Dzień miał się rozpocząć od ciągnięcia wozu strażackiego ważącego trzydzieści ton. - Wozu nie znaleziono - opowiada "Pudzian". - Nie dziwię się zresztą. Taki ciężar, to trzy normalne tiry z naczepami. Ostatecznie ciągnęliśmy ciężarówkę.
- Podchodzę sobie do liny na pełnym luzaku - opowiada Mariusz. - Napinam mięśnie na ostro, ciągnę i... mam wrażenie, że stoję w miejscu. Cudem udaje mi się dociągnąć do siedmiu metrów. Patrzę na sędziów. Oni też nie dowierzają swym oczom. Ledwo ruszyłem, a jestem całkowicie padnięty. Boże, czyżby siły mnie nagle opuściły? A przecież, żeby zaliczyć konkurencję muszę pokonać chociaż pół dystansu...
- Po chwili podchodzę do sędziego i mówię, że coś jest nie tak - kontynuuje "Pudzian". - A on nic. Ani me, ani be, ani kukuryku! To się wkurzyłem. Siedzę i patrzę. Puścili jakiegoś gostka do testowania. Po trzech metrach jest blady jak ściana i przezroczysty jak papier. Dopiero wtedy się kapnęli. Hamulce były zablokowane!!! Wyobrażacie sobie?! A ja, jak ten osioł ciągnąłem to żelastwo! Dobrze, że nie miałem nic pod ręką.
Po pół godzinie organizatorzy naprawili hamulce i Pudzianowski jeszcze raz ciągnął ciężarówkę. Pokonanie 50 metrów zajęło mu 34 sekundy i wygrał konkurencję.
----
Umarlem jak to przeczytalem
Rozumiem ciagnac ciezarowke, ale ciezarowke na hamulcach to juz hardkor.
Cos mi sie zdaje, ze on i statek kosmiczny na bary przycisnie.
Btw pewnie jak sie spocil po tych 7 metrach to pomyslal "dostalem wyj*ebke od dila"
Zmieniony przez - artlite w dniu 2004-09-30 18:00:27
.__._.__.__||_
/.__||.'__/|_-_|
..(_.||..|......||_
\_,_||_|.......\_/...:LIGHT!:.