...
Napisał(a)
...
Napisał(a)
ROZMOWA Z ,,KIBICEM" II LIGOWEJ JAGIELLONII
- Co to znaczy być szalikowcem?
- Trzeba mieć szalik z barwami klubowymi swojego zespołu no i kochać drużynę, której się kibicuje.
- Czy białostoccy szalikowcy Jagiellonii mają przyjaciół wśród kibiców innych drużyn?
- Lubimy się zwłaszcza z chłopakami z Wisły Kraków i Siarki Tarnobrzeg. Gdy nasze drużyny grają mecze miedzy sobą wówczas wszyscy szalikowcy z obydwu zespołów jednoczą siły w walce z gliniarzami. Tak było przecież w trakcie pamiętnej bitwy gdy gościliśmy Wisełkę z Krakowa.
- Skąd się bierze tak wielka agresja do bójek na stadionie i bardzo często poza obiektami sportowymi?
- Zwykle wszystko zaczyna się od wzajemnych wyzwisk pomiędzy kibicami siedzących w sąsiednich sektorach. Potem dość szybko dochodzi do rękoczynów. Natomiast jadąc czy idąc na dany stadion pokazujemy swą siłę, od czasu do czasu demolując co napotkamy po drodze.
- Największa zadyma którą pamiętasz?
- Było to w trakcie meczu z lubianą przez nas Wisłą. Właśnie wtedy z naszymi przyjaciółmi okładaliśmy się z policjantami. Po bitwie kilku z nich przewieziono do pogotowia ratunkowego. W czasie tej walki zdemolowaliśmy niemal cały sektor na białostockim stadionie. A później walki przeniosły się na ulice.
- A inne stadiony bójki w których brałeś udział?
- Szczególnie pamiętam napaść kibiców warszawskiej Legii na tramwaj, którym jechaliśmy na mecz z Hutnikiem. Nasi wrogowie zaatakowali nas brukowcami wyrywanymi z torów tramwajowych. Gdy przetrzymaliśmy pierwszą kamienną nawałnicę wówczas sami przypuściliśmy atak na zaskoczonych warszawiaków. Użyliśmy do tego celu kosza na śmieci, łańcuchy, pałki i kamienie. Druga bijatyka odbyła się już na stadionie. Prawdziwej obustronnej rzezi zapobiegła policja odwożąc nas na dworzec. Nieźle się też tłukliśmy z kibicami Petrochemii w Płocku. Całkowitą winę za tamte mordobicie ponoszą organizatorzy gdyż to oni usadzili nas wśród płockich chuliganów. Ciekawa też walka była między nami, a kibicami Cracovii. Biliśmy się wtedy dokładnie przez cały mecz. Przed spotkaniem polskiej reprezentacji z wyspiarzami stoczyliśmy ciężki bój na skwerku w Katowicach lejąc się z szalikowcami Lechii Gdańsk.
- A jak to jest gdy polska reprezentacja gra mecze? Czy wtedy też tłuczecie się miedzy sobą, a może jednoczycie siły przeciwko przyjezdnym kibicom?
- W takich sytuacjach bywa różnie. Na przykład podczas niedawnego meczu Polska: Anglia w Chorzowie organizatorzy porozsadzali szalikowców z różnych klubów w oddzielnych sektorach i mimo tego walczyliśmy ze sobą. Jednak w pewnym momencie padło hasło by lać angielskich gości. No i bijatyka była niezła. W tym konkretnym przypadku faktycznie zjednoczyliśmy wszystkie siły by ich dostać.
- Czy szalik z angielskimi napisami który trzymasz w ręce to wojenna zdobycz?
- Tak to można traktować. Choć przyznam, że mi to nie przyszło łatwo, mimo znajomości przez mnie kilku angielskich słów.
- A pamiętasz wynik tamtego meczu?
- Jasne. Było 1:1 choć w walce na pięści my byliśmy górą.
- Czy byłeś kiedyś ranny po kibicowaniu na meczu?
- Nie, tylko czasem bolą mnie plecy po gliniarskim pałowaniu. W takich sytuacjach jednak i oni muszą przykładać okłady.
- Kto finansuje twoje wyjazdy?
- Jeździmy całą kilkudziesięciosobową grupa, najczęściej za darmo.
