Od ponad 8 lat cwiczyłem w domowej siłowni i uparcie dążyłem do wymarzonej sylwetki. Niestety choć byłem uparty i podążałem za wszelkimi wskazaniami to robiła się ze mnie taka "buła"...obwody rosły i pewnie nie jeden by tak chciał ale to nie było to co ja chciałem. Po redukcji było lepiej ale dalej jakiś taki napompowany... osobiście uwielbiam sylwetki szczupłe, np jak gomnastycy - mięście niezbyt duże ale kształtne, bez tłuszczu.
W między czasie narodziny dziecka, brak czasu...Od roku postanowiłem odłożyć sztangę, hantelki i działam z własną masą ciała (poręcze, drążek, pompki, przysiady)
Jestem pod ogromnym wrażeniem ponieważ wszyscy w koło mówili, że kalistenika to "będziesz się podciągał 30 razy a sylwetka jak chłopczyk..." lub "masy na tym nie zrobisz"
Jest to dla mnie super sprawa bo siłownia mnie już męczyła... teraz mam mało czasu i powiedzcie mi czy idę w dobrą stronę?
ćwiczę zwykle na czczo - nie wiem dlaczego ale moje ciało nie ma z tym problemu... zadbałem jednak o to aby te mięnie były zabezpieczone i tak 15 min przed treningiem jem bcaa 10g. Ważę 91kg.
No i lecę sobie 5 obwodów np.: 8x podciągnięcie, 15xpompki z nogami w górze, 10xpompki diamentowe
i teraz pytanie... co najlepiej robić po takim treningu?
Czy wziąć kolejny raz bcaa? czy zjeść posiłek + białko? a może bcaa + posiłek + białko?
posiłek to 100g owsianki+ rodzynki+ banan + 30g odżywki białkowej.
Zakupiłem również kreatynę - monohydrat.
Wszystkie produkty są z all nutrition i oprócz kreatyny (bo jeszcze nie próbowałem) póki co białko i bcaa są super.
Myślałem żeby zrobić tak:
5 rano pobudka, 10g bcaa + 5g kreatyna. Po 15 min trening, po treningu kreatyna + bcaa + posiłek z odżywką białkową?
jakoś tego dużo wychodzi...
Dla tych którzy zastanawialiby się dlaczego taki dziwny plan to powiem, że to moje jedyne wyjście ponieważ pracuję od 6.30 do 19.30 i jak wracam do domu to jestem wypompowany i o treningu nie byłoby mowy...