DZIEŃ 11
Mój WCZORAJSZY dzień wyglądał tak:
GODZ. 6:45 - "PRZED" ŚNIADANIE
Kakao pół na pół z mlekiem i wodą
Spacer 3km
Godz. 8:30 - ŚNIADANIE –
Bułeczka grahamko-razowa – taka jakaś inna ale pyszna i nie dmuchana, nie puchata , jajecznica z pieczarkami i ze szczypiorkiem
Herbata czerwona Pu-erth
Idę do pracy. Pieszo 0,5km.
2 mandarynki
Herbata z cytryną i łyżeczką cukru (bo boję się że grypka mnie chce chwycić)
Godz. 11:10 - 2 ŚNIADANIE
Serek grani naturalny
Filiżanka rozmrożonych wiśni
Garść orzechów włoskich
2 łyżki otrębów
Kawa z kremową i cukrem (kawę piję tylko w ekstremalnych sytuacjach – jak mnie po ścianach nosi)
Herbata franciszkanka
Czerwona herbata Pu-erth
Godz. 13:30 - PRZED TRENINGIEM
Ryba tuńczyk z puszki w oleju roślinnym (olej odlewam)
Bułka grahamka
Herbata franciszkanka
Godz. 14:15-15:55 - Siłownia
TRENING:
Rozgrzewka:
rowerek 5min
steper 5 min,
Potem siłowy:
robiłam różne ćwiczenia z dni poprzednich
Brzuch brzuszki na skośnej Kołyska - mięsień prosty, mięsień skośny prawy i lewy, z nogami podniesionymi do góry 3 serie po 20 powtórzeń na każda i twisterek
Aerobów nie robiłam, bo cały trening ziewałam i myślałam, że zasnę – chyba coś z ciśnieniem było – czułam się masakrycznie!
Spacer 2,0km
Godz. 17:00 PO TRENINGU - OBIAD
Zupa pomidorowa gotowana na samych warzywach (własnej produkcji) z ryżem.
Czerwona herbata Pu-erth
Godz.20 KOLACJA
2 razy Kakao pół na pół z wodą i mlekiem