Przysiady zdaje się, że robić potrafię, a przynajmniej wg. jednego z trenerów na siłowni - od grudnia 2x w tygodniu bywałam regularnie na zajęciach, gdzie takowe ćwiczyliśmy - krótko rzecz ujmując dupa do tyłu, plecy proste, barki nad piętami a kolana nie wychodzą poza obrys stopy, nie pochylać się, wzrok przed siebie... No chyba, że jest to jeszcze bardziej skomplikowane - ok, odpuszczam.
"nie jestem w stanie" - nie umiem? czy nie mam siły? - trening zmienię, jutro rano będzie ten pierwszy raz, więc zdam relację.
Jeśli chodzi o jakiekolwiek produkty spożywcze to są one najwyższej jakości - rodzice przykładają do tego wielką wagę. Wędliny, jaja, twaróg - są kupowane u cioci na wsi, także mięso nie jest pompowane wodą, a szynka to szynka a nie 50% mięsa + dodatki.
Jeśli chodzi o ilość jedzenia (w tym kaszy do obiadu) - nie wiem jak to w siebie władować - chyba będę musiała zainstalować sobie w gardle rurkę, takie jak dostają gęsi na niektórych hodowlach żeby się spasły... Już przy śniadaniu poległam - zjadłam same płatki a planowanej pomarańczy już nie miałam "miejsca". Wiem, że nie miałam jeść nabiału - przepraszam - od jutra jeśli owsianka to będzie na wodzie.
Zmieniony przez - gruszkag w dniu 2014-03-03 14:12:33