tylko jeden klub
kocham aż po grób...
...
Napisał(a)
trzeba wygrywac z tymi kogo sie ma w grupie , mielismy szanse w tamtych kwalifikacjach nie wyszlo , trudno . dojedziemy ich w Euro oczywiscie jak Anglicy awansuja
...
Napisał(a)
ja sie tam ciesze, że nie jesteśmy w grupie z Anglikami
Sklep kibica www.ISS-sport.pl sponsorem Ligi Typerów! Zagraj z nami!
http://www.sfd.pl/Liga_Typerów__VII_Edycja-t567860.html
...
Napisał(a)
Tylko szybka i fachowa interwencja pomocnika Górnika Wieliczka uratowała życie Wojciecha Wojcieszyńskiego. Po starciu z piłkarzem Stali Rzeszów Wojcieszyński stracił przytomność i zaczął się dusić.
52. minuta meczu III ligi małopolskiej między Stalą Rzeszów a Górnikiem. Wojcieszyński w powietrznym pojedynku został przypadkowo uderzony w tył głowy przez Wojciecha Reimana. Napastnik Górnika padł jak rażony gromem i zaczął się dusić.
- Obaj piłkarze leżeli, ale mój kolega był bardziej poszkodowany. Po uderzeniu w potylicę dostał drgawek, nie mógł złapać powietrza, a do tego doszedł szczękościsk - relacjonuje Lipecki, od stycznia magister rehabilitacji krakowskiej AWF i jednocześnie ratownik WOPR. - Wojtek leżał nieprzytomny, choć oczy miał otwarte. Przytrzymałem mu język, by się nie udusił. To rutynowe czynności, jak przy epilepsji - opowiadał Lipecki. Jak sam przyznał, była to jego pierwsza interwencja na potrzebującym pomocy człowieku. Wcześniej ćwiczył na manekinach lub kolegach ze studiów.
Poszkodowany Wojcieszyński całą sytuację zna tylko z opowieści. - Nie pamiętam, jak wyszedłem na drugą połowę, straciłem przytomność po starciu i obudziłem się w szpitalu - wspomina. W rzeszowskim szpitalu, do którego trafił, szybko doszedł do siebie na tyle, by wraz z zespołem wrócić do Krakowa. Tomografia i rentgen nie wykazały żadnych zmian, ale piłkarz wciąż przebywa w domu. - Nie mogę gwałtownie wstawać, bo mam zawroty głowy, sporo śpię. Mój stan może się zmieniać. Gdyby coś było nie tak, mam szybko dać znać lekarzowi klubowemu - wyznał poszkodowany piłkarz.
- Lipecki dostał pochwałę od doktora z karetki pogotowia. Interwencja była fachowa, ale sceny nieprzyjemne, gdy Krzysiek wkładał palce nieprzytomnemu - wspomina trener Górnika Robert Kasperczyk. - Wojtek odzyskał przytomność, ale kilkanaście minut oczekiwania na karetkę były bardziej nerwowe niż sam mecz - wspomniał Kasperczyk.
Dramatyczny moment meczu ma jeszcze jedną ciemną stronę, opisaną przez dwójkę lokalnych dziennikarzy - Piotra Pezdana z "Supernowości" i Tomasza Szeligę z "Dziennika Polskiego". Wieliczanie zdenerwowali się, bo na zawodach nie było karetki, a potem opóźniał się jej przyjazd. Gdy wreszcie pojawiła się na stadionie, kierownik Stali Grzegorz Pokrywka nie chciał jej wpuścić na boisko, bojąc się uszkodzenia murawy. Blokowanie wjazdu erki doprowadziło do wściekłości zawodników Górnika. - Wojtek się dusił, zrobiło się zbiegowisko, zawodnicy krzyczeli: "ratunku!", lekarze nie wiedzieli, czy mają wysiadać i biec, czy nie. Moi piłkarze naubliżali kierownikowi, a niektórzy chciała go nawet pobić. Przepraszałem za to na konferencji - opisywał trener Kasperczyk.
W tym momencie świetnie zachowali się piłkarze Stali i sędzia główny spotkania Paweł Gil z Lublina, torując drogę karetce. - Sędzia zrugał kierownika i zapytał, czy ważniejsza jest murawa, czy życie ludzkie - dodał Kasperczyk.
