SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

PEKIN 2008 - lekkoatletyka

temat działu:

Inne dyscypliny

słowa kluczowe: ,

Ilość wyświetleń tematu: 22017

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Rekord świata w chodzie na 50 km, minimum olimpijskie Sikory

Rosjanin Denis Niżegorodow wynikiem 3:34.13 ustanowił rekord świata w chodzie na dystansie 50 km w drugim dniu 23. zawodów o Puchar Świata w Czeboksarach nad Wołgą. Na dystansie 20 km triumfowała jego rodaczka Olga Kaniskina.
Poprzedni rekord na 50 km wynosił 3:35.47 i od 2 grudnia 2006 roku należał do Australijczyka Nathana Deakesa, który z kolei odebrał go podczas zawodów w Geelong Robertowi Korzeniowskiemu. Czterokrotny mistrz olimpijski osiągnął rezultat 3:36.03 w mistrzostwach świata w Paryżu w 2003 roku.

Rafał Sikora (AZS AWF Kraków)
zajął 28. miejsce; wynikiem 3:59.25 ustanowił rekord życiowy oraz uzyskał minimum olimpijskie PZLA. Wcześniej osiągnęli je na dystansie 50 km Artur Brzozowski (Znicz Biłgoraj), Rafał Fedaczyński (AZS AWF Katowice) i Grzegorz Sudoł (AZS AWF Kraków).
Polki kończyły niedzielny chód na 20 km na dalekich lokatach, tak jak ich koledzy w sobotę: 29. była Agnieszka Dygacz (AZS AWF Katowice), 49. Paulina Buziak (Sokół Mielec), a 76. Lucyna Chruściel (AZS AWF Kraków). Sylwia Korzeniowska (Lille Metropole Tourcoing) nie zdołała pokonać trasy z powodu alergii

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Ministerstwo Sportu kontroluje PZLA

W poniedziałek rozpoczęła się kontrola finansowa Ministerstwa Sportu i Turystyki w Polskim Związku Lekkiej Atletyki. Od tygodnia trwa kontrola Urzędu Skarbowego.
Jak poinformował dyrektor Departamentu Sportu Kwalifikowanego i Młodzieżowego Tomasz Marcinkowski jest to pierwszy krok w sprawdzeniu prawidłowego wydawania środków publicznych.

"Zaczynamy od zadań bieżących, realizowanych przez Związek w roku 2008. Konsekwencje niezgodnego z powierzonym zadaniem wykorzystania dofinansowania ze środków publicznych mogą być brzemienne w skutkach" - powiedział.

Dyrektor podkreślił, że rolą resortu jest nadzór nad prawidłowym wykorzystaniem środków publicznych zgodnie z ustawą o finansach publicznych.

Rzecznik prasowy Ministerstwa Sportu i Turystyki Małgorzata Pełechaty wyjaśniła, że zgodnie z art. 145 ust. 6 ustawy z dnia 30 czerwca 2005 r. o finansach publicznych, jeśli środki budżetu państwa zostały wydane niezgodnie z powierzonym zadaniem, podlegają zwrotowi do budżetu wraz z odsetkami w wysokości określonej jak dla zaległości podatkowych.

Środki muszą być zwrócone do dnia 28 lutego roku następującego po roku, w którym udzielono dotacji. Zwrotowi do budżetu podlega tylko ta część, która została wydana niezgodnie z przeznaczeniem.

Jeżeli jednostka, której przyznano dofinansowanie ze środków publicznych, realizuje zadania niezgodnie z umową i narusza zasady gospodarki finansowej, może to skutkować wstrzymaniem finansowania przez kolejne trzy lata, licząc od dnia stwierdzenia nieprawidłowego wykorzystania dotacji, w trakcie przeprowadzonego postępowania administracyjnego.

Jak podkreśliła rzecznik "rolą ministerstwa nie jest osądzanie o winie danej osoby, leży to w gestii odpowiednich organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości".

Powodem "zmasowanego" sprawdzania finansów PZLA jest niedobór w budżecie. Poziom wydatków za rok 2007 przekroczył wysokość dochodów o ponad milion złotych. Poważne wątpliwości budzi również tryb zamówień publicznych i niepłacenia przez PZLA od paru lat podatku VAT.

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084


Pyrek walczy z kontuzjami

Z powodu kontuzji tyczkarka starty rozpocznie z opóźnieniem, ale nie powinno to wpłynąć ujemnie na jej formę.

Ma za sobą niezwykle udany sezon halowy, okraszony brązowym medalem halowych mistrzostw świata w Walencji. Pod dachem skoczyła o tyczce 4,75 i to był niesłychanie optymistyczny prognostyk przed zbliżającymi się igrzyskami w Pekinie. Monika Pyrek, bo o niej mowa, tryskała humorem i snuła bogate plany na sezon letni.

Nasza reprezentacyjna tyczkarka należy do osób silnych psychicznie. Już kilka razy mieliśmy okazję się o tym przekonać. Starty w MŚ w Osace (czwarte miejsce) oraz w HME w Walencji utwierdziły ją w przekonaniu, że występ w igrzyskach w Pekinie może być ukoronowaniem jej kariery. - Jeszcze jej nie kończę - z uśmiechem mocno akcentuje Monika. - Mam nadzieję, że moja sportowa przygoda na tej olimpiadzie jeszcze się nie kończy.

