tez znalazlem co to mineta
Mineta" - prawda i fikcja, czyli mity i kity
Ostatnim tematem zażartych dyskusji pomiędzy inteligencją międzynarodową było stworzenie znane od wieków z baśni i powieści, a jednak zapomniane przez Boga i ludzi, a w szczególności męskie środowiska homoseksualne. Tak naprawdę, nikt głośno nie mówi o nim (czy też może "niej"), aczkolwiek wszyscy wiedzą kim jest. Mowa o "Minecie" (wypowiadać z akcentem na "e" oraz szacunkiem, nie używać nadaremno). Chciałbym rozwiać pewne wątpliwości jej dotyczące.
Skąd się wzięła?
Ogólnie pochodzenie M. jest nieznane. Droga dedukcji i za***istego w ****a walenia podpowiada nam, że prawdopodobnie powstała na skutek determinacji i sprzyjających warunków wśród reumatyków i impotentów. Co prawda środowiska feministyczne są oburzone taką teorią, aczkolwiek są to głupie ****y. Ciężko dotrzeć do prawdziwych korzeni tegoż zjawiska. Jednakże podania w Piśmie Świętym, czy jakiejś tam innej starej, mądrej książce, głoszą iż M. była znana dawno dawno temu. Starożytny Egipt nazywał ją "****s Bes", starożytna Grecja "****os Lizos", wczesny Rzym "Cipelos Mlajskajos", w Średniowieczu palono za nią na stosie, w Renesansie nawet zakonnic nie obowiązywała spowiedź z niej, co przyprawiło jej ogromnej popularności wśród właśnie tej grupy społecznej. Jednak od tamtej pory słuch o niej zaginął. Dopiero XIX-sto wieczny rozwój przemysłu sprowadził ją z powrotem do łask.
Czym jest "Mineta"?
Sonda społeczna wykazuje, iż M. większości społeczeństwa (ok. 64%) kojarzy się z przyjemnością, 15% ze sposobem na dobrą gałę, a pozostała część to pedały. Tak więc możemy z tego wywnioskować, iż 3 na 5 Polaków wie co to Mineta. Dla tych pozostałych 2 przedstawię pewien schemat: jest kobieta, ma ochotę, jest mężczyzna, z jakiegoś powodu nie chce mu stawać (prawdopodobnie to wina partnerki), ponieważ chce sobie jeszcze czasem zamoczyć, ew. uzyskać jakieś inne profity (nierzadko cenniejsze), używa narządu, którego damska część ludzkości w życiu codziennym nadużywa - języka. Partnerka powinna sama zatroszczyć się o dojście do miejsca przeznaczenia, chyba że parter jest dżentelmenem (czyt. na******la weń pantofel), wyszukać gdzie jest charakterystyczny irokezik, pogmerać paluszkiem i po kilku konwulsjach partnerki, przystąpić do czynu. S******lić się tego nie da, chyba że naszym oczom ukazało się wiadro pojemne jak ja ******le. Wtedy Minetę należy wykonywać obydwiema nogami na zmianę, ewentualnie trzonkiem od łopaty, jednak takie przypadki są niezwykle rzadkie. Poprawne wykonanie zabiegu zostanie obwieszczone parterowi pod postacią lekko słonawej mazi. Partnerka powinna być zadowolona, lecz nie jest to jednoznaczne z sygnałem do zaprzestania na tym etapie. Jeśli mężczyzna poczuł powiększenie się drugiego pod względem rozciągliwości (po pęcherzu) narządu, to może jeszcze trochę zająć partnerkę. Efekt powinien być dość interesujący.
Dla kogo jest przeznaczona?
I właśnie tu pojawia się problem, gdyż kobieta uważa, iż potocznie znana pod nazwą "patelni" Mineta, jest dowodem miłości. Mężczyzna wie swoje, mianowicie iż jest ona świetną zachętą do stosunku prawidłowego. Gejów nie dotyczy, a lesbijki mają z jej powodu problemy z poprawną wymową, spowodowaną zakwasami jamy ustnej. Ogólnie można jej używać praktycznie zawsze jeśli ma się na to ochotę, pod warunkiem, że kobieta nie przechodzi w tym momencie comiesięcznego krwawienia. Jeśli jest wykonana w tym okresie, to już rzeczywiście dowód miłości. I nie ma ****a we wsi na takiego. Na szczęście kobieta jest z założenia wstydliwa, i myje się częściej od mężczyzny, aby nie usłyszeć że wali od niej śledziem. Co automatycznie umożliwia pracę mężczyźnie.