Kierownik Pokrywka wczoraj udawał, że nie rozumie pytania. - O tym, kto może przebywać na boisku, decyduje sędzia - zasłaniał się przepisami.
gazeta.pl
52. minuta meczu III ligi małopolskiej między Stalą Rzeszów a Górnikiem. Wojcieszyński w powietrznym pojedynku został przypadkowo uderzony w tył głowy przez Wojciecha Reimana. Napastnik Górnika padł jak rażony gromem i zaczął się dusić.
- Obaj piłkarze leżeli, ale mój kolega był bardziej poszkodowany. Po uderzeniu w potylicę dostał drgawek, nie mógł złapać powietrza, a do tego doszedł szczękościsk - relacjonuje Lipecki, od stycznia magister rehabilitacji krakowskiej AWF i jednocześnie ratownik WOPR. - Wojtek leżał nieprzytomny, choć oczy miał otwarte. Przytrzymałem mu język, by się nie udusił. To rutynowe czynności, jak przy epilepsji - opowiadał Lipecki. Jak sam przyznał, była to jego pierwsza interwencja na potrzebującym pomocy człowieku. Wcześniej ćwiczył na manekinach lub kolegach ze studiów.
Poszkodowany Wojcieszyński całą sytuację zna tylko z opowieści. - Nie pamiętam, jak wyszedłem na drugą połowę, straciłem przytomność po starciu i obudziłem się w szpitalu - wspomina. W rzeszowskim szpitalu, do którego trafił, szybko doszedł do siebie na tyle, by wraz z zespołem wrócić do Krakowa. Tomografia i rentgen nie wykazały żadnych zmian, ale piłkarz wciąż przebywa w domu. - Nie mogę gwałtownie wstawać, bo mam zawroty głowy, sporo śpię. Mój stan może się zmieniać. Gdyby coś było nie tak, mam szybko dać znać lekarzowi klubowemu - wyznał poszkodowany piłkarz.
- Lipecki dostał pochwałę od doktora z karetki pogotowia. Interwencja była fachowa, ale sceny nieprzyjemne, gdy Krzysiek wkładał palce nieprzytomnemu - wspomina trener Górnika Robert Kasperczyk. - Wojtek odzyskał przytomność, ale kilkanaście minut oczekiwania na karetkę były bardziej nerwowe niż sam mecz - wspomniał Kasperczyk.
Dramatyczny moment meczu ma jeszcze jedną ciemną stronę, opisaną przez dwójkę lokalnych dziennikarzy - Piotra Pezdana z "Supernowości" i Tomasza Szeligę z "Dziennika Polskiego". Wieliczanie zdenerwowali się, bo na zawodach nie było karetki, a potem opóźniał się jej przyjazd. Gdy wreszcie pojawiła się na stadionie, kierownik Stali Grzegorz Pokrywka nie chciał jej wpuścić na boisko, bojąc się uszkodzenia murawy. Blokowanie wjazdu erki doprowadziło do wściekłości zawodników Górnika. - Wojtek się dusił, zrobiło się zbiegowisko, zawodnicy krzyczeli: "ratunku!", lekarze nie wiedzieli, czy mają wysiadać i biec, czy nie. Moi piłkarze naubliżali kierownikowi, a niektórzy chciała go nawet pobić. Przepraszałem za to na konferencji - opisywał trener Kasperczyk.
W tym momencie świetnie zachowali się piłkarze Stali i sędzia główny spotkania Paweł Gil z Lublina, torując drogę karetce. - Sędzia zrugał kierownika i zapytał, czy ważniejsza jest murawa, czy życie ludzkie - dodał Kasperczyk.
Kierownik Pokrywka wczoraj udawał, że nie rozumie pytania. - O tym, kto może przebywać na boisku, decyduje sędzia - zasłaniał się przepisami.
gazeta.pl
tylko jeden klub
kocham aż po grób...
...
Napisał(a)
brawo, dobrze wiedzieć, że kolega z drużyny może w razie czego udzielić skutecznie pierwszej pomocy
Sklep kibica www.ISS-sport.pl sponsorem Ligi Typerów! Zagraj z nami!
http://www.sfd.pl/Liga_Typerów__VII_Edycja-t567860.html
...
