Wzrost matki: 157
Wzrost ojca: około 178
(chociaż słyszałem również, że nie ma tu znaczenia wzrost rodziców, a dziadków, no cóż, dziadkowie są bardzo niscy)
Mam 16 lat i 3 miesiące. Obecnie rzuciłem używki - alkohol, papierosy. Staram się dobrze wysypiać.
Zawsze wszyscy mi mówili "Nie przejmuj się urośniesz", w wieku 13 lat pierwszy raz złożyłem wizytę u endokrynologa. Była to poradnia państwowa, i lekarka która mnie prowadziła chyba miała mnie po prostu głęboko gdzieś, bo mówiła cały czas że wszystko jest w porządku, ustalała wizyty raz na rok, nie przepisała żadnych leków.
Trafiwszy do liceum lekarka w gabinecie szkolnym powiedziała mi, że wcale nie jest ok, i że powinienem zacząć jakieś leczenie. I że raczej już niewiele urosnę. Wybrałem się więc do innego endokrynologa, tym razem prywatnie. Przypisał mi tabletki: Amitriptylinum VP, 25mg - dwie na noc. Obejrzawszy RTG Nadgarstka powiedział, że nasady kości jeszcze się do końca nie zrosły, ale już jest dosyć blisko. Powiedział, że nic nie obiecuje, i że mogę rzeczywiście albo nie urosnąć wcale albo parę centymetrów.
Teraz moje pytanie: co mogę jeszcze zrobić, by urosnąć? Podobno mężczyźni rosną do 21 wieku życia, z tego co jednak teraz widzę to tylko mit.... Czy są jakieś szanse bym dobił do chociaż 170cm?
Co z hormonem wzrostu, czy w moim wieku można go jeszcze podawać i jakie niesie to za sobą konsekwencje?
Pozdrawiam.