Witam,
Mam wrażenie, że dzienniki aktualizowane na bieżąco nie są tak śledzone jak pojedyncze pytania, więc postanowiłem napisać oddzielnie
Dla szerszego kontekstu zapraszam do tego postu w moim dzienniku (i do śledzenia rzecz jasna):
https://www.sfd.pl/post-p20192120.html
Po krótce:
Jestem w trakcie redukcji. Od trzech tygodni waga stoi na 93.6 kg. (Wiek: 38 lat, Wzrost 176 cm). Jestem na 2800 kcal / dzień. Trenuję do biegów ultra. Obecnie trening to bieg 6x w tyg, same biegi z małą intensywnością (budowa bazy) i 2-3x w tygodniu siłowe (w miarę możliwości i siły). Najbliższe 11 tygodni - zanim zaczną się bardziej wymagające treningi interwałowe - to właśnie takie bieganie bardzo spokojne ze stopniowym wydłużaniem dystansu.
Aktualny plan i dotychczasowa egzekucja:
Jako, że waga stoi zastanawiam się jak podejść do tematu.
W dłuższej perspektywie tych 10 tyg. kilometraż będzie się wydłużał stopniowo o 7-10% tygodniowo (do około 75 km/tydz za 10 tygodni). Z jednej więc strony zostawiając 2800 kcal stopniowo deficyt i tak będzie lekko rósł i waga powinna znów zacząć spadać. Będzie to jednak pewnie dość powolny proces. Jako, że natomiast za te 10-11 tygodni zaczną się bardziej wymagające treningi, moim zamysłem było przycisnąć teraz z redukcją gdy biegi są niskiej intensywności. Niższa waga to też pewnie lepsze wyniki biegowe i mniejsze obciążenie stawów etc.
Jak więc polecalibyście Panie i Panowie przeprowadzić to mądrze ? Czy do tego rosnącego (przez kilometraż) deficytu mogę dorzucić jeszcze ucięcie 200-300 kcal przez te najbliższe 10 tyg i następnie gdy treninigi zaczną się bardziej wymagające zrobić taktycznie powrót na nowe zero zanim będę kontynuować z redukowaniem (mam trochę tego do zrzucenia).
Czy może ktoś ma jakiś inny pomysł jak to ugryźć ?
Dodam, że obecnie na 2800 kcal nie czuję głodu, dieta jest w 100% liczona, a regeneracja jest na zadowalającym poziomie.
Dzięki z góry za wszelkie podpowiedzi.
Mam wrażenie, że dzienniki aktualizowane na bieżąco nie są tak śledzone jak pojedyncze pytania, więc postanowiłem napisać oddzielnie

Dla szerszego kontekstu zapraszam do tego postu w moim dzienniku (i do śledzenia rzecz jasna):
https://www.sfd.pl/post-p20192120.html
Po krótce:
Jestem w trakcie redukcji. Od trzech tygodni waga stoi na 93.6 kg. (Wiek: 38 lat, Wzrost 176 cm). Jestem na 2800 kcal / dzień. Trenuję do biegów ultra. Obecnie trening to bieg 6x w tyg, same biegi z małą intensywnością (budowa bazy) i 2-3x w tygodniu siłowe (w miarę możliwości i siły). Najbliższe 11 tygodni - zanim zaczną się bardziej wymagające treningi interwałowe - to właśnie takie bieganie bardzo spokojne ze stopniowym wydłużaniem dystansu.
Aktualny plan i dotychczasowa egzekucja:

Jako, że waga stoi zastanawiam się jak podejść do tematu.
W dłuższej perspektywie tych 10 tyg. kilometraż będzie się wydłużał stopniowo o 7-10% tygodniowo (do około 75 km/tydz za 10 tygodni). Z jednej więc strony zostawiając 2800 kcal stopniowo deficyt i tak będzie lekko rósł i waga powinna znów zacząć spadać. Będzie to jednak pewnie dość powolny proces. Jako, że natomiast za te 10-11 tygodni zaczną się bardziej wymagające treningi, moim zamysłem było przycisnąć teraz z redukcją gdy biegi są niskiej intensywności. Niższa waga to też pewnie lepsze wyniki biegowe i mniejsze obciążenie stawów etc.
Jak więc polecalibyście Panie i Panowie przeprowadzić to mądrze ? Czy do tego rosnącego (przez kilometraż) deficytu mogę dorzucić jeszcze ucięcie 200-300 kcal przez te najbliższe 10 tyg i następnie gdy treninigi zaczną się bardziej wymagające zrobić taktycznie powrót na nowe zero zanim będę kontynuować z redukowaniem (mam trochę tego do zrzucenia).
Czy może ktoś ma jakiś inny pomysł jak to ugryźć ?
Dodam, że obecnie na 2800 kcal nie czuję głodu, dieta jest w 100% liczona, a regeneracja jest na zadowalającym poziomie.
Dzięki z góry za wszelkie podpowiedzi.