( i sprawia ją do diś ). Gdy zacząłem chodzić na siłownie wyciskałem najpierw na klatę jakieś 70-80kg max, dziś po 18 miechach ciężkich treningów daje radę nawet 125 kilowej sztandze, dodam tylko że dietę mam od jakiś 3-4 miechów i mam mało tkanki tłuszczowej. Natomiast mój brat(nazwę go X zaczął ćwiczyć na mojej siłowni pół roku temu i ćwiczył 2 miechy( po czym się znudziło chłopaczynie ). Ostatnio byłem z X-em na siłowni bo kozaczył że dźwignie więcej niż ja. Wyśmiałem go oczywiście i mało co się nie popłakałem ze śmiechu bo niby jakim cudem miałby tyle pchać skoro siedzi tylko na chacie i wcina bez opamiętania (aż mi się niedobrze robi gdy go widzę bez koszulki, bbllleeeeee )a ja systematycznie ćwicze i wkładam w to serce( wiem że to tandetnie brzmi ale tak jest i tyle ). No, wracając do tematu to zeszlismy na siłownie i ja wypchnąłem tylko 123,5( bo akurat miałem zły dzień, zdarza się ), a ta tłusta świnia której nie dawałbym że wypchnie 100 walnęła 120. AAAAaaaaaaa.....Co jest k.urwa, pomyślałem. To są jaja. I dlatego właśnie piszę. Wiem że pod względem estetyki sylwetki on mnie nigdy niedoścignie, waży chłopak 125kg( z czego 100kg to sam tłuszcz heheh a ja 108, ale czemu tyle dźwiga skoro chodził na siłownie tylko 2 miechy i to jeszcze nieregularnie, przecież ciężary podnosi się mięśniami a nie tłuszczem. Wyjaśni mi ktoś o co tu ****.a chodzi.........a i jeszcze jedno. Czemu roz#ebało chłopakowi barki. Tłusty jest niemiłosiernie, fałdy ma na brzuchu nawet jak stoi ale tych szerokich barów to mogę mu tylko pozazdrościć, niestety....Czy od jedzenia bez umiaru rosna bary....? Narka...........
http://finanse.testynarodowe.pl .................. wykonaj test i odbierz DARMOWE EBOOKI o zarabianiu w sieci i biznesie .................http://finanse.testynarodowe.pl