...
Czas poruszyć tym tematem.
Relacje z wyjazdów 21-23 Październik
KSZO - Podbeskidzie
Na F1 meldujemy się w ok. 250 osób. Wywieszamy 4 flagi- Fanatycy KSZO Ostrowiec, Ogrody, e-KSZO '04 i debiutującą CH.O.H. GROUP '05. Prowadzimy średni doping. W drugiej połowie robimy świetny chaos z kilkudziesięciu szturmówek podświetlonych stroboskopami. Po strzeleniu bramki dla naszego zespołu ogromny szał radości.
Kibice Podbeskidzia przyjeżdzają pod koniec pierwszej połowy w liczbie 5 osób. W drugiej połowie wchodzą jeszcze 3, więc w sumie do Ostrowca zawitali w 8 osób. Na bramie ochrona rekwiruje im jakąś pirotechnike.
Kotwica Kołobrzeg - Kania Gostyń
Kolejny juz 3 mecz o beznadziejnym terminie ( Piatek - godz. 15 ).Nas na meczu ok. 40 oraz 5 fanów Hutnika Warszawa i 4 Mks Karlino. Na płocie zawisły 2 flagii ( 1 Kotwicy, 1 Hutnika ). Przed meczem do chodzi do starcia z ochrona gdzie zwijaja jednego kibica od nas, lecz po chwili go odbij
RADZIONKÓW-RAKÓW
Goście zawitali do nas w trzy autokary,ich liczbę oceniam na 120-150.Najlepiej niech napiszą sami ilu ich dokładnie było.Nas w młynie 150-200.Prowadzimy dobry doping przez cały mecz w przeciwieństwie do Rakowa który dopinguje zrywamy,szczególnie po strzeleniu bramki.Mają kilka flag w tym Stali S.W.Nie mają żadnych elementów ultras.
My odpalamy saletrę,kilkukrotnie race,wulkany i jakieś śmierdzące dymy.
W przerwie dochodzi za sektorem gości do czegoś (ale nie wiem co konkretnie) bo kibice Rakowa śpiewają: Zostaw Kibica.
To tyle relacji widzianej od strony sektorów gospodarzy na Narutowicza 11.
Kujawiak - Jagiellonia
Z Białegostoku wyjeżdzamy w 3 autokary. Przejeżdzając przez Płock widzimy przy głównej ulicy czekającą ekipę (około 40 osób). Kierowca pierwszego autokaru nie zatrzymuje się i przejeżdza, podobnie drugi, 3 autokar zwalnia i jakieś 100 metrów za stojącą Petrą zaczynamy wyskakiwać z autokaru. 2 autokar zatrzymuje się kilkadziesiąt metrów przed nami. Z 3 autokaru wybiegamy w okóło 20 osób i ruszamy w stronę biegnącej Petry. Dochodzi do starcia na przejściu dla pieszych. Z obu stron kolesie zbierają strzały. Pomimo przewagi liczebnej Petry wyrównane starcie. Dołączają do nas pojedyńcze osoby z drugiego autokaru. Petra zaczyna się powoli cofać - krzyczą szacunek i że będą się zrywać bo psy. My jako, że żadnych psów nie widzimy ruszamy dalej do przodu. W tym momencie zza zakrętu wybiega nasza ekipa mocnych wrażeń - czyli pierwszy autokar - jakieś 40 chłopa. Petra widząc taki obrót sprawy zaczyna uciekać w bloki. Biegniemy za nimi i tu następuje seria ganianek. Petra między blokami nawołuje swoich żeby wracali i pokazuje nam żebyśmy na nich biegli co też czynimy, ale znowu uciekają. Jeden koleś za słabo przebierał nogami i zebrał kopy. Nie widząc dalszego sensu gonienia Petry wracamy do autokarów. Przez cały ten czas na miejscu zdarzenia jest tylko jeden eskortujący nas radiowóz. W momencie gdy dobiegaliśmy do autokarów nadjechał jeszcze jeden ( chyba drogówka ) Bez jakichkolwiek problemów pakujemy się do autokarów i opuszczamy Płock. Petra dzięki za atrakcje.
We Włocławku poza 3 autokarami dojeżdza jeszcze trochę aut. Pod bramą na sektor gości dochodzi do szarpaniny z psami w momencie gdy próbują wyciągnąć jednego z nas za to, że przerzucił racę na sektor gości. Drobne zamieszanie, ale w komplecie wchodzimy na sektor. W sumie było nas około 140. Na meczu wieszamy dwie flagi - debiutującą Jaga wita gospodarzy i Ultras Jagiellonia. Wieszamy także konfederatke do której przyp*****la się delegat jednak go zlewamy i mecz się zaczyna. W przerwie meczu podbiega do nas kapitan naszej drużyny i prosi o zdjęcie jej bo delegat nie zacznie drugiej połowy i przyzna walkower Kujawiakowi. Zdejmujęmy flagę i nie wieszamy już jej do końca meczu. W trakcie spotkania z drobnymi przerwami prowadzimy doping przez cały mecz. Na początku drugiej połowy prezentujemy sektorówkę z diabłem w asyście żółtych chorągiewek, kilku strobo i racy. Po meczu dziękujemy piłkarzom z gre, pomimo że w ostatnich minutach straciliśmy w głupi sposób dwa punkty.
Wsiadamy do autokarów i ruszamy w drogę powrotną. Tym razem dostajemy obstawę około 10 suk i z taką eskortą przejeżdzamy przez Płock. W samym mieście wszędzie kręciło się w***** psów. Dalsza droga powrotna już bez przygód.
