I'm not beautiful like you. I'm beautiful like me.
...
Napisał(a)
Wyglądałyście pięknie. Ogromne brawa za kawał dobrej roboty podczas przygotowań
A tak pisane relację mogą się przydać koleżanką przygotowującym się do startów
A tak pisane relację mogą się przydać koleżanką przygotowującym się do startów
Aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/[Stara_Gwardia]_DT/Lejjla-t988136.html
"Mięśnie są pojętne jak woły robocze.Jeśli ostrożnie,krok po kroku,
zwiększa się obciążenie,uczą się je znosić."
...
Napisał(a)
Gratuluję dziewczyny
...
Napisał(a)
ale super! gratulacje! i swietna relacja, piszcie cos jeszcze!
tu sie wylaszczam :) : http://www.sfd.pl/makadamia_chce_sie_wylaszczyc_:D-t1003566.html
...
Napisał(a)
Również startowałam w Tczewie - to były moje pierwsze w życiu zawody i również mogę się z wami podzielić przeżyciami/odczuciami :)
Moim trenerem i dietetykiem był ( i jest) mój chłopak, który zaszczepił we mnie żelaznego bakcyla i zabrał mnie na siłownie jakoś 2 lata temu. Zawsze dopracował mi dietę co do grama jak i trening co do powtórzenia i to w główniej mierze jemu zawdzięczam spełnienie swojego marzenia, jakim było wyjście na scenę kulturystyczną/ fitness - ale sama też jestem dumna z siebie, że cel, który obrałam w ubiegłe wakacje, jakim był start w bikini, został zrealizowany mimo paru przeszkód, dziesiątek wyrzeczeń i setek powątpiewań.
Pojawiliśmy się na 3 dni przed startem w Tczewie, żeby nic nie było na szybko, na ostatnią chwilę, byle jak.
Ostatni tydzień przed zawodami - była to dla mnie prawdziwa próba charakteru. Przez święta wielkanocne ani raz nie zgrzeszyłam przy stole, ścisła dieta to podstawa. Po świętach przyszedł stres, przyszła drastyczna dieta i obcinka na dwa dni węgli do poziomu 20g i treningi obwodowe fbw. To były najgorsze dwa dni w moim życiu, nigdy nie czułam się gorzej, ciągłe zmiany nastrojów - raz płakałam, raz się śmiałam Wyjechaliśmy w nocy z Opola do Tczewa pociągiem, przez całą noc nic nie jadłam, nic nie piłam, tylko spałam. Rano gdy dojeżdżaliśmy był koszmar, mój chłopak chyba tego nigdy nie zapomni Po szybkim czasie jakoś trafiliśmy do naszego noclegu na drugim końcu Tczewa - okazało się, że mamy tylko mikrofalówkę - następne dwa dni ( czwartek i piątek) jadłam tylko i wyłącznie ryż 500g i kurczak 500g, gotowane w mikrofali, bez żadnych dodatków przypraw, broń Boże soli itd itp Robiłam ogólnie typową naturalną diurezę, czyli manipulacja węglami, solą, białkiem, wodą - która wyszła jak wyszła, jak na pierwszy raz jestem zadowolona, efekt na zdjęciach.
Dzień przed zawodami pozwiedzałam trójmiasto dla odstresowania, a wieczorem Paweł przystąpił do nakładania bronzera... no i zaczęła się przygoda Zaczął od pleców, które zamiast być brązowe, były bardziej zielone... Okazało się, że gąbki, które dostaliśmy w zestawie Jan Tana Ultra 1 to bubel, były wilgotne... Bronzer po reakcji z wodą robi się zielonkawy... szybko pod prysznic zmyć i Pawcio pobiegł do Rossmana na drugi koniec Tczewa po normalne gąbki, zdążył na 10 min przed zamknięciem centrum handlowego I kupił gąbki do kąpieli.
Ja w tym czasie napisałam do parunastu ludzi z prośbą o pomoc co robić, najbardziej przydatne rady były Roberta Sz. i Kingi Szwedy :)
Z ich radami nałożyliśmy pierwszą warstwę i po godzinie schnięcia poszłam spać.
Rano wzięłam prysznic i większość bronzera poszła z wodą, ale i tak byłam ładnie opalona, ostatni tydzień przed startem używałam peeling z Jan Tana.
