hmm.. o co mi wogole chodzi w tym poscie.. hmm.. a chodzi mi o takie uczucie bezsilnosci, ze pomimo tego ze niby ucze sie walki jestem przygotowywany aby walczyc, a jednak na nic to sie nie przydaje.. walka to walka a nie kata qrwa... ja juz nie moge... machanie w powierzy lapami przez godzine czasu... grrrr.. nie wiem trace nadzieje w kyokushin... ehh i wiecie najgorsze w tym jest to ze moja dziewczyna malo sie nie poplakala tak sie o mnie bala .. ehh nie wiem czy wiecie jakie to jest uczucie .. ****... i zeby miec jeszcze jakies pozadne plecy.. ale to nie byli qrwa pijane dresiki tylko jakies alfosny... brrrrr.... i jakby co to nie bylem pijany jak to pisalem, tylko mam takiego dola moralnego ze shok.. nie wiem napiszcie cos co o tym sadzicie.. jakies slowo otuchy :/
dzieki wam .. przyjaciele z SFD
pozdrawiam wszytkich
- "Przeniewiercą jest, kto porzuca towarzyszy, gdy ciemności zastępują drogę."
- "Przeniewiercą jest, kto porzuca towarzyszy, gdy ciemności zastępują drogę."