- A co na to konduktorzy?
- Zwykle nas omijają wiedzą, że można oberwać.
- Gdzie śpisz?
- Najczęściej drzemię w czasie dojazdów na mecz. Natomiast w drodze powrotnej opatrujemy swoje rany i przeżywamy na nowo niektóre wydarzenia.
- Czy wierzysz że niektóre mecze są sprzedawane?
- Jestem pewny, że sporo spotkań jest drukowanych. Wystarczy przypomnieć machloje Legia-ŁKS. Czasem mamy chętkę stłuc gęby skorumpowanym piłkarzom i oszukańczym działaczom, którzy nieźle doją polskie piłkarstwo.
- Pewnie lubisz Jagiellonię?
- Kocham tą drużynę i jestem gotów zawsze o nią walczyć a nawet oddać życie.
- Ale szczególnie ostatnio jest to miłość nieodwzajemniona, twój ukochany klub zbierał baty od wszystkich i spadł w kompromitującym stylu do II ligi?
- Prawdziwy kibic nigdy nie opuszcza swej drużyny, szczególnie gdy się jej nie wiedzie.
- Czy potrafisz wymienić wszystkie nazwiska piłkarzy Jagiellonii?
- Oczywiście.
- Przyczyną waszych rozrób na stadionie jest przeważnie alkohol...
- Niekoniecznie. Ale łyk dobrej wódeczki, czy kilka piw przed meczem naprawdę sprzyja lepszej pracy rąk podczas ,,rozmów" z wrogiem.
- Powiedz szczerze czy interesują was mecze piłkarskie?
- My naprawdę jesteśmy kibicami. Tylko, że bardzo często nas inni wnerwiają. Proszę mi wierzyć że bijemy się tylko z szalikowcami.
- Czy zdajesz sobie sprawę, że to co robisz wraz ze swymi kumplami to ordynarne przestępstwo. Uważam że powinniście płacić za zdemolowane stadiony. Przecież któregoś dnia w trakcie tych bezsensownych bójek możecie kogoś okaleczyć lub co gorsza zabić. I co wtedy?
- Co to znaczy być szalikowcem?
- Trzeba mieć szalik z barwami klubowymi swojego zespołu no i kochać drużynę, której się kibicuje.
- Czy białostoccy szalikowcy Jagiellonii mają przyjaciół wśród kibiców innych drużyn?
- Lubimy się zwłaszcza z chłopakami z Wisły Kraków i Siarki Tarnobrzeg. Gdy nasze drużyny grają mecze miedzy sobą wówczas wszyscy szalikowcy z obydwu zespołów jednoczą siły w walce z gliniarzami. Tak było przecież w trakcie pamiętnej bitwy gdy gościliśmy Wisełkę z Krakowa.
- Skąd się bierze tak wielka agresja do bójek na stadionie i bardzo często poza obiektami sportowymi?
- Zwykle wszystko zaczyna się od wzajemnych wyzwisk pomiędzy kibicami siedzących w sąsiednich sektorach. Potem dość szybko dochodzi do rękoczynów. Natomiast jadąc czy idąc na dany stadion pokazujemy swą siłę, od czasu do czasu demolując co napotkamy po drodze.
- Największa zadyma którą pamiętasz?
- Było to w trakcie meczu z lubianą przez nas Wisłą. Właśnie wtedy z naszymi przyjaciółmi okładaliśmy się z policjantami. Po bitwie kilku z nich przewieziono do pogotowia ratunkowego. W czasie tej walki zdemolowaliśmy niemal cały sektor na białostockim stadionie. A później walki przeniosły się na ulice.
- A inne stadiony bójki w których brałeś udział?
- Szczególnie pamiętam napaść kibiców warszawskiej Legii na tramwaj, którym jechaliśmy na mecz z Hutnikiem. Nasi wrogowie zaatakowali nas brukowcami wyrywanymi z torów tramwajowych. Gdy przetrzymaliśmy pierwszą kamienną nawałnicę wówczas sami przypuściliśmy atak na zaskoczonych warszawiaków. Użyliśmy do tego celu kosza na śmieci, łańcuchy, pałki i kamienie. Druga bijatyka odbyła się już na stadionie. Prawdziwej obustronnej rzezi zapobiegła policja odwożąc nas na dworzec. Nieźle się też tłukliśmy z kibicami Petrochemii w Płocku. Całkowitą winę za tamte mordobicie ponoszą organizatorzy gdyż to oni usadzili nas wśród płockich chuliganów. Ciekawa też walka była między nami, a kibicami Cracovii. Biliśmy się wtedy dokładnie przez cały mecz. Przed spotkaniem polskiej reprezentacji z wyspiarzami stoczyliśmy ciężki bój na skwerku w Katowicach lejąc się z szalikowcami Lechii Gdańsk.