Po dotarciu na zawody szybko szukaliśmy pomocy w nałożeniu drugiej warstwy, udało się znaleźć pewną panią, która maluje już od paru lat i ma w tym wprawę, sama malowała swojego męża, który zdobył 2 miejsce, jestem jej bardzo wdzięczna.
Przed pierwszym wyjściem w bikini jakoś czas mi szybko zleciał - pamiętam super atmosferę "za sceną", ale jako, że byłam już w szpilkach to nie mogłam tam chodzić, bo były kafelki i strasznie się ślizgałam, dodatkowo kulturyści oliwką i innymi rzeczami w spray'u się psikali i było lodowisko Oglądając zawody z trybun, co chwila ktoś do mnie podchodził i chciał ze mną zdjęcia, bardzo sympatyczne to było i podnosiło mnie na duchu i dawało motywację.
Pierwsze wyjście na scenę - szybko spompowałam na ekspanderze i hantlach barki z ramionami i wyszłam. Stres był niesamowity głównie z tego powodu co pisały dziewczyny na początku - każda dziewczyna na wejściu musiała zrobić cos al'a T- walking... i szybko na spontanie musiałam coś wymyślać, jakoś tam wyszło ;)
Stojąc na scenie dość często zwracali mi uwagę odnośnie pozowania... szczerze mówiąc to pozowałam pod bikini fitness, a nie pod model fitness, nie miałam pojęcia, że to się różni. Stojąc na scenie nie słyszy się co mówią do mikrofonu, tylko z grubsza i kompletnie nie rozumiałam co do mnie mówili Stałam praktycznie non stop z przodu, tzw cały czas byłam wywołana na przód. Po pierwszej rundzie byłam bardzo zadowolona, jak i mój trenerek, który czuwał i wzrokiem wyławiałam go zza sędziów
Druga runda odbyła się tak późno, że już prawie spałam. W wyjściu w sukni w ogólnie czułam się pewna siebie, miałam sukienkę, która trochę krępowała mi ruch tzw musiałam robić małe kroczki, co mi strasznie przeszkadzało i byłam przez to strasznie zestresowana i zapominałam w tym rundzie o uśmiechu...
Przy ogłoszeniu wyników okazało się, że jestem na 4 miejscu "egzekwo". Trudno, następnym razem będzie lepiej, pierwsze koty za płoty! Ogólnie to nie planuje już raczej wychodzić w takich federacjach jak WFF czy NAC ze względu na rundę w sukniach :) Jak na pierwszy raz to jestem zadowolona Najbardziej męczące było siedzenie od rana na waflach ryżowych do tej godziny 21.
Strój robiłam po znajomościach innych zawodniczek, robił się parę miesięcy, ale wyszedł super, bardzo mi się podoba i jeszcze w nim wyjdę w tym roku ;) Buty kupiłam tydzień przed wyjazdem, fart po prostu - i to jeszcze w sklepie, w którym bywam dość często i nigdy nic podobnego nie było Co do makijażu... malowałam się sama, czyli prawie nic nie miałam - na co dzień nie używam nic i nie mam za bardzo wprawy w tym, co mnie też pewnie przekreśliło w notach sędziowskich, bo miałam tylko delikatnie oczy zrobione i trochę ciemniejszego podkładu, żeby za blado nie wyglądać przy brązowym ciele Co do włosów, to po prostu się uczesałam jak na co dzień
Szykowałam się pod zawody ze zrobieniem formy na ostatni guzik, nie patrząc kompletnie na szczegóły w postaci makijażu, włosów, biżuterii, sukienki... Skupiałam się przez ostatnie pół roku tylko na treningach i pozowaniu i do tych dwóch rzeczy nie mogę się przyczepić, ale jednak w tych kategoriach liczą się szczegóły i to mnie przekreśliło
Jak coś to ja jestem ta 70, w fioletowym stroju
Pozdrawiam!!
