Pod opieką dietetyka schudłem 15 kg, po czym nie zmieniając diety zacząłem przybierać na wadze.
W październiku 2017 zrobiłem sobie badania i wyszło, że w sumie jestem ulany i nie do końca zdrowy. Otłuszczona wątroba, kiepskie wyniki wątrobowe, dość mocno powiększona i do tego blisko 120kg (dokładnie 119) przy 193cm wzrostu. Z mocnym postanowieniem i wynikami badań poszedłem do mojej dietetyk, która rozpisała mi dietę i zaleciła ćwiczenia. I teraz po kolei:
1. Dieta - 2 śniadania, obiad, kolacja i deser (10g orzechów i 200g świeżych owoców) ograniczenie tłuszczy, nielimitowana ilość niektórych warzyw, chude mięso (głównie drób), pieczywo razowe, ryż, kasze, makaron pełnoziarnisty, ogólnie dość fajna i lekka, do tego syta, łącznie wychodzi ok 1900 - 2000kcal + wspominane owoce i orzechy. Do tego raz na tydzień cheat (zazwyczaj robię ok pół dnia, czyli 2-3 posiłki max, często wliczam w to alko), czasami pozwolę sobie na deser max 300kcal, ale to max raz w tygodniu oprócz cheata.
2. Ćwiczenia - 2 x w tygodniu to absolutne minimum, najczęściej siłownia (1 dzień góra + małe cardio, 2 dzień nogi, 3 dzień uzupełniający plus małe kardio), latem dużo roweru, czasem bieganie.
3. Tryb życia - głównie siedzący ze względu na pracę (biuro + samochód), po pracy staram się ruszać jak powyżej. Ze względu na nieregularny charakter mojej pracy, 3 treningi po te 1,5h to absolutny max, jaki mogę wyciągnąć, najczęściej udaje mi się wygospodarować czas na 2 w tygodniu.
I tak od października do sierpnia udało mi się zejść do stabilnych 104kg, wyniki wątrobowe doprowadzić do podręcznikowych norm i ogólnie super sprawa. I od tego momentu dobiłem do 107kg:/ Co się zmieniło? Właściwie niewiele, bo dietę trzymam cały czas i sumiennie jak do tej pory. Nie podjadam, przedłużające się cheaty były głównie wymuszone wyjazdami i brakiem możliwości trzymania diety, ale takich sytuacji było wręcz mniej niż kiedyś. Jedyna bardziej drastyczna zmiana, to po konsultacji z moją dietetyk wrzuciłem symboliczną suplementację: 3g kreatyny i 25g białka dziennie. Nie wiem czy to jest z tym związane, ale wygląda na to, że odtąd zacząłem tyć. Odpuściłem całkowicie orzechy, ostatnio zrezygnowałem z 30g pieczywa dziennie, białko rozpuszczam w wodzie zamiast mleku (chude, max 44kcal na 100ml), ćwiczę cały czas... I dupa, dziś znów prawie 1kg więcej od ubiegłego tygodnia... Nie wiem o co chodzi, jestem strasznie zdołowany, bo mam wrażenie, że dobre 2 miechy pracy i wyrzeczeń poszło się czochrać. Będę niezmiernie wdzięczny za jakąś pomoc czy poradę.
Zmieniony przez - nerkin666 w dniu 2018-09-10 20:48:18