Szacuny
4
Napisanych postów
1817
Wiek
32 lat
Na forum
16 lat
Przeczytanych tematów
15896
Zegar bije na strychu
A ja siedzę po cichu
I o Tobie wciąż myślę
Może kiedyś Ci się przyśnię...?
Wczoraj siedząc przed swym domem
i ze wzrokiem swym zamglonem
Spoglądałem w przeszłość naszą
Która pod kopułą czasu
Wciąz zmieniala barwy swoje
Oddziałując na nas dwoje
"Wpadłeś kibicować, czy może na randkę w ciemno/albo dopingujesz albo nie wpadaj z panienką/masz ją, ja wiem to, prawie jak Lech fajna/pamiętaj, że Kocioł, to nie park ani kawiarnia”
Znów ten sam banał: sterydy, kaftan, ojej...
Tylko dlatego, że macham sztangą, ty się machnij joy'em.
"Wpadłeś kibicować, czy może na randkę w ciemno/albo dopingujesz albo nie wpadaj z panienką/masz ją, ja wiem to, prawie jak Lech fajna/pamiętaj, że Kocioł, to nie park ani kawiarnia”
Znów ten sam banał: sterydy, kaftan, ojej...
Tylko dlatego, że macham sztangą, ty się machnij joy'em.
"Wpadłeś kibicować, czy może na randkę w ciemno/albo dopingujesz albo nie wpadaj z panienką/masz ją, ja wiem to, prawie jak Lech fajna/pamiętaj, że Kocioł, to nie park ani kawiarnia”
Znów ten sam banał: sterydy, kaftan, ojej...
Tylko dlatego, że macham sztangą, ty się machnij joy'em.
Szacuny
4
Napisanych postów
1817
Wiek
32 lat
Na forum
16 lat
Przeczytanych tematów
15896
Idąc rano do szkoły, nie myślałem tak jak zwykle o nauce, lecz zapach kwitnącego bzu przypomniał mi wydarzenia poprzedniej wiosny. Moje myśli wzniosły się razem z tym zapachem ku górze i wróciły do przeszłości do dnia...(ma byc o milosci czy silowni??)
Szacuny
15
Napisanych postów
17451
Na forum
18 lat
Przeczytanych tematów
99460
Bywam ja często w pewnym pokoju
Wre małe miejsce od trudu i znoju
Ilekroć próg miejsca tego przekraczam
Widzę i czuję do czego wracam
Do sztang, do hantli, do małych hantelek
I chłód już czuję potu kropelek
Jak głaz przez wodę omyty
Lśni sprzęt szarością, świeżo umyty
Wzrokiem omiatam skromność azylu
Który przysparza radości tylu
Dotykiem czuję twardość metalu
Chłodnego jak góry dalekiego Uralu
Trzy razy na tydzień wchłaniam jej moc,
Ogrzewa mnie bardziej niż w zimny wieczór najcieplejszy koc,
Dla laika "koła" i "patyk",
Dla mnie coś wiecej - dzięki niej przez godzinę jestem jak lunatyk,
odbija promienie słoneczne w pełni i niepowtarzalnie,
bije od niej blask jak od słońca naturalnie,
Ciężar srebrny, jakby chromowany,
Przypomina mi księżyc w pełni roześmiany,
Gdy za oknem dzień słoneczny w całości,
ja spoglądam na mej sztangi szarości ,
Hantle duże i hantelki,
Lśnią na sztandze jak perełki,
Otulam ją dłonią swą
I wyciskam- potu grom.
Jest ogromna - widok jej,
Przypomina mi potężnego olbrzyma cień,
Czuję do niej respekt, kłaniam jej się,
Wyciskając piątą część.
Ona lśni barwą swą nieugięta,
Rozpalając we mnie ścięgna.
Patrzę w okno- jesień już
Sztanga czeka na mój ruch
Klękam przed nią - wznoszę nad niebiosa ją
I jak przebłysk stali w mrok tnę powietrze sztanga swą.
I znowuż ruszam z siłownią w tany,
Bo w końcu kocham te kilogramy
"Wpadłeś kibicować, czy może na randkę w ciemno/albo dopingujesz albo nie wpadaj z panienką/masz ją, ja wiem to, prawie jak Lech fajna/pamiętaj, że Kocioł, to nie park ani kawiarnia”
Znów ten sam banał: sterydy, kaftan, ojej...
Tylko dlatego, że macham sztangą, ty się machnij joy'em.