4 tygodnie temu grając w piłkę przewróciłem sie (przy drobnej pomocy kolegi) przy w miarę sporej prędkości. Upadłem na kolano. Miałem co prawda ostro starta skore, ale ból był na tyle znikomy ze jeszcze grałem parę minut. Ostrzejszy ból (z bardzo niewielkim, wręcz znikomym spuchnięciem) zaczął sie następnego dnia. Ale że moje dolegliwości idealnie pasowały do stłuczonego kolana, to sie tym nie przejąłem. Jednak po 3 tygodniach kolano (wewnętrzna cześć prawego) bolało mnie np przy wchodzeniu po schodach, wiec poszedłem na usg. Lekarz coś burknął o łąkotce i naderwanym więzadle bocznym i powiedział żebym sie do niego zapisał. Tak tez zrobiłem, poszedłem do niego po 3 dniach a on mi powiedział ze będę żył i ze 2 tygodnie nie mogę sie przeciążać, a potem mogę szaleć.
I teraz o co mi chodzi. Czy to możliwe żeby z naderwanym więzadłem bocznym mogla tak szybko wrócić do sprawności (6 tygodni od upadku)? I jak często ortopedzi się mogą mylić w takich wypadkach? jeśli miał ktoś kiedyś podobny problem (albo nie miał ale zna sie na rzeczy) to prosiłbym o odpowiedz. Zależy mi żeby szybko wrócić do sprawności bo za 10 dni w góry jadę;]
I teraz o co mi chodzi. Czy to możliwe żeby z naderwanym więzadłem bocznym mogla tak szybko wrócić do sprawności (6 tygodni od upadku)? I jak często ortopedzi się mogą mylić w takich wypadkach? jeśli miał ktoś kiedyś podobny problem (albo nie miał ale zna sie na rzeczy) to prosiłbym o odpowiedz. Zależy mi żeby szybko wrócić do sprawności bo za 10 dni w góry jadę;]