Napisał(a)
Szpakowski "uśmiercił" byłego reprezentanta
Jak podaje "Fakt" piłkarz Sturmu Graz i były reprezentant Polski Adam Ledwoń żąda przeprosin od Dariusza Szpakowskiego, którego gafa podczas komentowania meczu Polska -Azerbejdżan wywołała spore zamieszanie w rodzinie piłkarza.
"W tamtym spotkaniu gole strzelali (...) Krzyszof Nowak, nieżyjący już niestety Adam Ledwoń" powiedział Szpakowski na antenie przypominając jeden z meczów kadry z udziałem Ledwonia.
Szpakowskiemu chodziło oczywiście o to, że zmarł Krzysztof Nowak. Niestety komentator TVP niewłaściwie postawił przecinek i wywołał spore zamieszanie wśród najbliższych Ledwonia.
- Dzwoni do mnie ojciec i pyta: Adam żyjesz? A co mam nie żyć?! Na stacji byłem i nie mogłem odebrać - powiedział Ledwoń.
- A ojciec dalej: Jezu, synu w telewizji mówili, że nie żyjesz! Tak się wystraszyliśmy - opowiadał piłkarz.
- Jak nie umie komentować to niech tego nie robi! W domu zawały były! Żądam przeprosin na antenie - mówił Ledwoń.
Jak podaje "Fakt" piłkarz Sturmu Graz i były reprezentant Polski Adam Ledwoń żąda przeprosin od Dariusza Szpakowskiego, którego gafa podczas komentowania meczu Polska -Azerbejdżan wywołała spore zamieszanie w rodzinie piłkarza.
"W tamtym spotkaniu gole strzelali (...) Krzyszof Nowak, nieżyjący już niestety Adam Ledwoń" powiedział Szpakowski na antenie przypominając jeden z meczów kadry z udziałem Ledwonia.
Szpakowskiemu chodziło oczywiście o to, że zmarł Krzysztof Nowak. Niestety komentator TVP niewłaściwie postawił przecinek i wywołał spore zamieszanie wśród najbliższych Ledwonia.
- Dzwoni do mnie ojciec i pyta: Adam żyjesz? A co mam nie żyć?! Na stacji byłem i nie mogłem odebrać - powiedział Ledwoń.
- A ojciec dalej: Jezu, synu w telewizji mówili, że nie żyjesz! Tak się wystraszyliśmy - opowiadał piłkarz.
- Jak nie umie komentować to niech tego nie robi! W domu zawały były! Żądam przeprosin na antenie - mówił Ledwoń.
...
Napisał(a)
to nie jest pierwszy i nie będzie ostatni piłkarz uśmiercony przez Szpakowskiego
Sklep kibica www.ISS-sport.pl sponsorem Ligi Typerów! Zagraj z nami!
http://www.sfd.pl/Liga_Typerów__VII_Edycja-t567860.html
...
Napisał(a)
pewnie niejednego kibica tez ma na sumieniu
tylko jeden klub
kocham aż po grób...
...
Napisał(a)
I za to właśnie kocham Szpaka, nie to co te drętwe Borki, Iwanowy czy inne takie.
...
Napisał(a)
ale nie zapominajmy że to tylko fakt napisał...
Pic na wodę fotomontaż
...
Napisał(a)
Borek nie jest drętwy, jest nieomylny
Sklep kibica www.ISS-sport.pl sponsorem Ligi Typerów! Zagraj z nami!
http://www.sfd.pl/Liga_Typerów__VII_Edycja-t567860.html
Poprzedni temat
Poszukuje zdjec...
- 1
- 2
- ...
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- 8
- 9
- 10
- 11
- 12
- 13
- 14
- 15
- 16
- 17
- 18
- 19
- 20
- 21
- 22
- 23
- 24
- 25
- 26
- 27
- 28
- 29
- 30
- 31
- 32
- 33
- 34
- 35
- 36
- 37
- 38
- 39
- 40
- 41
- 42
- 43
- 44
- 45
- 46
- 47
- 48
- 49
- 50
- 51
- 52
- 53
- 54
- 55
- 56
- 57
- 58
- 59
- ...
- 60
Następny temat
Najładniejsze Euro
Polecane artykuły