Wiezienie to tez (lecz nie pochwalany) sposob na zrobienie muskulatury. Regularne posilki ( i nie gadac pierdulek o zlym zywieniu wieznow- niektorzy na wolnosci nie jedza tak dobrze jak za kratami) zero jakichkolwiek obowiazkow, zadnej pracy, szkoly itp. itd. Nic tylko jesc cwiczyc i lezec na pryczy.
Po pierwsze bez urazy ale jeżeli ktoś idzie do więzienia by ćwiczyć muskulaturę to jest skończonym d****em i nawet nie warto z nim rozmawiać.
Co do jedzenia- polecam pobyt i kosztowanie tych specjałów. Nie narzekają ci którzy jedli u "Brata Alberta" albo siupali i pili na okrągło - ci faktycznie przybierają na wadze.
Poza tym w więzeiniach nie ma już siłowni- z powodu przeludnienia- a pompkami czy butelkami to można poprawić samopoczucie a nie muskulaturę.
Rozumiem poczucie krzywdy i chęć odwetu normalnych obywateli wobec przestępców- tylko zdajcie sobie sprawę z jednego- ci ludzie kiedyś wyjdą. Dokręcając im śrubę powodujemy tylko wzrost nienawiści i agresji wobec społeczeństwa.
Wierzcie mi wystarczającą karą jest nuda i pozbawienie wolności- można od tego oszaleć.
To akurat jest banalnie proste. Zabrałbym "stawki żywieniowe". Jedliby za to co zapracują. Jeden będzie zasuwał 12 godzin, zarobi powiedzmy 60 zł - to będzie jadł schabowe z frytkami a na deser banany i czekoladę, drugi popracuje godzinę, zarobi 5 zł, to dostanie 3 kajzerki i kubek wody do popicia. I jeszcze z tego co zarobią mieliby oczywiście potrącane to co ukradli. Jak ukradł 100 tysięcy złotych, to rata wychodziłaby n.p. 30 złotych dziennie, więc musieliby więcej pracować, albo sprzedać samochody rejestrowane "na babcię" i szybciej spłacić swój dług - żeby nie zdechnąć z głodu. A po tych 12-16 godzinach pracy nie miliby siły na trening. A jakby im szybko czas zleciał...ho ho.
To byłaby najlepsza resocjalizacja, zapewniam
I na drugi dzień po wprowadzeniu tych przepisów polska wylatuje z UE, ONZ i mamy nałożone sankcje jak Białoruś.
Proponuje nie dawać populistycznych i nierealnych choć nośnych propozycji.