Zmieniony przez - Kasia Ch. w dniu 2014-05-13 19:42:23
Zmieniony przez - Kasia Ch. w dniu 2014-05-13 19:43:35
Zmieniony przez - Kasia Ch. w dniu 2014-05-13 19:44:52
Zmieniony przez - Kasia Ch. w dniu 2014-05-13 19:45:19
Zmieniony przez - Banan w dniu 2014-05-14 08:53:54
Zmieniony przez - Banan w dniu 2014-05-14 08:55:54
Moim trenerem i dietetykiem był ( i jest) mój chłopak, który zaszczepił we mnie żelaznego bakcyla i zabrał mnie na siłownie jakoś 2 lata temu. Zawsze dopracował mi dietę co do grama jak i trening co do powtórzenia i to w główniej mierze jemu zawdzięczam spełnienie swojego marzenia, jakim było wyjście na scenę kulturystyczną/ fitness - ale sama też jestem dumna z siebie, że cel, który obrałam w ubiegłe wakacje, jakim był start w bikini, został zrealizowany mimo paru przeszkód, dziesiątek wyrzeczeń i setek powątpiewań.
Pojawiliśmy się na 3 dni przed startem w Tczewie, żeby nic nie było na szybko, na ostatnią chwilę, byle jak.
Ostatni tydzień przed zawodami - była to dla mnie prawdziwa próba charakteru. Przez święta wielkanocne ani raz nie zgrzeszyłam przy stole, ścisła dieta to podstawa. Po świętach przyszedł stres, przyszła drastyczna dieta i obcinka na dwa dni węgli do poziomu 20g i treningi obwodowe fbw. To były najgorsze dwa dni w moim życiu, nigdy nie czułam się gorzej, ciągłe zmiany nastrojów - raz płakałam, raz się śmiałam Wyjechaliśmy w nocy z Opola do Tczewa pociągiem, przez całą noc nic nie jadłam, nic nie piłam, tylko spałam. Rano gdy dojeżdżaliśmy był koszmar, mój chłopak chyba tego nigdy nie zapomni Po szybkim czasie jakoś trafiliśmy do naszego noclegu na drugim końcu Tczewa - okazało się, że mamy tylko mikrofalówkę - następne dwa dni ( czwartek i piątek) jadłam tylko i wyłącznie ryż 500g i kurczak 500g, gotowane w mikrofali, bez żadnych dodatków przypraw, broń Boże soli itd itp Robiłam ogólnie typową naturalną diurezę, czyli manipulacja węglami, solą, białkiem, wodą - która wyszła jak wyszła, jak na pierwszy raz jestem zadowolona, efekt na zdjęciach.
Dzień przed zawodami pozwiedzałam trójmiasto dla odstresowania, a wieczorem Paweł przystąpił do nakładania bronzera... no i zaczęła się przygoda Zaczął od pleców, które zamiast być brązowe, były bardziej zielone... Okazało się, że gąbki, które dostaliśmy w zestawie Jan Tana Ultra 1 to bubel, były wilgotne... Bronzer po reakcji z wodą robi się zielonkawy... szybko pod prysznic zmyć i Pawcio pobiegł do Rossmana na drugi koniec Tczewa po normalne gąbki, zdążył na 10 min przed zamknięciem centrum handlowego I kupił gąbki do kąpieli.
Ja w tym czasie napisałam do parunastu ludzi z prośbą o pomoc co robić, najbardziej przydatne rady były Roberta Sz. i Kingi Szwedy :)
Z ich radami nałożyliśmy pierwszą warstwę i po godzinie schnięcia poszłam spać.
Rano wzięłam prysznic i większość bronzera poszła z wodą, ale i tak byłam ładnie opalona, ostatni tydzień przed startem używałam peeling z Jan Tana.
Po dotarciu na zawody szybko szukaliśmy pomocy w nałożeniu drugiej warstwy, udało się znaleźć pewną panią, która maluje już od paru lat i ma w tym wprawę, sama malowała swojego męża, który zdobył 2 miejsce, jestem jej bardzo wdzięczna.
Przed pierwszym wyjściem w bikini jakoś czas mi szybko zleciał - pamiętam super atmosferę "za sceną", ale jako, że byłam już w szpilkach to nie mogłam tam chodzić, bo były kafelki i strasznie się ślizgałam, dodatkowo kulturyści oliwką i innymi rzeczami w spray'u się psikali i było lodowisko Oglądając zawody z trybun, co chwila ktoś do mnie podchodził i chciał ze mną zdjęcia, bardzo sympatyczne to było i podnosiło mnie na duchu i dawało motywację.
