Artykuł dobry, ale jak większość uproszczeń w medycynie, nie do końca prawdziwy. Tak naprawdę "trening siłowy", to tak szerokie pojęcie, że nie można jednoznacznie się wypowiadać, czy jest on szkodliwy, czy nie dla młodego organizmu. Powinien być zawsze dobierany indywidualnie i co najważniejsze - "z głową". Padające tu przykłady 13-latków wyciskających na klatę po kilkadziesiąt kilogramów uważam za wielki błąd. Proponuję następujące uproszczenie dla osób, które nie mają dostępu do trenera. Poniżej 15-16 lat (zależy od stopnia rozwoju fizycznego) trening z użyciem ciężaru własnego ciała lub obciążeniem dodatkowym, ale tylko niewielkim (rozumiem przez to takie obciążenie, które pozwala wykonać 25-30 powtórzeń w serii). W tym okresie w zupełności wystarczy to do rozwoju mięśni, gdyż poziom hormonu wzrostu i tak jest bardzo wysoki. Poza tym takie ćwiczenie pozwala łapać technikę, jest niekontuzjogenne i doskonale stymuluje układ podporowy (kości, ścięgna i więzadła). Natomiast tu faktycznie nie ma wielkich ograniczeń i np mój syn zaczynał ze mną treningi (brzuszki, pompki, przysiady etc) gdy miał mniej niż 5 lat. Przykłady radzieckich czy podobnych ciężarowców do mnie nie trafiają, bo tam jest z góry wiadome, że "straty muszą być" i ci, co się uszkodzili po prostu odchodzą z sekcji i nie ma ich w statystykach. Poza tym co innego trening sportowy pod okiem trenera, a co innego domorosły nastoletni paker, który dowali sobie na sztangę więcej niż waży i buja nią na wszystkie strony, bo nie jest w stanie nad nią zapanować. To wszystko wylezie w przyszłości z całą pewnością. Chcecie ćwiczyć - ćwiczcie z "głową", to poćwiczycie dłużej!
"Ludzie potykają się nie o góry, ale o kretowiska"
Chwała temu, kto mnie zabije. Śmierć temu, kto mnie obrazi.