Lech Poznań - GKS Bełchatów
Na wyjazd do Poznania w naszych szeregach mobilizowało się sporo osób, były założenia że pojedziemy tam w 2 autokary, jednak na kilka dni przed meczem okazało się iż sektor dla gości jest zamknięty z powodu zadaszania trybuny.
Na forum grzmiało głupimi postami, jednak nie ma co sie dziwić to kolejny trzeci po Cracovii i Wiśle atrakcyjny wyjazd na który nie chciano nas wpuścić.
Tym razem się udało, jednak liczba chętnych była już mniejsza, wyjazd planujemy na godzine 12. spod stadionu, na zbiórce stawia się ok. 60 osób i wszyscy wchodzą do autokaru.
O dziwo bez problemów obyło się z policją, szybko i sprawnie wszystkie sprawy organizacyjne zostały załatwione i 30 minut po 12. wyjechaliśmy do Poznania.
Droga minęła bez żadnych przygód, jakoś na pierwszej stacji benzynowej w Poznaniu czeka na nas auta z kibicami Lecha którzy mieli nam pomóc w wejsciu na stadion, tak też się stało auto było i pojechaliśmy za nim.
Gdy dojeżdzamy pod stadion podchodzi kilka osób które jechało na własną ręke z innych miast i jest nas łącznie 68 osób, chwile stoimy i czekamy na bilety, mamy z nimi mały problem lecz nie będziemy tutaj opisywać tej sytuacji, ale wielkie podziękowanie dla kibiców Lecha za pomoc.
Na stadion wchodzimy na kilkadziesiąt minut przed meczem, stoimy na sektorze Lecha, wywieszamy jedną flage, po rozpoczęciu meczu staramy się dopingować, jednak doping Lecha był bardzo dobry i tylko gdy oni przerywali było Nas słychać.
Niespodziewanie dla nas już w 24 minucie Jacek Popek strzelił pierwszą bramke dla naszego zespołu, wtedy odpalona zostaje jedna raca.
My już pod sam koniec spotkania odpalamy kilka wulkanów, i jakąś sylwestrową petarde która strzelała w góre.
Fani Lecha prezentowali się przyzwoicie, jeżeli chodzi o doping to był bardzo dobry, często śpiewał cały stadion efekt idealny, jeżeli chodzi o oprawe to podnoszą na długiej trybunie swoją dużą sektorówke "Lech Poznań", w późniejszym czasie na "kociołku" uniesiona zostaje trójkątna sektorówka z herbem, i po bokach flagi na kij, odpalają do tego także troche ogni wrocławskich.
Po zdobyciu przez ich zespół wyrównującej bramki odpalają race.
Po meczu dziękujemy naszym zawodnikom za gre, i idziemy do autokaru, jazda powrotnna dosyć nudna, tylko na postojach się coś działo, na jednym zuważamy plac zabaw, korzystając z chwili prawie wszyscy wchodzą na zjeżdzalnie, wtedy też odpalona zostaje jedna raca której zapomniano wziąść z autokaru na mecz, zrobione zostały także pamiątkowe zdjęcia.
Później już droga spokojna, większa część osób śpi, w Bełchatowie meldujemy się 15 minut po północy i spokojnie rozchodzimy się każdy w swoją strone.
Z naszej strony to tyle, wielkie podziękowania dla kibiców Lecha Poznań za udostępnienie nam sektora.
Start Miastko - POGOŃ LĘBORK (23.10.2005)
Dziwny to był wyjazd... Ale od początku.
Ciśnienienia nie było, bo w Miastku przeciwników do walki brak, a i pewna ekipa ostatnimi czasy była nieaktywna w jeżdżeniu za nami. Więc pomysł autokaru upadł, później padł pomysł aby całkowicie odpuścić, ale ostatecznie mieliśmy pojechać na 4-5 fur.
Okazało się, że dzień wcześniej większość osób się troszkę upiła, wymyślili, że nie ma sensu jechać, a ci co chcieli jechać, to i tak nie byli w stanie wstać o 9 rano.
Koniec końców, bo po problemach z autami, wyjeżdżamy w 10 osób (w tym jedna panna), w większości grubo młodzieżowej ekipy, grubo spóźnieni. Na wysokości Bytowa dostajemy telefon, że pewna ekipa ma zamiar nam zapewnić atrakcje. Trudno co ma być to będzie, jedziemy dalej. Za kilka minut dostajemy telefon od owej ekipy, która proponuje nam atrakcje w drodze powrotnej. Ale, że skład mamy conajwyżej średni, to odmawiamy. Ów ekipa przyjmuje to do wiadomości i odpuszcza.
My w Miastku jesteśmy w przerwie. Ludzi na stadionie kilkunastu, później doszło ok. 20 małolatów o średniej wieku 13 lat. Z naszej strony kilka okrzyków, nic więcej. Grajki wygrywają mecz, a po nim dziękują nam za przybycie.
Powrót spokojny. Jedyny plus tego wyjazdu, to to, że został zaliczony.
Moje osobiste uwagi:
- I znów gdy naszym fightersom, nie chce się ruszyć dupy, bo na pikniki nie jeżdżą, zostało udowodnione, że zawsze może się coś dziać...
- Ekipa, która chciała nam zapewnić atrakcje zachowała się bardzo honorowo, udowadniając, że im jak i nam, zależy na bardzo kulturalnym jak i na zdrowych zasadach laniu się po pyskach między sobą. Zapewniam, że jeszcze będzie nie jedna okazja.
komandor7
Maradona
Michalinho
Adrian1310
Grubmen
Black Pete
