cynik75Jak napisałem wyżej, rękawice chronią przed punktowymi uszkodzeniami twarzy, bo siła nie jest przekazywana przez małe knykcie tylko rozkłada się na całą powierzchnię kontaktu. I w drugą stronę małe kosteczki dłoni i nadgarstków są chronione, gdyż siła rozkłada się równomiernie na wszystkie. I nie mówimy tutaj o jednej walce, ale o wielu walkach i statystyce. Bokserska encefalopatia nie jest efektem jednej walki i 100 ciosów, ale wielu walk i tysięcy ciosów.
Nie mam pojęcia o boksie, nawet oglądać go nie chcę (ostatnio koledzy mnie zmusili do walki Szpilki, ale więcej się nie dam, ponoć następny bokser wylądował w szpitalu po ciężkim nokaucie z szansami na zostanie rośliną), ale praw fizyki to Ty nie zmienisz. Jeśli w rękawicy, pomiędzy dłonią uderzającego, a głową uderzanego jest warstwa wyściółki, która zbija się w momencie uderzenia, to ta wyściółka amortyzuje w obie strony: chroni zarówno rękę, jak i głowę. Jedną stronę - tylko rękę - chroniłby kastet.
A propos boksu - do nas na
treningi przychodzą zawodnicy MMA i od niedawna dwaj bokserzy. I o ile nie mam żadnych oporów, żeby ćwiczyć z chłopakami z MMA, biorąc pod uwagę, że się trochę wzajemnie oszczędzamy, to z bokserami bym nie chciał. Oni ruszają się na nogach dużo lepiej niż ci z MMA, a biją nieporównywalnie mocniej, częściej i jakoś tak z lepszych pozycji. Widziałem kilka sparingów i na ogół trzeba je było przerywać, bo bokser znokautowałby specjalistę od MMA. Inna rzecz, że ci nasi od MMA, to orłami raczej nie są.