Cześć, bardzo fajny
zestaw ćwiczeń. Jako totalny żółtodziób w tematach siłowych postanowiłem go wziąć "na warsztat" i po szybkim zakupie złomu od znajomego handlarza, przeszedłem wczoraj do czynów. Zupełnie nie wiedziałem czego się spodziewać, więc na początek zrobiłem dwie serie (x12powt.) z minimalnym obciążeniem jakim dysponuję (2kg), ale poczułem to raczej jako porządną rozgrzewkę. Zwiększyłem ciężar do 4kg i poleciałem jeszcze raz zgodnie z rozpiską (12 powt). Było już trudniej, ale poszło i na koniec czułem, że dałbym radę jeszcze. Największe zaskoczenie było rano, spodziewałem się że będę czuł ten wczorajszy wysiłek, a tu luzik, prawie jakbym nic nie robił wczoraj ... no i teraz pytanie, co dalej:
a. lecieć dalej zgodnie z planem na tych 4kg?
b. trzymać się 4kg ale przejść do rozpiski na drugi tydzień?
c. zwiększyć obciążenie do 6kg i zacząć od początku?
Masti podpowiesz coś laikowi? nie chcę przeszarżować ale też nie chciałbym żeby to było takie machanie, które niewiele da.
Pozdro!
ps. Jeśli inne sporty mają znaczenie to biegam (3-4 x tyg ok 40km/tyg), rower (1x tyg ok 40km, ale w sezonie bywało 80-100), siatkówka (1xtyg 1,5h)