- Występ Smolarka w ataku uważam za bardzo udany - przyznał trener piłkarskiej reprezentacji Polski Paweł Janas. Selekcjoner wrócił do Polski z siedmioma zawodnikami, którzy w niedzielę grali w Barcelonie w wygranym 3:0 meczu z Ekwadorem.
Przed polską drużyną teraz mecz z Estonią. Na środowe spotkanie w Ostrowcu Św. powołanych zostało tylko dwóch piłkarzy, którzy w niedzielę wystąpili przeciwko Ekwadorowi - Jerzy Dudek i Sebastian Mila. Obaj w poniedziałek po południu pojawili się w Warszawie, a wraz z nimi do Polski przyleciało z Barcelony trzech piłkarzy Wisły Kraków (Marcin Baszczyński, Tomasz Kłos i Radosław Sobolewski) oraz Mariusz Jop i Jacek Bąk.
Na warszawskim Okęciu czekał na nich Damian Gorawski i wszyscy oprócz Bąka wsiedli do autokaru, który zawiózł ekipę do Ostrowca Św. Tam zebrali się pozostali piłkarze, którzy mają być do dyspozycji selekcjonera na mecz z Estończykami.
Okrojona drużyna narodowa wróciła z Barcelony w dobrych nastrojach. Wszyscy podkreślali, że mecz rozgrywany był w ulewnym deszczu, co stworzyło trudne warunki do gry. "Okazało się, że i w takich okolicznościach potrafimy grać i wygrywać, że nie boimy się. Strzeliliśmy bardzo ładne trzy gole, a każdy z nas zagrał naprawdę bardzo dobrze" - mówił Jacek Bąk.
Nowością w niedzielnym spotkaniu była gra w ataku Euzebiusza Smolarka, który dotychczas w reprezentacji występował na prawej pomocy. "Ebi" strzelił jedną z bramek, a z jego występu bardzo zadowolony był Janas. "Smolarek zagrał w ataku bardzo dobrze, ale w środę będę testował kolejnych napastników. Na każdą pozycję chcę mieć równowartościowych zawodników" - podkreślił Janas.
Trener przyznał, że był rozczarowany pogodą, na którą jego zespół trafił w Barcelonie. "Myślałem, że w Hiszpanii będzie ciepło i rozegramy ciekawy mecz - powiedział Janas. - W takich warunkach, jakie mieliśmy, trudno ocenić wartość drużyny, zarówno jednej jak i drugiej, dlatego nie chcę twierdzić, że chciałbym mieć Ekwador w tej samej grupie podczas finałów mistrzostw świata. Grać jednak trzeba w każdych warunkach. Do Jacka Krzynówka nie mam pretensji, że nie strzelił karnego, bo przy takiej pogodzie wszystko może się zdarzyć. Całe szczęście, że przytrafiło mu się to, gdy prowadziliśmy już dwoma bramkami".
Trzecią bramkę w meczu z Ekwadorem strzelił Sebastian Mila, który wcześniej był przeziębiony i jego występ stał pod dużym znakiem zapytania. Wszedł jednak w końcówce i zdołał pokonać bramkarza rywali. "To była dla mnie bardzo ważna bramka - przyznał Mila - Mam nadzieję, że tym golem przełamałem nie najlepszą ostatnio swoją passę. Uważam, że cały zespół zagrał całkiem niezłe spotkanie, ale teraz trzeba już myśleć o Estonii, która na pewno nie przyjedzie do Polski, aby się nam podłożyć. Jej remis 2:2 z Finlandią świadczy o tym, że obecnie nie ma słabych drużyn".
Do reprezentacyjnej bramki po trzymiesięcznej przerwie spowodowanej kontuzją wrócił Jerzy Dudek, który w niedzielę w 66. minucie zmienił Artura Boruca. "To było ważne 25 minut dla mnie, bo ostatnio prawie w ogóle nie grałem - przyznał Dudek. - Wiem, że muszę jeszcze sporo nadrobić, ale według założeń trenera miałem dostać szansę w obydwu spotkaniach, więc liczę także na występ w Ostrowcu. Mecz w Barcelonie była dla nas bardzo udany, ale zawsze gra się tak, jak przeciwnik pozwala. Ekwadorczycy nie docenili faktu, że mamy bardzo szybkich bocznych pomocników i to się na nich zemściło. Pogoda trochę pokrzyżowała nam plany, ale uważam to za dobry początek przygotowań do finałów mistrzostw świata" - mówił Dudek.
W Ostrowcu Św. do środowego meczu przygotowywać się będzie 17 piłkarzy. We wtorek kadrowicze ćwiczyć będą dwukrotnie. Mecz z Estonią rozegrany zostanie w środę o godzinie 20.30.
www.trenuj.com - TRENING PIŁKARSKI !