Wiaczesław Kaliniczenko, trener Moniki oraz najlepszego tyczkarza Przemysława Czerwińskiego, opracował szczegółowy plan i precyzyjnie go realizował. Aż tu nagle, w najmniej oczekiwanym momencie, nastąpiły drobne „zakłócenia na łączach”. Monika w drugim tygodniu kwietnia, podczas zgrupowania w Formii, naderwała mięsień smukły uda i trzeba było przerwać treningi. Lekarz orzekł, że dwa tygodnie rozbratu z zajęciami w pełni pozwolą zawodniczce na wyleczenie tej dolegliwości.

- Tę decyzję przyjęłem ze spokojem i bez paniki - deklaruje tyczkarka. - Uraz wynikał przede wszystkim z mocnych treningów oraz dużej ilości startów w hali. Jak tu nie występować pod dachem, skoro forma zwyżkowała z zawodów na zawody. Wspólnie z trenerem uznaliśmy, że ten moment trzeba wykorzystać. Nastąpiło jednak zmęczenie materiału. Ot, ryzyko zawodowe.

- No i cztery tygodnie mam w plecy - wzdycha po chwili Monika. - Wcale jednak nie leniuchowałam, bo zamiast biegać, chodziłam na siłownię. Monika, jak przystało na kruchą kobietę, nie znosi zajęć na siłowni. - To zło konieczne, ale staram się nie protestować. Ale ileż można dźwigać ciężary? - zastanawia się Monika. Dzisiaj tyczkarka wraz z trenerem Kaliniczenką i kolegą po fachu Czerwińskim wyjeżdżają do Formii na kolejną część specjalistycznego treningu. - Staram się nadrobić utracony czas, ale nic za wszelką cenę - deklaruje zawodniczka. - Plan startów został nieco zburzony, ale nic nie będę robiła na siłę.

Po dwóch tygodniach treningów w Formii tyczkarska ferajna ma powrócić do kraju, bo w ostatnią sobotę maja rozegrane zostaną zawody ligowe. Ten start to rzecz święta i trudno się z niego wykręcić - tak twierdzą lekkoatleci.

- Chętnie posiedziałabym nieco dłużej na zgrupowaniu, ale trenuję w grupie i muszę się podporządkować decyzji trenera - wyjaśnia Monika. - Nie palę się do występu w zawodach ligowych, ale jak zajdzie potrzeba, to pojawię się na rozbiegu. Wolałabym jednak rozpocząć sezon z pewnym poślizgiem, ale w dobrych warunkach.

Szum jaki powstał wokół sytuacji finansowej PZLA, poruszył również lekkoatletów, przygotowujących się do startu w igrzyskach.

- Wiem tyle co pisze prasa i nie wiem jak oceniać tę sytuację - mówi Monika. - Przygotowania olimpijskie zaszły tak daleko, że chyba nie nastąpi żaden kataklizm. Zresztą mamy zapewnienia z ministerstwa i ze sztabu olimpijskiego, że wszystkie plany zostaną zrealizowane. Wprawdzie szczegółów tej sprawy nie znam, ale mam tylko nadzieję, że znajdzie ona finał i dowiemy się kto zawinił.

Monika Pyrek, choć przez prawie trzy tygodnie leczyła kontuzję, jest w niezłym nastroju. By wystąpić w Pekinie musi zaliczyć niezbędne minimum PZLA. Jednak trudno sobie wyobrazić, by nasza „eksportowa” tyczkarka nie pokonała wysokości 4,45, bo tyle wynosi związkowy wskaźnik, uprawniający do startu w Pekinie.

żródło: http://sport.wp.pl/kat,1762,title,Pyrek-walczy-z-kontuzjami,wid,9956179,wiadomosc.html 

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Słynny piosenkarz zażegnał konflikt

Mistrzyni świata w biegu na 400 metrów z 2001 roku, Senegalka Ami Mbacke Thiam będzie mogła wystartować w igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Krajowa federacja, z którą zawodniczka była w konflikcie, zawiesiła karę rocznej dyskwalifikacji.
31-letnią biegaczkę ukarano we wrześniu ubiegłego roku za "niegrzeczne" komentarze pod adresem działaczy federacji, którzy skrytykowali ją po nieudanym starcie w mistrzostwach świata w Osace.

Według senegalskich mediów do rozwiązania konfliktu przyczynił się słynny piosenkarz Youssou Ndour, z którym Ami Mbacke Thiam udała się do siedziby federacji, by przeprosić działaczy.

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084


Brudne szaty królowej sportu

Media od kilku tygodni żyją aferą w Polskim Związku Lekkiej Atletyki. Okazuje się, że lekkoatletyczna centrala ma ogromne długi, nie płaci podatków, a członkowie zarządu przez lata ukrywali nieprawidłowości. Przedstawiamy historię afery, dodajemy redakcyjny komentarz i z nadzieją czekamy na uzdrowienie polskiej lekkiej atletyki.