Pierwsze wyjście na scenę - szybko spompowałam na ekspanderze i hantlach barki z ramionami i wyszłam. Stres był niesamowity głównie z tego powodu co pisały dziewczyny na początku - każda dziewczyna na wejściu musiała zrobić cos al'a T- walking... i szybko na spontanie musiałam coś wymyślać, jakoś tam wyszło ;)
Stojąc na scenie dość często zwracali mi uwagę odnośnie pozowania... szczerze mówiąc to pozowałam pod bikini fitness, a nie pod model fitness, nie miałam pojęcia, że to się różni. Stojąc na scenie nie słyszy się co mówią do mikrofonu, tylko z grubsza i kompletnie nie rozumiałam co do mnie mówili Stałam praktycznie non stop z przodu, tzw cały czas byłam wywołana na przód. Po pierwszej rundzie byłam bardzo zadowolona, jak i mój trenerek, który czuwał i wzrokiem wyławiałam go zza sędziów
Druga runda odbyła się tak późno, że już prawie spałam. W wyjściu w sukni w ogólnie czułam się pewna siebie, miałam sukienkę, która trochę krępowała mi ruch tzw musiałam robić małe kroczki, co mi strasznie przeszkadzało i byłam przez to strasznie zestresowana i zapominałam w tym rundzie o uśmiechu...
Przy ogłoszeniu wyników okazało się, że jestem na 4 miejscu "egzekwo". Trudno, następnym razem będzie lepiej, pierwsze koty za płoty! Ogólnie to nie planuje już raczej wychodzić w takich federacjach jak WFF czy NAC ze względu na rundę w sukniach :) Jak na pierwszy raz to jestem zadowolona Najbardziej męczące było siedzenie od rana na waflach ryżowych do tej godziny 21.
Strój robiłam po znajomościach innych zawodniczek, robił się parę miesięcy, ale wyszedł super, bardzo mi się podoba i jeszcze w nim wyjdę w tym roku ;) Buty kupiłam tydzień przed wyjazdem, fart po prostu - i to jeszcze w sklepie, w którym bywam dość często i nigdy nic podobnego nie było Co do makijażu... malowałam się sama, czyli prawie nic nie miałam - na co dzień nie używam nic i nie mam za bardzo wprawy w tym, co mnie też pewnie przekreśliło w notach sędziowskich, bo miałam tylko delikatnie oczy zrobione i trochę ciemniejszego podkładu, żeby za blado nie wyglądać przy brązowym ciele Co do włosów, to po prostu się uczesałam jak na co dzień
Szykowałam się pod zawody ze zrobieniem formy na ostatni guzik, nie patrząc kompletnie na szczegóły w postaci makijażu, włosów, biżuterii, sukienki... Skupiałam się przez ostatnie pół roku tylko na treningach i pozowaniu i do tych dwóch rzeczy nie mogę się przyczepić, ale jednak w tych kategoriach liczą się szczegóły i to mnie przekreśliło
Jak coś to ja jestem ta 70, w fioletowym stroju
Pozdrawiam!!
Zmieniony przez - Kasia Ch. w dniu 2014-05-13 19:42:23
Zmieniony przez - Kasia Ch. w dniu 2014-05-13 19:43:35
Zmieniony przez - Kasia Ch. w dniu 2014-05-13 19:44:52
Zmieniony przez - Kasia Ch. w dniu 2014-05-13 19:45:19
Zmieniony przez - Banan w dniu 2014-05-14 08:53:54
Zmieniony przez - Banan w dniu 2014-05-14 08:55:54
Zapraszam na mój DT HiTec!!!
http://www.sfd.pl/Bikini_Fitness_2014-t986857.html?master=1#
...
Napisał(a)
Julietta....Boziu, co ja bym dała za takie doopsko i plecy
Mam takie samo zdanie
Gdyby ilość pieniędzy, jakie posiadamy, zależała od tego, jak traktujemy innych ludzi, bylibyśmy milionerami.
Następny temat
REDUKCJA, Zdjęcia, miska. Walka trwa ;)
Polecane artykuły