Nie, to nie kręgi. Jestem pewien, że to mięsień. Stało się to podczas ćwiczenia hack-przysiadu ze sztangą. Nagle poczułem przeszywający ból w mięśniu troszkę na lewo od kręgosłupa. Kilkanaście dni miałem problem z jakimkolwiek chodzeniem. Ja po prostu czuję w którym to jest miejscu i że to mięsień, a nie kręgosłup. Swoją drogą to miałem to już kiedyś wcześniej (również po hack-przysiadzie - nigdy więcej już tego ćwiczenia robił nie będę, jeśli zacznę ponownie trenować siłowo), tylko ból był niewielki i po 2-3 dniach mi przechodziło. Tym razem coś „strzeliło” nie na żarty. To jest któryś z mięśni prostowników pleców, nieużywany podczas np. wolnego chodzenia, dlatego daje takie objawy, że nie boli. A że jest niewyleczony, to ponownie uszkadza się przy zmuszeniu do nawet niewielkiego wysiłku. Apropo kręgosłupa, to lekarz po tym wysłał mnie na prześwietlenie odcinka lędźwiowego, coś tam wyszło (lumbalizacja kręgu s1, skrzywienie boczne w lewo i
zniesienie lordozy lędźwiowej) i lekarz twierdził uparcie, że ta kontuzja jest od kręgosłupa, ale ja wiem lepiej, co mi dolega i że to naderwany/zerwany mięsień. Tym bardziej, że kontuzja wiele razy wracała, poprzez nieostrożny ruch ciała z mojej strony (nieodpowiednie i szybkie schylenie się czy niewłaściwe wchodzenie po schodach - nie mogę wchodzić na stopień lewą nogą). Generalnie mnie to nie boli, ale czasami jak zrobię nieostrożny ruch to czuje taki dyskomfort, jakby lekkie nadwyrężenie mięśnia, trudno opisać to uczucie, to tak jakbym wiedział, że coś jest w tym miejscu nie tak jak być powinno i że nie mogę wykonywać takich ruchów bo skończy się to odnowieniem kontuzji.