17 kwietnia w PZLA odbywają się obrady Zarządu PZLA - ciała kierowniczego związku, składającego się z 23 osób. Oficjalnie zajęto się tam problemami finansowymi PZLA, o których mówiło się już od dawna w środowisku lekkoatletycznym. Tego samego dnia w "Rzeczypospolitej" ukazuje się artykuł "Czarna dziura w finansach PZLA", opisujący długi Związku, sięgające 10% rocznego budżetu. W krótki sposób naświetlono też inne zagadkowe sprawy PZLA - niejasność finansów, tajny budżet, brak odpowiedzialności za niegospodarność. "W Związku od dawna niczego nie można sie dowiedzieć, pytania o finanse są ignorowane - mówi na łamach "Rzeczpospolitej" Paweł Januszewski, dyrektor marketingu mityngów Pedro’s Cup. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że wiceprezes PZLA do spraw finansowych, Tomasz Lipiec, siedzi w więzieniu oskarżony o korupcję...

O sytuacji w lekkoatletycznej centrali robi sie głośno. Jeszcze tego samego dnia Ministerstwo Sportu wysyła do PZLA oficjalne zapytanie: "W związku z ukazaniem się artykułu "Czarna dziura w finansach PZLA" na łamach dziennika "Rzeczpospolita" w dniu 17 kwietnia, zwracam się z prośbą o udzielenie stosownych wyjaśnień."

Kilka dni później Prezes PZLA, Irena Szewińska, udziela dość zaskakujących wyjaśnień. Odpisuje, że za sprawy finansowe związku odpowiada... główna księgowa oraz sekretarz generalny związku. Pisze też, że do 17 kwietnia ani ona, ani Zarząd nic nie wiedzieli o kłopotach finansowych, ponieważ "jeszcze podczas ostatniego posiedzenia zarządu, które miało miejsce 11 grudnia 2007 roku sekretarz generalny zapewniał, iż stan finansów PZLA jest dobry". Zbigniew Pacelt z Ministerstwa Sportu komentuje to krótko: "Pani prezes zrzuca winę na innych". Następnego dnia wybucha kolejna bomba - okazuje się, że PZLA przez lata nie płaciło podatku VAT od umów sponsorskich. Przy okazji dowiadujemy się, że budżet PZLA to 18 milionów złotych, a czego 12 milionów pochodzi z ministerstwa, kilka milionów m.in z dofinansowania IAAF, a tylko kilkaset tysięcy od sponsora generalnego, firmy "Samsung".

Wiceprezes PZLA, Krzysztof Wolsztyński utrzymuje też, że dopiero od 11 grudnia Zarząd PZLA wie o tym, że Irena Szewińska od blisko dwóch lat pobiera z PZLA pensję w wysokości ok. 15 tysięcy złotych.

Co robi PZLA, oprócz pisania wyjaśnień do Ministerstwa? Na tym samym słynnym zarządzie, 17 kwietnia, powołuje zespół do rozwiązania i wyjaśnienia problemu, w składzie: Irena Szewińska, wiceprezesi - Janusz Krynicki i Jerzy Sudoł oraz członkowie zarządu - Sebastian Chmara i Bogusław Mamiński. Niewiele to jednak pomaga. 25 kwietnia Ministerstwo Sportu wstrzymuje comiesięczne finansowanie PZLA, do czasu wyjaśnienia nieprawidłowości. Pieniądze mają być przekazywane tylko na konkretne cele, np. szkolenie zawodników przygotowujących sie Igrzysk Olimpijskich w Pekinie. W odpowiedzi PZLA stwierdza, że Memoriał Janusza Kusocińskiego z braku funduszy zostanie przeprowadzony "bardzo oszczędnie". Wkrótce do dymisji podaje się dyrektor memoriału, Andrzej Lasocki, który pełni tę funkcję od dziesięciu lat. Równocześnie jest pracownikiem PZLA odpowiedzialnym za marketing i, jak mówią nieoficjalnie pracownicy PZLA - "najbardziej zaufanym człowiekiem i bliskim współpracownikiem Ireny Szewińskiej". Nowym szefem Memoriału zostaje członek Zarządu - Bogusław Mamiński.

Rozpoczyna się uciekanie z tonącego okrętu. "Nie wiem jak inni, ale ja czuję się oszukany w wielu sprawach, o których dowiedziałem się przypadkowo, jak chociażby o tym, po dwóch latach, że pani prezes jest zatrudniona na etacie, że związek ma zadłużenie" - mówi wiceprezes (!) PZLA Jerzy Sudoł i dodaje: "Mam świadomość tragicznej sytuacji związku, zagrożenia, że w następnym miesiącu 18 osób zatrudnionych w PZLA może nie dostać pensji. Już teraz członkowie zarządu nie wzięli zwrotu kosztów podróży. Nie wiem też, po co PZLA dwa samochody... Ta sytuacja nie powstała dziś, ale najwyższa pora, by przeciąć ten wrzód. Jestem zdeterminowany".

