Agata Wróbel mistrzynią świata!
Agata Wróbel zdobyła w Warszawie pierwszy w karierze tytuł mistrzyni świata seniorek w podnoszeniu ciężarów. W najcięższej kategorii (+75 kg) Polka nie dała szans rywalkom, wygrywając
dwubój wynikiem 287,5 kg.
Wróblówna wyprzedziła o 5 kg obrończynię tytułu z Antalyi Rosjankę Albinę Chomicz oraz o 10 kg Chinkę Tang Gonghong.
Mimo iż na Torwarze nie padły rekordowe wyniki, rywalizacja o medale stała na bardzo wysokim poziomie. Cięższe sztangi zawodniczki dźwigały tylko na olimpiadzie w Sydney.
Liderka polskiej ekipy rozpoczęła start od nieudanej próby wyrwania ciężaru 120 kg. W drugim podejściu zaliczyła go, a w trzecim podniosła 125 kg, co dało jej drugie miejsce w tym boju.
Sytuacja Wróblówny przed podrzutem nie była jednak najlepsza, gdyż pochodząca z Syberii Chomicz uzyskała w rwaniu aż 132,5 kg, a ponieważ była lżejsza od Polki, jej przewaga wynosiła faktycznie 10 kg.
W podrzucie Rosjanka miała jednak ogromne problemy. W pierwszym podejściu dźwignęła 150 kg, ale dwie próby utrzymania ciężaru 155 kg były nieudane, co więcej, o mało co nie zakończone groźną kontuzją. Chomicz opuszczała pomost z grymasem bólu.
Tymczasem Polka już w pierwszym podejściu uporała się ze 155 kg, w drugim dołożyła 5 kg, a w trzecim wyrównała swój rekord życiowy z igrzysk w Sydney - 162,5 kg. Ani Amerykanka Haworth, ani rekordzistka świata w podrzucie (167,5 kg) Chinka Tang Gonghong nie nawiązały z nią walki.
Amerykanka, w której biogramie zamieszczono tłustym drukiem informację o jej ilorazie inteligencji (IQ-135), dźwignęła tylko 152,5 kg, a Chinka - 160 kg.
"Różnice w końcowej klasyfikacji są spore, ale wbrew pozorom walka o medale była zacięta. Zadecydowało drugie podejście Agaty w podrzucie. Zaliczenie 160 kg dało jej komfortową sytuację. Gdyby tego nie zrobiła, mogło się skończyć nawet na czwartym miejscu" - ocenił trener Ryszard Soćko.
"Agata była znakomicie przygotowana. Przypuszczam, że gdyby Chomicz podniosła 155 kg, Agata poradziłaby sobie ze 165 kg, a w razie konieczności atakowałaby rekord świata" - dodał trener.
"Wcale nie byłam pewna swego. Startowanie w roli faworytki przed publicznością, która oczekuje zwycięstwa, jest ogromnie stresujące. Bałam się przed pierwszym podejściem, a gdy go nie zaliczyłam, bałam się jeszcze bardziej. Na szczęście poradziłam sobie ze stresem" - powiedziała Wróblówna.
Mistrzyni świata zadedykowała medal całemu sztabowi szkoleniowemu i swoim koleżankom z reprezentacji, wyróżniając zdyskwalifikowane za doping Aleksandrę Klejnowską i Dominikę Misterską.
Po raz pierwszy na warszawskich mistrzostwach zmagania sztangistek odbywały się przy pełnych trybunach. Na występ Agaty Wróbel przyszło kilka tysięcy kibiców. By wejść do hali, trzeba było stać w kolejce.
Pozdro - Tomek - aktualn, oglonorozw, hobby, strong
Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu..."
/