Myslalem sobie co jest pieknego w sporcie..czemu to robie, czy chodzi tylko o efekty zewnetrzne? sile? wyglad? ***niecie jak mlot pneumatyczny? nie.. dla mnie najpiekniejsze jest to, co sie rozgrywa w mojej glowie podczas np. przewalania ciezarow. Chodzi o tą walke ktora musze stoczyc, nie tylko z zelastwem, ale i z samym soba. To pokonywanie wlasnych slabosci i barier, wmawianie sobie, ze nie ma niemozliwego..heh kiedy przed ostatnia seria kwicze z bolu i nie czuje rąk..a czas do tych nastepnych minimalnie 12 powtorzen nieublaganie plynie..rozum mowi mi na poczatku, ze nie dam rady..sekundy plyna dalej... klade sie na lawke i w koncu mowie w myslach sam do siebie "****a dam rade!" i zamiast 12 robie 13. Te chwile daja mi sile, ktorej nie da mi zaden narkotyk, ani nic innego.
To krztaltowanie i utwardzanie charakteru, ktory hartuje sie przez te lata uprawiania sportu, potem przekladanie to na zycie codzienne..wiem, ze tak jak w ringu, czy na boisku, czy tez silowni zeby miec efekty i byc zwyciezca trzeba przejsc dluga i cholernie trudna droge, nie lamiac sie keidy nie wychodzi tylko isc do przodu, tak samo w zyciu wiem, ze kiedy los okaze sie najgorszym ****em, to nie posklada mnie tak szybko, bo po tych wszystkich latach wiem, ze impossible is nothing. Kiedy sie wierzy w sukces i walczy z calych sil to w koncu sie uda.
tak to widze..
sorry jak to uznacie za belkot, ale musialem sie gdzies wygadac
"Szacunek dla każdego zawodnika co podejmie walke.."
http://www.sfd.pl/Method99/_Mistrzostwo_Polski_-_BLOG-t454455.html - Moja droga na szczyt