Dowiadujemy się też o tym, o czym mówi się od dawna - że Irena Szewińska, zatrudniona z pensją kilkanaście tysięcy, praktycznie nie pojawia się w Związku. Że nieprawidłowości były ukrywane. Przewodniczący Komisji Rewizyjnej, Zygmunt Worsa, mówi: "zadłużenie jest wynikiem m.in. wzrostu zatrudnienia, kosztów administracyjnych i wydatków na Memoriał Kusocińskiego. Użytkowanie samochodów jest niezgodne z przepisami. Nie ma poleceń wyjazdów, kart drogowych, a są tylko rachunki za paliwo. Księgowa nie powinna realizować zobowiązań, na które nie było pokrycia, a jeśli przy odmowie była zmuszana poleceniami służbowymi, powinna ich żądać na piśmie".

Do PZLA wchodzą kolejne kontrole: z Urzędu Skarbowego, z Ministerstwa Sportu. Przy okazji wychodzi na jaw, że ostatnia kontrola miała miejsce w 2002 roku. Sekretarz Generalny PZLA, Jadwiga Ślawska-Szalewicz, zostaje dyscyplinarnie zwolniona. Kim jest ta osoba? Byłym sekretarzem generalnym... Polskiego Związku Badmintona! Głównym jej dokonaniem w PZLA jest zatrudnienie Ireny Szewińskiej (wcześniej była prezesem społecznie) w tajemnicy przed zarządem, z kilkunastotysięczna pensją. Ze Związku odchodzi również główna księgowa. Obecnie czekamy na wyniki kontroli, chodzą pogłoski o tym, że wyznaczony zostanie kurator, który przejmie nadzór nad PZLA.

Komentarz bieganie.pl

To, że wreszcie wzięto się za PZLA, cieszy każdego, kto interesuje się sytuacją w polskiej lekkiej atletyce. Niejasne finanse, huczne bankiety, kompletna dowolność w powoływaniu zawodników do kadr, wreszcie - brak działania PZLA w istotnych sprawach, np. sponsorskich - od lat bulwersowała kibiców, zawodników i trenerów. Nieoficjalnie słyszeliśmy, że Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki udzielnie rządziła Irena Szewińska i jej zaufani ludzie, np. Andrzej Lasocki lub Tomasz Lipiec (zanim trafił do więzienia). Tym niemniej śmieszy sytuacja rodem z czeskiego filmu - członkowie zarządu, komisji rewizyjnej zgodnie twierdzą, że nie mieli pojęcia o kłopotach PZLA, o pensji pani Szewińskiej (pisało o tym m.in. bieganie.pl). Słowem - zasiadają od lat w Zarządzie, ale niczego nie widzieli, o niczym nie słyszeli. Jak z komedii brzmi też skład komisji PZLA d/s rozwiązania problemu. Ogłoszenie, że Irena Szewińska czy Bogusław Mamiński mają rozwiązywać i wyjaśniać problemy, które sami spowodowali, to kolejny policzek w twarz polskich kibiców lekkiej atletyki. Jak skomentował anonimowy internauta - w komisji brakuje tylko siedzącego w więzieniu Tomasza Lipca.

Mamy nadzieję, że winni zaniedbań zostaną ukarani - wszyscy, nie tylko Sekretarz Generalny czy główna księgowa. Mamy też nadzieję, że kłopoty PZLA nie zaszkodzą zawodnikom przygotowującym się do Igrzysk Olimpijskich w Pekinie czy Mistrzostw Świata Juniorów w Bydgoszczy. Oraz - że wybory, które odbędą się w PZLA jesienią, przyniosą wreszcie istotne zmiany. Ostatnie kilkanaście lat zostało w dużej mierze zmarnowanych - nie mamy żadnych wyników w biegach, PZLA nie ma dużego sponsora, zawodnicy kończą kariery z powodu braku pieniędzy i fatalnej atmosfery w lekkiej atletyce. Kilkanaście lat rządów Ireny Szewińskiej to lata zmarnowane, zostaną po niej zgliszcza. Miejmy nadzieje, że na tych zgliszczach zupełnie nowi ludzie stworzą zupełnie nową jakość.

A teraz - przedstawiamy władze PZLA. Niech kibice wiedzą, komu zawdzięczają ostatnie "sukcesy":


