Sie śmiejecie z gościa pewnie.
We wakacje ide sobie na trening a tu mnie zaczepia brat kolegi ( 3kl gimnazjum
170 cm i 50 kg wagi) i sie pyta czy by nie mogl ze mna cwiczyć
Ja na to że nie ale mu moge pokazac itp. On kiedys wygladał normalnie ale mu sie zima cos poryło i nic nie jadł
schudł do 43 kg i trafił do szpitala. Był normalnie przeźroczysty taki chudy skrajna anemia na własne zyczenie
Bałem sie o niego ze mu sie cos stanie ze stawami albo z czyms wiec go spławiałem i tłumaczylem ze dieta to podstawa itp
stwierdzil ze w mojej piwnicznej pakerni jest za kiepski sprzet i postanowil ze bedzie chodzil do profesjonalnej pakerni w lesznie tzn 15 km od miejsca zamieszkania i jezdzil na nia rowerem
Jak go tam zobaczyli (wyglada jak ofiara obozu koncentracyjnego) to mu powiedzieli ze ma do lekarza isć po zaswiadczenie czy moze chodzić.
Jak sie zapewne domyslacie nie przeszedl badań i nici z silowni.
Poszedl na pielgrzymke i po 100 km musial wracac bo mu stawy nie wytrzymaly chodzenia po kilkanascie km dziennie. Miałem racje że nie powinien był pakować
Wiem że może niektorych z was to nie śmieszyć ale ja go znam i zawsze sie z niego na siłce polewamy a on dalej uważa wszystkich za idiotów i twierdzi że naokolo jest chołota