Wczoraj mój przyjaciel, którego znam od małego (poznaliśmy się jak mieliśmy po 4 latka na sankach na górce pod domem
), znamy się kupe czasu, jeden za drugiego w ogień i gorsze żywioły, razem trenujemy SW itd. w każdym razie wczoraj w lokalu miał "solówkę" z ekipą 6-osobową
Rzucili się na niego całą szóstką, złapali go od tyłu za szyje i takie tam, a że chłop w grapplingu i chwytanych czuje się nadzwyczaj dobrze, to szybko się uwolnił, zaprosił na solóweczkę głównego prowodyra i odrazu K.O. dla napastnika, a rozpoczął walkę i tym samym zakończył główką... zdziwiony spytałem dlaczego akurat głową (bardzo dobrze bije rękami, a choć praworęczny to z lewej ma zabójcze pociągnięcie - wiem jak jego partner) na co odpowiedział mi : kiedyś ktoś mi powiedział, że w takiej sytuacji tylko "z bani" więc "postanowiłem to sprawdzić", no ale nie dziwię się, bo w sumie agresorów było kilku i nie było czasu na kombinacje technik....
Drugiemu równie agresywnemu z owego towarzystwa też zrobił K.O. - zamarkował
lewy prosty a pociągnął prawym, że chłop zakrył się tylko nogami i już nie wstał... zdążyła się już dookoła zrobić spora grupa znajomych i nieznajomych - wszyscy w szoku, bo przyjaciel jest uosobieniem spokoju i przyjacielksich stosunków, a tutaj taki pokaz...
Reszta agresorów zwątpiła, choć zarzekli się, że go znajdą...
Ale o czym piszę - najprostsze techniki są najskuteczniejsze, a i trzeźwo i spokojnie pomyśleć w sytuacji zagrożenia również się da...