Zarząd Polskiego Związku Lekkiej Atletyki

Irena Szewińska
Prezes

Janusz Krynicki
Wiceprezes ds. Sportowo-Technicznych

Tomasz Lipiec
Wiceprezes ds. Organizacyjnych i Finansowych

Jerzy Sudoł
Wiceprezes ds. Szkoleniowych

Krzysztof Wolsztyński
Wiceprezes ds. Kontaktów z Terenem

Jadwiga Ślawska-Szalewicz
Sekretarz generalny

Sebastian Chmara
Członek Zarządu

Marek Ciuk
Członek Zarządu

Marek Fostiak
Członek Zarządu

Krzysztof Kisiel
Członek Zarządu

Roman Kołodziej
Członek Zarządu

Janusz Kuczyński
Członek Zarządu

Zbigniew Ludwichowski
Członek Zarządu

Tadeusz Makaruk
Członek Zarządu

Bogusław Mamiński
Członek Zarządu

Janusz Mazur
Członek Zarządu

Marian Nowakowski
Członek Zarządu

Krzysztof Sokołowski
Członek Zarządu

Edward Stawiarz
Członek Zarządu

Andrzej Szczęsny
Członek Zarządu

Janusz Waśko
Członek Zarządu

Jan Widera
Członek Zarządu

Urszula Włodarczyk
Członek Zarządu


Prezydium Polskiego Związku Lekkiej Atletyki

Irena Szewińska
Prezes

Janusz Krynicki
Wiceprezes ds. Sportowo-Technicznych

Tomasz Lipiec
Wiceprezes ds. Organizacyjnych i Finansowych

Jerzy Sudoł
Wiceprezes ds. Szkoleniowych

Krzysztof Wolsztyński
Wiceprezes ds. Kontaktów z Terenem

Sebastian Chmara
Członek Prezydium


Komisja Rewizyjna Polskiego Związku Lekkiej Atletyki

Zygmunt Worsa
Przewodniczący

Jacek Majka
Członek Komisji Rewizyjnej

Bogdan Patelka
Członek Komisji Rewizyjnej

Czesław Roszczak
Członek Komisji Rewizyjnej

Wiesław Rożej
Członek Komisji Rewizyjnej


źródła: Rzeczpospolita, onet.pl, pzla.pl,

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Pekin 2008: mistrzyni olimpijska nie będzie broniła tutułu

Mistrzyni olimpijska z Aten - Chinka Huina Xing nie będzie na dystansie 10.000 m bronić tytułu podczas igrzysk w Pekinie. Kontuzja nogi uniemożliwia jej start w ostatniej imprezie kwalifikacyjnej oraz w samej olimpiadzie - poinformował chiński związek lekkoatletyczny.
24-letnia Xing, w wyniku kontuzji mięśni uda, nie weźmie udziału w mityngu China Open, który odbędzie na stadionie olimpijskim w Pekinie i będzie ostatnią szansą chińskich lekkoatletów do wywalczenia kwalifikacji olimpijskiej.

Przed czterema laty chińska biegaczka sprawiła sporą niespodziankę zwyciężając w Atenach w biegu na 10 000 m. Pokonała faworytki, Etiopki Ejegayehu Dibabę i Derartu Tulu.

W wyniku kontuzji kolana Xing opuściła ubiegłoroczne mistrzostwa świata w Osace, a w styczniu udała się do Stanów Zjednoczonych, gdzie rozpoczęła przygotowania do igrzysk pod okiem pochodzącego z Chin trenera Jamesa Li.

Kilka miesięcy wcześniej straciła poprzedniego trenera - Dexian Wanga, który został dożywotnio zdyskwalifikowany po tym, jak inna jego podopieczna Yingjie Sun została przyłapana na stosowaniu niedozwolonych środków dopingujących.

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
"Dlaczego PZLA nie mówi prawdy?"

Zdaniem zawodników oraz trenerów Polski Związek Lekkiej Atletyki nie mówi prawdy i zwodzi, że "jutro" dostaną należne pieniądze, a szkół mistrzostwa sportowego w ogóle nie raczył powiadomić, kiedy otrzymają środki.
"Parę dni temu rozmawiałem z szefem szkolenia PZLA Henrykiem Olszewskim, który zapewnił mnie, że nie ma żadnych problemów w procesie szkolenia, a zwłaszcza w przygotowaniach do igrzysk olimpijskich" - poinformował PAP sekretarz stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki Zbigniew Pacelt.

Innego zdania jest m.in. trener Józef Lisowski odpowiedzialny w ramach kontraktu Pekin 2008 za sztafetę 4x400 m mężczyzn. W rozmowie z PAP powiedział

"Pół roku temu złożyłem plan organizacji szkolenia, w którym umotywowałem, dlaczego tak ważny jest obóz na Lanzarote (Wyspy Kanaryjskie) od 24 kwietnia do 11 maja. Na początku kwietnia szef szkolenia PZLA poinformował mnie, że obozu nie będzie, bo nie ma miejsc w tamtejszym ośrodku.

Wraz z zawodnikami zaczęliśmy więc załatwiać zgrupowanie na własną rękę. Znaleźliśmy Lloret de Mar koło Barcelony, ale wówczas okazało się, że nie ma kto w PZLA - z osób upoważnionych - podpisać przelewu. Udało się wreszcie w ostatniej chwili przekazać, ale tylko część należności. Mając nóż na gardle pożyczyłem i zapłaciłem brakujące 25 tys. zł, bo na mecie Stadionu Olimpijskiego w Pekinie nikt nie zapyta mnie o kłopoty. Pieniądze miałem mieć zwrócone 'jutro', które trwa do dziś".

Podobnie zwodzona jest również brązowa medalistka mistrzostw świata w biegu na 400 m przez płotki Anna Jesień. Jej trener i mąż twierdzi, że najtrudniej przychodzi PZLA mówić prawdę. "Na początku kwietnia mieliśmy obiecany zwrot kosztów za zgrupowanie w Nowej Zelandii. Do dziś, niestety, nie dostaliśmy kwoty, którą wyłożyliśmy. Nie chcę występować przeciwko PZLA, bo my, trenerzy, zawodnicy, powinniśmy nasz związek wspierać. Ale nie jest fair oszukiwać i mówić, że pieniądze będą jutro, jutro, jutro..." - powiedział Paweł Jesień.

Z informacji uzyskanych przez PAP wynika, że lekkoatleci nie dostali jeszcze stypendiów, które powinny być przelane na ich konta do połowy miesiąca. Środków nie dostały również szkoły mistrzostwa sportowego.

