Na wstępie: ćwiczę na siłowni od ponad 2 lat z przerwami. Wzrost: 194cm, waga 95kg. Ostatnio, w ciągu ponad miesiąca spadłem ponad 5kg.
Moja dieta zakładała, że nie trzymam się mocnych wytycznych. Odrzuciłem wszelkie fastfoody, przekąski (jestem głody, o, piekarnia! Zjem drożdżówkę), dania z mikrofali/piekarnika typu pizza etc. Rozbiłem wszystko na 5-6 małych posiłków dziennie. Obciąłem ostro węgle na rzecz białka, na sen nie jadłem węgli i generalnie nieco się głodziłem (kalorycznie, obciąłem wszystko za mocno moim zdaniem).
Mogły być spadki mięśni, ale raczej niewielkie. Widać utratę tłuszczu i to sporą, za to mięśnie zaczęły "wystawać" i wszystko wygląda teraz o wiele lepiej, niż przed dietowaniem. Jestem zadowolony.
Wróciłem na siłownię, bo przez ten czas nie ćwiczyłem i nawet nie brałem nic osłonowo, aby nie palić mięśni. Thermo Speed Extreme łykałem, ot co. W małych dawkach. No i wszystko genialnie. Zadowolenie, wow, wow, uszanowanko. Waga w dół jak ta lala.
Wróciłem na siłownię i wiadomo - przy takim dietowaniu (oczywiście teraz jem już nieco porządniej, ale nadal o wiele mniej) nie ma raczej mowy o budowaniu masy mięśniowej. Bo z czego? Nadwyżki nie zrobię, bo obcinam. Nadal suplementuję Thermo Speeda, do tego BCAA. Białko odstawiłem, bo czuję, że mnie zalewa (zaraz mnie tu zjedzą, ale tak czuję). Łykam na noc. Do tego CM3, które wczoraj wykończyłem i czekam na dostawę jabłczanu Activlaba.
Pojawia się pytanie: co radzicie zmienić, robić, aby wyciąć jeszcze z 5kg? Węgle poobcinane, mniej jem, jest BCAA/fatburner/jabłczan. Treningi intensywne jak wcześniej, do tego dorzucam jakiś orbitrek. Co tydzień długi mecz, jeżdżę na rowerze.
Jak osłaniać się, aby mięśnie przynajmniej pozostały nienaruszone. Bo wątpię, abym coś zbudował.
W skrócie, cel: -5kg, mięśnie nienaruszone bądź lekko w górę. Jakie suple, coś zmieniać w treningach?