OSTRYZIOMIE kontuzji nabawiłem sie chyba podczas gry ,tzn po wyskoku opadłem źle na ziemie ,a raczej na noge kolegi. z tym ,że to była lewa noga . Ładnie ją zaleczyłem, ale miałem pecha i w podobny sposób znów sobie ją załatwiłem. Tak czy inaczej lewa noga była dobrze wyleczona.
Następnie to samo zdarzyło mi sie w prawą nogę i nie miałem już tej cierpliwości i za szybko zaczałem grać w kosza(tak mi sie wydaje, bo nie robiłem nic niezgodnie z zaleceniami lekarza) . Czasem noga mnie pobolewałać i po ok1,5 roku znowu to samo. Tym razem okazałem sie kretynem i powtórzyłem swój błąd. Kontuzja powtórzyła mi się jeszcze raz(po ok 0,5roku)Po tym razie leczyłem sie długo ,ale nie dość długo,bo po takiej serii powinno to trwać o wiele dłużej.
Noga czasem mnie pobolewała podczas maxymalnego wyskoku,choc było spoko.
Po jakimś czasie wszystko zdawało się być ok ,a ja zacząłem znów ostro grać i obciążać kostki.To wszystko spowodowało ,że zaczęły mi się zdarzać jakieś małe skręcenia.(przerwa w grze na ok 1-2tyg) Z czasem było ich coraz więcej,wynikały ze śmiesznych wręcz okoliczności i wiedziałem ze jest coś nie tak. Co ciekawe "specjalista" mówił mi że to zwykłe skręcenia itd. Takie zwykłe skręcenia nazywa się chronicznymi i trzeba to leczyć. Po kolejnym "lekkim" skręceniu utykałem przez prawie 4 tyg. Tu miał miejsce przełom- usztywnienie nogi "na dobre" na ponad 2 miechy,potem chodzenie z usztywnieniem opaską elastyczną i zakładanie szyny na noc . Prawie nie chodziłem,łapały mnie skurcze, które łagodziły masaże. Dostałem tez pare razy igłą. Jako takiej rehabilitacji nie było, łykałem jakies środki na wzmocnienie stawów(chyba coś w rodzaju artrox). Szybko wracałem do formy ,ale wszystko kontrolowałem. Na pożądny
trening siłowy zdecydowałem sie rok po ostatniej kontuzji.
Walka z kontuzją prawej kostki trwała od 1 klasy liceum do 1 roku studiów. Od 2,5 roku nie mam problemu, choć podczas przysiadu musze pod pięte pakować sporej grubości deske i czasem mam jakieś stany zapalne tak w lewej jak prawej ,które utrudniają mi szybki bieg i wyskok z 2-taktu.
Z mikrourazu można stworzyć makrouraz.Warunkiem skutecznego wyleczenia kontuzji jest dyscyplina i cierpliwość, oraz porada prawdziwego specjalisty(a nie jakiegos niedouczonego pana z przychodni ,który odwala swoje).
Gdybym od razu poszedł do dobrego(drogiego) speca to pewnie inaczej by to wyglądało.
Napisałem sie ,ale nie bez powodu. Każde słowo jest prawda,choć dokładnie terminów nie pamiętam,kiedy co miałem. Podobny przebieg takiej kontuzji miał Grant Hill.