Jeszcze niecałe trzy lata temu ważyłem 72kg/172cm, teraz 97kg.
Miałem pełno energii, wybudowałem dom, biegałem, zrobiłem kilka półmaratonów...
Od niespełna trzech lat tylko tyję, nic mi się nie chce. Łaziłem po różnych lekarzach, robiłem przeróżne badania i generalnie wyszło mi lekkie nadciśnienie (aktualnie leczone farmakologicznie). Kiedy zaczęły nasilać się stany melancholijno-depresyjne poszedłem do psychiatry. Dostałem Asertin 150mg/dobę. Jest odrobinę lepiej, nic więcej.
Jestem ciągle słaby, brak mi energii i siły. Budzę się niedospany i często jakby zmęczony.
Lekarze powiedzieli, tak bywa w tym wieku.... trzeba się przyzwyczajać.
Generalnie, zalegam jak jakiś waleń na sofie przed TV, mam napady wilczego apetytu i to jedyne co mi się chce...
Mam już dość, latania po konowałach i słuchania o zbliżającej się starości itp.
Muszę się jakoś wspomóc i pozbyć opony na brzuchu. Nie zamierzam zostać kulturystą i zdaję sobie sprawę, że siła i witalność 20latka już za mną, ale nie mam zamiaru dłużej gnić na kanapie.
Pomóżcie, jak z tego wybrnąć. Jak się wspomóc i czym???
Nigdy wcześniej niczego nie brałem.
Nie zależy mi na muskulaturze ale na powrocie do formy i zrzuceniu tego „wiadra smalcu” jaki noszę na sobie.
Aaaaa, robiłem badania „męskości” i nie wyszło extra.
PSA - 2,4ng/ml
testosteron - 186ng/dl krwi
TSH - 0,8mlU/l
kortyzol: 21 ug/dl
kwas moczowy - 0,4mmol/l
Proszę pomóżcie.