PaatikNo cóż - kwestia szacunku dla autorytetów - do mnie natomiast nie przemawiają "gostki" co książki popularnonaukowe piszą... W tym kraju każdy zna się na sporcie lepiej od sędziego i na medycynie lepiej od lekarza...
Skoro uważasz lekarzy za autorytety, to odpowiedz mi na jedno pytanie - czy chorych przybywa, czy ubywa? Bo skoro w dzisiejszych czasach, przy takim rozwoju medycyny i farmacji, ciężko znaleźć zdrowego człowieka, to znaczy, że "fachowcy" są do dupy. Nic dziwnego, że ludzie eksperymentują sami, ponieważ stracili zaufanie do "autorytetów". Kiedyś właśnie na tym polegała nauka - człowiek eksperymentował (często na sobie) i jeśli wyniki eksperymentu były powtarzalne, wyciągał z tego odpowiednie wnioski. Dzisiaj "nauka" skupia się głównie na tym, żeby nie wyjść przed szereg i nie stracić przywilejów.
Czy wiesz o tym, że jeszcze nie tak dawno, bo w 1846 roku, niejaki Ignaz Semmelweis, po raz pierwszy doszedł do wniosku, że przed operacją należy myć ręce? Czy wiesz, że ówczesne, złożone z autorytetów, środowisko lekarskie tak się temu sprzeciwiało, że zniszczyło mu karierę?
Dlatego, nie - zdecydowanie nie mam szacunku do "autorytetów", ponieważ - jak powiedział Lew Tołstoj: "Wiara w autorytety sprawia, że ich błędy stają się obowiązującymi normami". Ale nikomu nie odmawiam prawa do własnego zdania
.