Do tej pory biegałem/grałem w piłkę/jeździłem na rowerze i oczywiście siłownia. Niestety z braku czasu wiem, że nigdy nie powrócę do tej formy jaką miałem a ćwiczenia z workiem są najbardziej pełne (ćwiczysz prawie wszystkie mięśnie ciała, szybkość, siłę, fajnie by było technikę) i wykańczające.
Z tym waleniem po ryjach, chodziło o to, że wole poćwiczyć pół godziny na worku i się wypompować niż 2 godziny jeździć w kółko na rowerze w parku i jeszcze czuć niedosyt.
Ew. jest opcja aby zaprosić jakiegoś kumpla, który ćwiczy mua-thai aby pokierował przy 2-3 treningach. Nie jestem jakimś totalnym amatorem, wiem co to garda. Ale wiadomo techniki człowiek się uczy całe życie, warto pytać bardziej doświadczonych.
Na pewno do tego wszystkiego dojdzie pływanie, ale tyle tego bydła na basenach jest, że wole to robić nad jeziorem na działeczce przy ładnej pogodzie i ładnych panienkach :)