PS: Chyba się pan trochę zdziwił, że w ogóle wszedł pan na boisko (zespół Świderskiego - Lube Banca Macerata sprawił niespodziankę in minus i odpadł z rywalizacji Ligi Mistrzów po porażce z ACH Volley Bled 2:3).
Sebastian Świderski: Jeszcze jak! Przy stanie 7:9 trener dokonał podwójnej zmiany, wpuszczając na boisko mnie i Mateo Martino. Nie dość, że jestem rekonwalescentem, to jeszcze zachorowałem na anginę. Przez kilka dni miałem gorączkę, brałem antybiotyki, leżałem pod kroplówkami. W życiu bym się nie spodziewał, że zagram i to jeszcze w takim momencie. Ale nie chcę się usprawiedliwiać. (...)
PS: Pański kontrakt w Lube Banca został zmniejszony.
I tak chyba powinienem się cieszyć, że mnie nie kopnięto w tyłek. Doznałem kontuzji podczas meczu reprezentacji i klub mógł rozwiązać ze mną kontrakt. Działacze Lube Banca zachowali się przyzwoicie, straciłem wprawdzie dużą część pieniędzy, ale przez wiele miesięcy nie mogłem grać. (...)
PS: Po sezonie wraca pan do Polski?
Bardzo bym chciał, ale najpierw muszę wrócić do normalnego grania. Nie chcę być w żadnym klubie piątym kołem u wozu, nie chcę grać za nazwisko. Może za wizerunek ktoś coś by mi zapłacił, może moja wartość reklamowa trzyma się na przyzwoitym poziomie. Ale wartość sportowa jest zerowa. Właściwie zaczynam od nowa.
Trzymamy zatem kciuki za Sebastiana aby wrócił do dobrej formy i w następnym sezonie zasilił którąś z drużyn naszej ligi
W życiu znam się na dwóch rzeczach, na pokerze i na ludziach, dlatego nie przegrywam...