A teraz poważnie na temat:
moi 2 kumple mają zwyczaj kłócić się tak trochę dla żartu, ważne że bez przerwy sobie dogadują i się obrażają słownie, ale jakoś nikt z nich nie czuje się tym dotknięty
taka sytuacja: jednemu z tych kumpli padła komórka (bateria) i chciał zadzwonić do dziewczyny. Drugi nie chciał mu pożyczyć swojej bo:
a) namiętnie sms-uje i właśnie pisał sms-a
b) ten pierwszy zawsze się rozgaduje a bateria drugiego też była na wyczerpaniu
"drugi" siedzi na ławce w parku (wieczór jest) i patrząc w komórkę pisze sms-a, "pierwszy" stoi obok i nudzi:
- pożycz komórkę...
- nie
- no daj...
- wypier***aj waflu %%-O nie dam
- eee sępisz się kuta***onie
- idź se na poczte sępie
i tak parę razy. w pewnej chwili pierwszy faktycznie odszedł na chwilę, drugi ciągle sms-uja ptrząc w dół
podchodzi trzech dresów
i jeden mówi:
- o... fajna komóra... dawaj
a kumpel (nie przerywając sms-owania)
- mówiłem: na pocztę waflu zje**any, a nie sępić się na cudze
dresa zatkało... pomyślał chwilę, poczekał czy kumpel się zreflektuje i wystraszy a ten ciągle tylko 'klik, klik, kilk' w telefon i nie patrzy...
myślenie chyba nic nie dało bo po chwili dres powiedział (znacznie mniej pewnym głosem):
- no gościu ide ale wiesz, grzeczniej na przyszłość bo ci ktoś kiedyś pier**lnie...
w tym momencie kumpel poczuł że coś jest nie tak i podniósł wzrok...
potem powiedział że na moment mu serce przestało bić
ale dresy odeszły...
świadkiem końcówki zajścia był powracający do ławki "pierwszy" kumpel i był w niezłym szoku widząc co się dzieje, mówi:
- no ty to masz znajomości, qr**a, gdzie żeś się szlajał że ich poznałeś ?