legacy legacy legacy
zapewne fajnie się walczy Cro Copowi z myślą - fani teraz mają gdzieś, że przegrywam, bo jak teraz przegram to znaczy, że jestem past prime a jak wygram to byłem tak zaj**isty, że nawet w tak "tragicznej formie" mu naj**ałem a portfel wciąż rośnie - to jest właśnie najlepszy wiek Cro Copa - ten czas będzie najlepiej wspominał a nie tam jakieś walki z Fedorem, Barnettem czy Colemanem, bo tu właśnie zarabia samym nazwiskiem nie mniej niż wtedy, wali go czy wygra czy przegra, pewnie już nie trenuje tyle co kiedyś (napewno) i wgl zazwyczaj walczy z gorszymi niż wcześniej. Szkoda tylko dla niego, że jak pare razy
KO teraz dostanie to może tej choroby mózgu się nabawić co Goodridge. Fedor spoko odszedł - zobaczył, że nie ugra już z najlepszymi - jak się okazało Werdum, Barnett i Hendo po walce z Fedorem mieli świetne walki i sukcesy z najlepszymi to jeszcze ubił 3 słabszych, ale z nazwiskiem i skończył kariere a ten kariera pełną parą i pewnie tj w UFC gada, że nigdy nie czuł się lepiej itp.
Pytanie ile w tym prawdy. Wiadomo, że już nie ma tej formy co w Pride, ale w UFC jeszcze może miał chociaż większą/zdecydowanie większą/średnią część tej formy..
Mój wniosek: Cro Copa należy pamiętać ze złotych czasów K-1, Pride i gdy wygrywał Pride GP, ale też z wp******u od Gonzagi, Schauba, Mira itp. tej walki z Barrym gdzie ten mu na początku niezły wp****** zafundował i jak go Oleinik poddał.