Dzisiejszego dnia masowym nazwać nie mogę. To bardziej dzień redukcyjny, o sporej ilości węglowodanów. Bo niestety - ominąłem kilka posiłków. Sprawy, które musiałem załatwić zajęły mi zbyt wiele czasu i nie zdążyłem się porządnie najeść. Raz na wozie raz pod wozem, chociaż ostatnio coraz częściej pod.
Ale może i mi to na dobre wyjdzie, wg. najnowszych badań, dobrze jest przeplatać dni niskokaloryczne, z wysokokalorycznymi. To przyspiesza redukcję, pod warunkiem, że podliczając bilans kaloryczny obu dni jest deficyt. A tym razem jest.... oj jest. Paskudnie dzisiaj niedojadałem. Zaraz zapcham się szybko czymś tłustym, żeby nadrobić straty, ale i tak będzie duży deficyt.
Choć coś mi ta moja dieta ostatnio nie idzie, nie mam zamiaru się poddawać. Z dnia na dzień wychodzi mi to coraz lepiej, coraz więcej przepisów dietetycznych przestrzegam. Mam tylko problem z utrzymaniem posiłków - zajęcia w ciągu dnia pochłaniają ogromnie dużo czasu.
No i wreszcie zaczynam spać o normalnych porach. A to mi wyjdzie tylko na dobre. Więc idę w gruncie rzeczy do przodu.
Będę sobie szykował sałatki jajeczno-rybno-warzywne i będę je nosił w pudełeczku wszędzie To będę miał całodzienne posiłki pod ręką, w każdej chwili. To chyba najlepsze rozwiązanie mojego problemu.
Zmieniony przez - Spaślak87 w dniu 2009-06-15 23:56:18