"Sytuacja jest dramatyczna - mówi dyrektor ds. sportu SMS we Wrocławiu Anna Kozanecka. - Wiemy, że środki na szkolenie 50 uczniów zostały nam przyznane, jednak od stycznia do dziś nie dostaliśmy z PZLA żadnej informacji, kiedy wpłyną na nasze konto".

Zadłużenie szkoły w stosunku do internatu sięga już 40 tys. zł. "Gdyby nie pomoc miasta oraz zaprzyjaźnionych z nami osób, dzięki którym odbyły się obozy, nie wiem jakbyśmy działali. Ale jak długo jeszcze można tak ciągnąć?" - pyta dyrektor SMS, z której wyszli m.in. Michał Bieniek, Tomasz Chrzanowski, Marcin Jędrusiński, Marcin Marciniszyn, Weronika Wedler.

Prezes PZLA Ireny Szewińskiej od poniedziałku nie ma w pracy. Uczestniczy w obradach komisji MKOl nadzorującej przygotowania do igrzysk Londyn 2012. W PZLA ma być dopiero w piątek. Natomiast wiceprezes ds. szkolenia Jerzy Sudoł poinformował PAP, że zgodnie z decyzją Ministerstwa Sportu związek przygotowuje analizę finansową za rok 2008, po której - ma nadzieję - zaległości ze strony PZLA zostaną uregulowane.

"Według moich obliczeń ministerstwo nie przekazało nam jeszcze wszystkich środków. To kwota około dwóch milionów złotych" - dodał Jerzy Sudoł.

Wiadomość tę skomentował dyrektor Departamentu Sportu Kwalifikowanego i Młodzieżowego Tomasz Marcinkowski: "Oświadczam, że Ministerstwo Sportu i Turystyki wywiązało się w stosunku do PZLA ze wszystkich swoich zobowiązań do końca kwietnia. Nie zalegamy z niczym. Być może niektóre opóźnienia spowodowane są nie złożeniem w terminie przez PZLA stosownych wniosków".

25 kwietnia Zbigniew Pacelt wystosował do Ireny Szewińskiej pismo, w którym poinformował, że do czasu wyjaśnienia przyczyn niedoboru w budżecie związku i przeprowadzenia audytu, ministerstwo nie będzie przekazywało środków finansowych na dotychczasowych zasadach, tj. w postaci miesięcznych transz, a jedynie na konkretne zadania zlecone.

Obecnie z PZLA trwają kontrole finansowe Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz Urzędu Skarbowego.

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084


Monika Pyrek: Najpierw medal, potem dziecko

To będą trzecie igrzyska w karierze Moniki Pyrek, tyczkarki Miejskiego Klubu Lekkoatletycznego Szczecin.



W 2000 roku, w Sydney była siódma. Cztery lata później w Atenach - czwarta.

- Sama już dawno obliczyłam. Wypada na to, że w Pekinie muszę być pierwsza - mówi zawodniczka.

Pierwsze igrzyska

- Nie bardzo wtedy wiedziałam co się ze mną dzieje - opowiada tyczkarka. - Byłam młoda i sam fakt, że zakwalifikowałam się do finału był dla mnie dużym szokiem.

Monika zajęła w finale bardzo dobre - siódme miejsce.

- Woda sodowa do głowy mi nie uderzyła. Twardo stąpam po ziemi i wiem, co w życiu i sporcie jest najważniejsze.

Do lipca - 4,45 metra

Do stolicy Grecji, w 2004 roku, jechała już jako faworytka do olimpijskiego krążka. Niestety, znów zajęła miejsce poza podium.

- Ten udział w olimpiadzie odbieram jednak w kategorii porażki. Miał być medal, a skończyło się na najgorszym dla sportowca miejscu, czyli czwartym - przyznaje szczecińska tyczkarka.

Rozmawiamy o olimpiadzie, ale Monika jeszcze nie ma zapewnionego w niej udziału. Chociaż wydaje się to tylko formalnością. Wystarczy, że zaliczy do 6 lipca wysokość 4,45 m.

Pyrek zaczęła sezon olimpijski od startów w hali. W zeszłym roku, z powodu kontuzji kostki, występy pod dachem miała właściwie stracone. Tym razem zaprezentowała się znakomicie. Zdobyła brązowy medal (drugi w karierze) podczas halowych mistrzostw świata w Walencji.

- Rzeczywiście dobrze skakało mi się pod dachem. Zdaje się, że nawet nie zeszłam poniżej wyniku 4,61, który przecież w niektórych zawodach daje niemal pewny medal - cieszy się Pyrek.

Harówka na Wyspach Kanaryjskich

Kontuzje jednak i w tym roku nie ominęły Moniki. Na zgrupowaniu w Formii naderwała mięsień uda. To zahamowało jej przygotowania; na jakiś czas musiała zrezygnować ze skoków, a nawet biegania.

- Teraz jest wszystko w porządku, ale uraz opóźni moje wejście w sezon. Być może w pierwszych zawodach wezmę udział dopiero pod koniec maja - zapowiada Pyrek.

Ciągłe treningi, wyjazdy na zgrupowania i zawody sprawiają, że na życie osobiste jest coraz mniej czasu.

