nie zakładałbym tego tematu, gdybym sam nie sprawdził/przetestował/przekonał się, że nie jest to prosta sprawa. Przez cały czas przekonany byłem, że sam sobie poradzę, że sam znajdę swój "złoty środek", ale niestety nic z tego :)
Otóż lat temu 3, kiedy jeszcze w Polsce sprzedawana była przedtreningówka 1.M.R (z geranium rzecz jasna) moje treningi były po prostu jak z bajki, ogromne skupienie, ogromna siła i ogromna pompa. Przez nadmiar pracy, intensywny tryb życia, brak czasu i TROCHĘ lenistwo zrezygnowałem z siłowni na rzecz dodatkowego etatu, co by nie tracić na marne energii. Obecnie moja sytuacja jest unormowana i tak około 3 miesiące temu z podkulonym ogonem ponownie wróciłem na siłownię. Przez około miesiąc postanowiłem nie brać ani kreatyny, ani przedtreningówek, ani białka/gainera, co by trochę przypomnieć sobie to i owo na temat poprawnej techniki i siłowni (pamięć mięśniowa naprawdę istnieje!). Po miesiącu musiałem podjąć ważną decyzję, a mianowicie jaką przedtreningówkę wybrać! Mojego ukochanego 1.M.R z 1.3 nie można już było dostać, więc skusiłem się na zakup starej wersji Jacka 3D (tej z geranium, prosto z USA). No cóż, jestem człowiekiem ciekawym świata, zadałem sobie pytanie "a co by było gdyby wziąć tak dwie miarki od razu?". Wziąłem i wiecie co? Nic. No właśnie nic. Poza wysokim ciśnieniem (zatykające się uszy, tak jak przy ziewaniu) , swędzeniem skóry i nadmierną potliwością NIC. Po miarce 1.M.R wysiadałem z tramwaju 2 przystanki przed siłownią, żeby przebiec ten dystans, bo ciężko było wytrzymać, albo skakałem po płytkach omijając te pęknięte (trochę mieszał w głowie ) to po Jacku byłem w szoku, że jest to taka LIPA. Po niej oczywiście był Dorian (już bez geranium), bez efektu, Assault, Show Time, Iron Horse, Storm, Shock Therapy, SAW (chyba najgorsze, co może być, zero działania poza zwiększoną potliwością), No Xplode i nawet Shotgun. Rzecz jasna kupowałem/dostawałem po dwie miarki/saszetki każdej i NIC drodzy użytkownicy, NIC. Żadna z tych odżywek nie umywa się nawet do starej wersji 1.M.R, która po jednej miarce powodowała w mojej świadomości spustoszenie, niczym orkan Alexandra szkody w Wielkiej Brytanii, a mięśnie rozrywało efektywniej, niż piranie golonkę. Czy są tu jacyś równie ODPORNI, którzy mieli podobny problem, ale w końcu znaleźli TĘ JEDYNĄ, która wspomogła ich podczas treningu? Pozdrawiam i liczę na jakieś konstruktywne odpowiedzi, bo wkręciłem się mocno w siłownię, bardziej, niż w przeszłości i POTRZEBUJĘ jakiegoś zastrzyku energii!!!
Nie kłóć się z mądrym, nie dyskutuj z idiotą.