jasnseee.... jedźcie jeszcze po Oyamie! jestem zniesmaczony tym co piszecie i jak wyśmiewacie tego wielkiego człowieka.
oczywiscie przyznaję że część z tych opowiesci o bykach, górach, rozbijaniu kamieni itd. jest naciągnięta.
ale czyż nie tak tworzy się legenda? czyż nie wychowało sie na tym TYSIĄCE doskonałych karateków? którzy (wzorując sie na Oyamie) dążyli do granic swych mozliwości? czyz nie dzięki niemu (i po cześci dzięki legendom o jego wyczynach) Kyok jest jedna z najwiekszych organizacji karate na świecie? czyż zawodnicy Kyoka nie odnoszą sukcesów w MMA,
K1 czy MT? gdyby nie te legendy nie byłoby motywacji, nie byłoby do czego dążyć. Ilu z nasz uprawiających SW nie marzyło o samotnym treningu w lesnych ostępach, pokonując ból, samotność i zmęczenie? Wybaczcie, ale ja na tym wyrosłem i boli mnie że ktoś obraża pamięć tak zasłuzonej postaci jaką był M.Oyama.
"Im mniej mozesz, tym WIĘCEJ mozesz! Duch i umysł, a nie ciało!"
pozdro