- Tak właśnie wygląda moje życie. Od 15 lat trenuję skoki, więc zdążyłam się przyzwyczaić. Najważniejsze, to tak zaplanować dzień, by znaleźć czas na wszystko - przekonuje tyczkarka. - Takie życie sobie wybrałam i jak na razie jestem z zadowolona.

Monika niedawno wróciła z Wysp Kanaryjskich.

- Dostałam tam dużą dawkę niemal katorżniczego treningu. Wszystko z myślą o olimpiadzie.

Wysoko śpiewa

W życiu Moniki jest czas nie tylko na sport. Nagrała wspólnie z Marią Sadowską piosenkę zatytułowaną "Szybciej, wyżej, dalej”. Utwór powstał specjalnie z myślą o Pekinie. Jego premiera jest zaplanowana właśnie na olimpiadę.

- Skakanie i śpiewanie to zupełnie dwa różne światy. Zdecydowanie lepiej czuję się z tyczką w ręku, choć nie ukrywam, że ten muzyczny epizod był fajną przygodą.

Sport i polityka

- Startowałam już na Dalekim Wschodzie i było tam naprawdę miło. Pamiętam, że w jednym z krajów aż pięciu Azjatów chciało nosić za mnie tyczki, choć zwykle robię to sama - śmieje się Monika. - Ludzie są tam mili i serdeczni.

- Można, o czym mówi już wielu sportowców, zbojkotować ceremonię otwarcia igrzysk - zastanawia się zawodniczka. - To sprawi, że nasz protest będzie naprawdę widoczny. To jednak indywidualna sprawa każdego z olimpijczyków. Jeżeli ktoś chce, będzie protestował na swój sposób.

Czas na dziecko

Monika Pyrek nie ukrywa, że chciałaby również wystartować na olimpiadzie w Londynie w 2012 roku. Ma już nawet plan przygotowań, który zawiera... urodzenie dziecka.

- Po igrzyskach będzie jeszcze kilka ważnych imprez, jak chociażby mistrzostwa świata czy Europy. Ale już rok 2010 jest trochę luźniejszy i myślę, że właśnie wtedy będzie dobry czas na powiększenie rodziny - zastanawia się Monika. - Po urodzeniu dziecka miałabym wystarczająco dużo czasu, by solidnie przygotować się do angielskich igrzysk.

żródło: http://www.gs24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20080516/MAGAZYN/911038756&SearchID=73318540684953

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Pekin 2008: 72 tys. dolarów od Liu na pomoc poszkodowanym

Ponad 26 000 widzów zgromadzonych na stadionie "Ptasie Gniazdo" w Pekinie podczas lekkoatletycznego testu zgotowało mistrzowi olimpijskiemu i rekordziście świata w biegu na 110 m przez płotki Xiang Liu długotrwałą owację po jego informacji, że 72 000 dolarów przekazał na pomoc poszkodowanym w wyniku trzęsienia ziemi w prowincji Syczuan.
Aplauz wzmógł się jeszcze bardziej, kiedy 24-letni Liu powiedział, że jego wsparcie nie kończy się na tej kwocie.

W dwudniowym teście udział wzięło 950 lekkoatletów, którym kibicowało w pierwszym dniu 22 000 osób, a w drugim 26 000. Najlepszy rezultat zawodów uzyskał Xiang Liu - 13,18, ale i bardzo dobre czasy osiągnęli jego rodacy - Shi Dongpeng 13,29 oraz Ji Wei 13,41.
Liu jest obok koszykarskiego gwiazdora i najwyższego zawodnika w lidze NBA Yao Minga (229 cm) najpopularniejszym w Chinach sportowcem. Ming już wcześniej zapowiedział wpłacenie 2 milionów juanów (około 195 000 euro) na rzecz ofiar trzęsienia ziemi.

Gdy w styczniu Yao Ming doznał urazu stopy, chińscy kibice byli przerażeni, bo to właśnie koszykarz Houston Rockets miał poprowadzić gospodarzy po olimpijski medal. Okazało się jednak, że rehabilitacja przebiega bez zakłóceń i Ming w połowie czerwca pojawi się w Chinach na zgrupowaniu kadry. Obecnie, jak donoszą media, rozpoczął treningi biegowe "na trzy czwarte swoich możliwości".

Nogi bardzo ceni sobie Xiang Liu i na czas przygotowań do igrzysk ubezpieczył je na sumę 13,3 miliona dolarów.

Stadion Olimpijski w Pekinie przeszedł drugi test. Pierwszym były w połowie kwietnia zawody IAAF w chodzie. Na trybunach zasiadło wówczas ponad 25 000 widzów, a kilkanaście tysięcy kibicowało zawodnikom na trasie wokół obiektu.

Przeznaczony na 91 000 osób pekiński stadion, ochrzczony nazwą "Ptasie Gniazdo", będzie główną areną sierpniowych igrzysk. Zbudowany został kosztem 500 milionów dolarów; na nim odbędą się ceremonie otwarcia i zamknięcia olimpiady oraz zawody lekkoatletyczne.