- A jak to jest gdy polska reprezentacja gra mecze? Czy wtedy też tłuczecie się miedzy sobą, a może jednoczycie siły przeciwko przyjezdnym kibicom?
- W takich sytuacjach bywa różnie. Na przykład podczas niedawnego meczu Polska: Anglia w Chorzowie organizatorzy porozsadzali szalikowców z różnych klubów w oddzielnych sektorach i mimo tego walczyliśmy ze sobą. Jednak w pewnym momencie padło hasło by lać angielskich gości. No i bijatyka była niezła. W tym konkretnym przypadku faktycznie zjednoczyliśmy wszystkie siły by ich dostać.
- Czy szalik z angielskimi napisami który trzymasz w ręce to wojenna zdobycz?
- Tak to można traktować. Choć przyznam, że mi to nie przyszło łatwo, mimo znajomości przez mnie kilku angielskich słów.
- A pamiętasz wynik tamtego meczu?
- Jasne. Było 1:1 choć w walce na pięści my byliśmy górą.
- Czy byłeś kiedyś ranny po kibicowaniu na meczu?
- Nie, tylko czasem bolą mnie plecy po gliniarskim pałowaniu. W takich sytuacjach jednak i oni muszą przykładać okłady.
- Kto finansuje twoje wyjazdy?
- Jeździmy całą kilkudziesięciosobową grupa, najczęściej za darmo.
- A co na to konduktorzy?
- Zwykle nas omijają wiedzą, że można oberwać.
- Gdzie śpisz?
- Najczęściej drzemię w czasie dojazdów na mecz. Natomiast w drodze powrotnej opatrujemy swoje rany i przeżywamy na nowo niektóre wydarzenia.
- Czy wierzysz że niektóre mecze są sprzedawane?
- Jestem pewny, że sporo spotkań jest drukowanych. Wystarczy przypomnieć machloje Legia-ŁKS. Czasem mamy chętkę stłuc gęby skorumpowanym piłkarzom i oszukańczym działaczom, którzy nieźle doją polskie piłkarstwo.
- Pewnie lubisz Jagiellonię?
- Kocham tą drużynę i jestem gotów zawsze o nią walczyć a nawet oddać życie.
- Ale szczególnie ostatnio jest to miłość nieodwzajemniona, twój ukochany klub zbierał baty od wszystkich i spadł w kompromitującym stylu do II ligi?
- Prawdziwy kibic nigdy nie opuszcza swej drużyny, szczególnie gdy się jej nie wiedzie.
- Czy potrafisz wymienić wszystkie nazwiska piłkarzy Jagiellonii?
- Oczywiście.
- Przyczyną waszych rozrób na stadionie jest przeważnie alkohol...
- Niekoniecznie. Ale łyk dobrej wódeczki, czy kilka piw przed meczem naprawdę sprzyja lepszej pracy rąk podczas ,,rozmów" z wrogiem.
- Powiedz szczerze czy interesują was mecze piłkarskie?
- My naprawdę jesteśmy kibicami. Tylko, że bardzo często nas inni wnerwiają. Proszę mi wierzyć że bijemy się tylko z szalikowcami.
- Czy zdajesz sobie sprawę, że to co robisz wraz ze swymi kumplami to ordynarne przestępstwo. Uważam że powinniście płacić za zdemolowane stadiony. Przecież któregoś dnia w trakcie tych bezsensownych bójek możecie kogoś okaleczyć lub co gorsza zabić. I co wtedy?
...
Napisał(a)
Hooligans to Hooligans a nie piłka nożna
Jestem Polakiem – więc mam obowiązki polskie.
Poprzedni temat
klubowe dziary
Następny temat
Terminarz grupy 6. eliminacji MŚ 2006:
Polecane artykuły