...
Napisał(a)
Siemanko! A ja byłem! Powiem krótko: MASAKRA! Fajnie się o tym czyta, relacje uczestników itp. ale najlepiej przeżyć osobiście. Może krótka żołnierska relacja :
1. Mój "sprzęt": byty AKU SILA Gore-tex za kostkę, plecak 40 l, kilka bułek, woda z węglowodanami, 2 batoniki, 2 banany, b.dobry sprey do stóp "Scholl" - polecam, zero awarii stóp!- na sobie spodnie + koszulka długi rękaw + koszula długi rąkaw, na zmianę koszulka z krótkim i bluza bawełaniana (zapomniałem zabrać polara albo kurtki!!! masakra, nad ranem miałem delirium , mała latarka ręczna. Powinienem też zabrać termos z czymś ciepłym!
2. Nastawienie osobiste: bardzo optymistyczne i chęć zaliczenia 100 km w 24 h.
3. Wydanie map: i tu pierwszy zonk, oczywiście wiadomo, że będą to xsera czarno-białe ale nie spodziewałem się tak małej przejrzystości, ciężko odróżnić lasy od jezior, rzeki i małe cieki wodne w ogóle nie widoczne, punkty kontrolne wyraźnie zaznaczone ale umieszczone w ciężkim terenie (przypominam, że jest noc, ciemno jak w dupie).
4. Rusza cały tłum na 1 PK, nie ma co patrzeć na mapę tylko iść za nimi
W między czasie szukam ekipy jakieś profesionalnej żeby podłączyć się do nich na początek. Znalazłem szybko 5 facecików w moim wieku puszczali fachowe teksty, mieli kolorowe mapy i GPS i byli już kiedyś na H!
5. Doszedłem z nimi do 8 PK czyli nocną pentlę kończącą się w bazie. Według GPS zrobiliśmy 56,6 km czyli nadrobiliśmy tylko 6,6 km ( a może aż). Na tym wszyscy zakończyliśmy. Zmęczenie było solidne ale nikt nie umierał. Doszliśmy po 12,5 godzinie więc raczej nie było szans żeby zmieścić się w 24 h, szczególnie jak zmęczenie coraz większe a tempo marszu spada, GPS pokazywał to nieubłaganie. Średnio wyszło ok. 5 km/h ale chwiolowo było nawet ok. 7 km/h. Rano padał deszcz a ja oczywiście na żywca bez żadnej kurtki! Teren był dosyć ciężki (ci co już byli na H też tak mówili). I uwaga Tribbiani tu info dla Ciebie: były górki!! I to cholernie strome, w błocie w śliskich kamieniach! Różnica wzniesień po 30 km była wg GPS 260 m.
Posumowując: bardzo ciekawe doświadczenie, jak będę mógł to pójdę znowu, koniecznie trzeba mieć kolorową mapę, no chyba że ktoś jest naprawdę Indianinem z cywila i terenoznawstwo ma we krwi, całe stopy to podstawa sukcesu ( ja miałem to szczęście), latarka raczej czołówka bo ręczna przeszkadza, no i jakieś przygotowanie kondycyjne (ja miałem ) bo może byc kiepsko.
Narazie tyle!
Zmieniony przez - Jacek L. w dniu 2005-04-19 21:19:09
1. Mój "sprzęt": byty AKU SILA Gore-tex za kostkę, plecak 40 l, kilka bułek, woda z węglowodanami, 2 batoniki, 2 banany, b.dobry sprey do stóp "Scholl" - polecam, zero awarii stóp!- na sobie spodnie + koszulka długi rękaw + koszula długi rąkaw, na zmianę koszulka z krótkim i bluza bawełaniana (zapomniałem zabrać polara albo kurtki!!! masakra, nad ranem miałem delirium , mała latarka ręczna. Powinienem też zabrać termos z czymś ciepłym!
2. Nastawienie osobiste: bardzo optymistyczne i chęć zaliczenia 100 km w 24 h.
3. Wydanie map: i tu pierwszy zonk, oczywiście wiadomo, że będą to xsera czarno-białe ale nie spodziewałem się tak małej przejrzystości, ciężko odróżnić lasy od jezior, rzeki i małe cieki wodne w ogóle nie widoczne, punkty kontrolne wyraźnie zaznaczone ale umieszczone w ciężkim terenie (przypominam, że jest noc, ciemno jak w dupie).
4. Rusza cały tłum na 1 PK, nie ma co patrzeć na mapę tylko iść za nimi
W między czasie szukam ekipy jakieś profesionalnej żeby podłączyć się do nich na początek. Znalazłem szybko 5 facecików w moim wieku puszczali fachowe teksty, mieli kolorowe mapy i GPS i byli już kiedyś na H!
5. Doszedłem z nimi do 8 PK czyli nocną pentlę kończącą się w bazie. Według GPS zrobiliśmy 56,6 km czyli nadrobiliśmy tylko 6,6 km ( a może aż). Na tym wszyscy zakończyliśmy. Zmęczenie było solidne ale nikt nie umierał. Doszliśmy po 12,5 godzinie więc raczej nie było szans żeby zmieścić się w 24 h, szczególnie jak zmęczenie coraz większe a tempo marszu spada, GPS pokazywał to nieubłaganie. Średnio wyszło ok. 5 km/h ale chwiolowo było nawet ok. 7 km/h. Rano padał deszcz a ja oczywiście na żywca bez żadnej kurtki! Teren był dosyć ciężki (ci co już byli na H też tak mówili). I uwaga Tribbiani tu info dla Ciebie: były górki!! I to cholernie strome, w błocie w śliskich kamieniach! Różnica wzniesień po 30 km była wg GPS 260 m.
Posumowując: bardzo ciekawe doświadczenie, jak będę mógł to pójdę znowu, koniecznie trzeba mieć kolorową mapę, no chyba że ktoś jest naprawdę Indianinem z cywila i terenoznawstwo ma we krwi, całe stopy to podstawa sukcesu ( ja miałem to szczęście), latarka raczej czołówka bo ręczna przeszkadza, no i jakieś przygotowanie kondycyjne (ja miałem ) bo może byc kiepsko.
Narazie tyle!
Zmieniony przez - Jacek L. w dniu 2005-04-19 21:19:09
...
Napisał(a)
Czyli na jesienny Harpagan trzeba sie solidnie przygotowac...
Lechia Gdańsk
Inter Mediolan
...
Napisał(a)
mój przyjaciel był i przeszedł ok. 70 km. mi niestety ****a nie poszło tym razem z wyjazdem.. zobaczymy na jesieni
..::Moderator działu Militaria::..
...
Napisał(a)
Taa na jesien. Teraz trenowac, a przed rajdem sie zgadac i pójsc wieksza gupa ;]
...
Napisał(a)
przed jesiennym harpem jest jeszcze jedna niezła impreza, więc trenować trzeba tak czy siak
..::Moderator działu Militaria::..
Poprzedni temat
Korba Shimano deore m510
Następny temat
POMOCY NIEMEM JAKĄ BIEŻNIE KUPIĆ??
Polecane artykuły