W sobotę rzecznik chińskiego rządu Guo Weimin poinformował, że w trzęsieniu ziemi z 12 maja zginęło 60 560 osób, a zaginęło 26 221 osób. Z kolei premier Wen Jiabao powiedział, że liczba ofiar śmiertelnych trzęsienia w Syczuanie może przekroczyć nawet 80 tysięcy. Ponad 5,4 mln osób straciło dach nad głową.

moderator sprinterek

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
sprinterek Rafał S.
Znawca
Szacuny 46 Napisanych postów 7410 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 12084
Hengelo: Ziółkowski czwarty, Lewandowski blisko minimum

Szymon Ziółkowski (AZS Poznań) wynikiem 76,49 zajął czwarte miejsce w konkursie rzutu młotem podczas mityngu Grand Prix IAAF w holenderskim Hengelo. Zwyciężył Węgier Krisztian Pars - 79,93.
Siódme miejsce w biegu na 200 m zajął Marcin Jędrusiński (Śląsk Wrocław). Przy przeciwnym wietrze o sile 2 m/s uzyskał czas 21,57. Zwyciężył Churandy Martina z Antyli Holenderskich - 20,50.

Marcin Lewandowski (UKL Ósemka Police) zajął piąte miejsce w biegu na 800 m. Młodzieżowy mistrz Europy 2007 uzyskał czas 1.46,62 - gorszy o 0,62 sekundy od olimpijskiego minimum PZLA.
W biegu na 400 m Grażyna Prokopek-Janacek (AZS AWF Warszawa) zajęła piąte miejsce, a jej klubowa koleżanka Monika Bejnar ósme. Zwyciężyła Brytyjka Lee McConnell.

Wyniki:

kobiety

100 m (wiatr -0,7 m/s):
1. Kim Gevaert (Belgia) 11,25
2. Chandra Sturrup (Bahamy) 11,27
3. Jeanette Kwakye (W. Brytania) 11,29
4. Angela Williams (USA) 11,33
5. Debbie Ferguson-McKenzie (Bahamy) 11,34
6. Stephanie Durst (USA) 11,50
7. Laura Turner (W. Brytania) 11,60
8. Ezinne Okparaebo (Norwegia) 11,64
9. Daria Korczyńska (Polska) 11,68

400 m
1. Lee McConnell (W. Brytania) 51,66
2. Joanne Cuddihy (Irlandia) 51,98
3. Kia Davis (Liberia) 52,04
4. Clora Williams (Jamajka) 52,21
5. Grażyna Prokopek-Janacek (Polska) 52,87
6. Annemarie Schulte (Holandia) 52,96
7. Barbara Petrahn (Węgry) 53,07
8. Monika Bejnar (Polska) 53,34

800 m
1. Pamela Jelimo (Kenia) 1.55,76
2. Maryam Yusuf Jamal (Bahrajn) 1.58,66
3. Lucia Klocova (Słowacja) 1.59,76
4. Yvonne Hak (Holandia) 2.00,10
5. Mina Ait Hammou (Maroko) 2.00,46
6. Jennifer Meadows (W.Brytania) 2.00,64
7. Laetitia Valdonado (Francja) 2.01,78
8. Brigita Langerholc (Słowenia) 2.02,13
9. Marian Burnett (Gujana) 2.02,85
10. Irene Jelagat (Kenia) 2.04,37
11. Ewelina Sętowska-Dryk (Polska) 2.05,24




mężczyźni

200 m (wiatr -2,0 m/s)
1. Churandy Martina (Antyle Holenderskie) 20,50
2. Marlon Devonish (W. Brytania) 20,89
3. Kristof Beyens (Belgia) 21,27
4. Patrick van Luijk (Holandia) 21,29
5. Caimin Douglas (Holandia) 21,44
6. Guus Hoogmoed (Holandia) 21,44
7. Marcin Jędrusiński (Polska) 21,57

800 m
1. Robert Lathouwers (Holandia) 1.45,80
2. Amine Laalou (Maroko) 1.46,02
3. Alfred Kirwa Yego (Kenia) 1.46,06
4. Abraham Chepkirwok (Uganda) 1.46,30
5. Marcin Lewandowski (Polska) 1.46,62

skok w dal
1. Irving Saladino (Panama) 8,73
2. Godfrey Khotso Mokoena (RPA) 8,35 (wiatr +2,3 m/s)
3. Miguel Pate (USA) 8,04
4. Nathan Morgan (W.Brytania) 8,01 (wiatr +2,1 m/s)
5. Issam Nima (Algieria) 7,99 (wiatr +2,1 m/s)
6. Christopher Tomlinson (W.Brytania) 7,85
7. Roman Novotny (Czechy) 7,63
8. Michał Rosiak (Polska) 7,59
9. Marcin Starzak (Polska) 5,80

rzut młotem
1. Krisztian Pars (Węgry) 79,93
2. Wadim Diewiatowski (Białoruś) 77,85
3. Marco Lingua (Włochy) 77,72
4. Szymon Ziółkowski (Polska) 76,49
5. Ali Mohamed Al-Zinkawi (Kuwejt) 76,30
6. Olli-Pekka Karjalainen (Finlandia) 74,78

moderator sprinterek

Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

jak większość tematów: co wybrać?

Następny temat

Bolą mnie plecy podczas biegania

WHEY premium