17 czerwca 2008r.
Dzisiaj czuję wczorajszy wysiłek :) Czyt. zakwasy. Na szczęście odpowiednio długi sen zapewnił mi regenerację :) Z rana padało, już się przestraszyłem, że przyjdzie mi robić interwały w deszczu, ale na szczęście wypogodzilo się.
W samym biegu bylo ciężko. Przy drugim interwale myślałem, że nie dam rady zrobić tych planowych dziesięciu. Zmobilizowałem się prostym "jazda koksie, dasz radę
" i kryzys przeszedł ;)
Podsumowując:
Trucht + rozciąganie - 6 min
10 x 30s/10s (400s) - 6 min 40s
1 x 20s/20s (na dobicie się) - 40 s
Rozciąganie i trucht do domu - 4 min
Razem: ok 17 min.
Jest coraz lepiej, trzeba będzie pomyśleć za niedługo o interwałach 25s/15s. :)
A jedzonko dzisiaj całkiem smaczne i pożywne:
Śniadanie:
400ml mleka + 30g muesli + 20g orzechów
II Śniadanie
Serek wiejski + 20g orzechów
III posiłek
Kurak + kalafior + odrobina ziemniaków
IV posiłek
170 g makreli + 50g ryżu + 30ml oliwy z oliwek (MNIAM!)
V posiłek
160g sera białego + łyżka śmietany.
Stwierdzam, że największy problem mam z dostarczeniem odpowiedniej ilości tłuszczów. Niedługo zbankrutuję na orzechach i oliwie :D
A jutro jedziemy siłownia - plecy + triceps i zapewne bonus w postaci brzucha. Pełen zapału
Pozdrawiam