Co w tym pieknego?

Siema. Tak mnie dzisiaj natknelo na silowni do rozmyslen, ten dzien ma taki popieszony klimat, ze czlowiek tylko mysli..moze to tez dla tego, bo mi sie sypie 2 letni zwiazek heh. nie wazne

Myslalem sobie co jest pieknego w sporcie..czemu to robie, czy chodzi tylko o efekty zewnetrzne? sile? wyglad? ***niecie jak mlot pneumatyczny? nie.. dla mnie najpiekniejsze jest to, co sie rozgrywa w mojej glowie podczas np. przewalania ciezarow. Chodzi o tą walke ktora musze stoczyc, nie tylko z zelastwem, ale i z samym soba. To pokonywanie wlasnych slabosci i barier, wmawianie sobie, ze nie ma niemozliwego..heh kiedy przed ostatnia seria kwicze z bolu i nie czuje rąk..a czas do tych nastepnych minimalnie 12 powtorzen nieublaganie plynie..rozum mowi mi na poczatku, ze nie dam rady..sekundy plyna dalej... klade sie na lawke i w koncu mowie w myslach sam do siebie "****a dam rade!" i zamiast 12 robie 13. Te chwile daja mi sile, ktorej nie da mi zaden narkotyk, ani nic innego.

To krztaltowanie i utwardzanie charakteru, ktory hartuje sie przez te lata uprawiania sportu, potem przekladanie to na zycie codzienne..wiem, ze tak jak w ringu, czy na boisku, czy tez silowni zeby miec efekty i byc zwyciezca trzeba przejsc dluga i cholernie trudna droge, nie lamiac sie keidy nie wychodzi tylko isc do przodu, tak samo w zyciu wiem, ze kiedy los okaze sie najgorszym ****em, to nie posklada mnie tak szybko, bo po tych wszystkich latach wiem, ze impossible is nothing. Kiedy sie wierzy w sukces i walczy z calych sil to w koncu sie uda.

tak to widze..

sorry jak to uznacie za belkot, ale musialem sie gdzies wygadac

DUDEK pokaż zdjęcie i pochwal sie wymiarami.

"nie pokonasz mnie ****o" dobre

Zmieniony przez - mjś w dniu 2008-06-11 11:36:56

i w koncu mowie w myslach sam do siebie "****a dam rade!"

ja na głos krzyczę "idziesz ****o, idziesz" albo samo "****oo" ale tylko przy wyciskaniu
A ćwiczę w miejskiej siłowni...

pzdr/

Ja rozumiem Cię w 100%... W sumie to moja przygoda z siłownią też zaczęła się od ciężkich chwil w życiu osobistym i trwa do dziś(przygoda, nie kryzys na szczęście). I poniekąd kształtuje bardziej charakter niż ciało..Dobra, ja się rozpisywać nie będę. Sog za spisanie tego, co pewnie czuje wielu. I oby Ci się ten związek nie posypał..

Zmieniony przez - avic w dniu 2008-06-09 23:58:14

ja na siłowni nie myslałem o problemach, tylko o ćwiczeniu i tak mam do dzisiaj

Fajnie napisane

ja jak przy WL zatrzymuje sie w polowie ruchu to wydzieram sie k***a i idzie w góre dalej

"trzeba przejsc dluga i cholernie trudna droge, nie lamiac sie keidy nie wychodzi tylko isc do przodu"

dokładnie

Dzieki chlopaki za uznanie i zrozumienie :)

pięknie to napisałes....

jak dla mnie za dużo czytania Animala.. xdd

za***iscie!! sog

ja juz pod koniec treningu, kiedy ledwo sie trzymam na nogach, podobnie jak ty, mowie sobie w myslach k*rwa dam rade jestem silniejszy od tej kupy zlomu, i cisne k*rwa az mi miesnie rozpi*rd*ala!!!!!!!!!!!

jak wy to cwiczycie, ze juz pod koniec nie dajecie rady ?!

wymiarami tez nie zachwycacie, wiecie co to przetrenowanie?

mniej animala a wiecej sprawdzonych metod