Co do finansow,to pomogają mi rodzice jak tylko mogą,ale sam też nie czekam na jałmużne tylko m.in. prowadze treningi personalne za kase (od pon. do sob. od 15 do 22 ZAPRASZAM CHĘTNYCH! :D ) i łapie dorywcze prace sezonowe,a gdy skończe 18 końcem lipca zaklepaną mam prace w klubie na tzw. "bramce". Co do "suplementacji",to wiedzą doskonale jak z tym jest,ale mówią,ze nie bawem kończe 18 lat,wiec staje sie dorosłym i sam odpowiadam za siebie. Jedno jest pewne,że nigdy mi na to nie dadzą pieniędzy.
Jak widać ogół byc kulturystą jest dobrze pojęty przez moich rodziców,a w razie jakichklwiek pytań zawsze jestem wobec nich szczery,więc wiedzą wszystko.
Najwiekszy problem miłem tuz po zapaleniu mięsnia sercowego kiedy to nie hcieli zebym dalej trenował,wtedy musiałem troche zmyslac i kombinować żeby pójśc na trening,zwłaszcza 2-3 tygodnie po wyjsciu ze szpitala,ale jakoś sie udało. Było,to troche ryzykowne,ale kto nie ryzykuje ten nie ma ;)
Pamiętam jak lakrze mi mówili,że już nigdy nie wezme sztangi w dłonie,a gdy lekarz wyszedł z sali zaczałem sie rozciągac i robic "damksie" pompki żeby sie rozruszac,bo wiedziałem,ze nie długo wracam na siłownie...i tak rok później zostałem V-ce mistrzem polski w swoim pierwszym starcie w BB i po okresie przygotowawczym...8 tyg,czyli o jakies 4-6 za mało :P
To jest hardcore,to jest Animal...wytrzymasz!?