Pekin 2013

Bardzo często widziałem baozi na różnego rodzaju filmach, zawsze chciałem ich spróbować, a niestety parowce nie smakują tak jak podejrzewam smakuje baozi..

Ciasto tak właśnie smakuje. Cała kwestia w nadzieniu. Z kolei samo takie ciasto bez nadzienia, nazywa się tutaj mantou, i to się nie różni od tego co w Warszawie sprzedawane jest w sklepach pod nazwą pampuchy.

Przed chwilą wróciliśmy z knajpki, w której znajduje się taki specyficzny "ołtarzyk"

Baozi, które można kupić w Warszawie w budce na ul. Niekłańskiej na Saskiej Kępie są naprawdę praktycznie takie jak w Chinach. Mają tam też jiaozi z wieloma rodzajami nadzienia. Naprawdę polecam ten lokal. Mała budka, ale robią to wszystko ręcznie na miejscu, mały zapas przechowują w lodówce, a dopiero po przyjęciu zamówienia wkładają na sita do gotowania na parze. Oczywiście trochę drożej niż w Chinach.

A to baozi z nadzieniem marchewkowym "od środka"




Zmieniony przez - dacheng w dniu 2013-09-18 16:35:26

Znowu kulinarne zdjęcia z Pekinu napędzają mi smaka :) chyba niebawem zrobię takie domowym przepisem.

Dzisiaj mieliśmy dzień całkowicie wolny od treningu (zresztą jest to święto jesiennej pełni księżyca). Pojechaliśmy na Wielki Mur, a konkretnie odcinek Juyongguan.

Jeszcze jeden widok




Zmieniony przez - dacheng w dniu 2013-09-19 15:57:59

I kolejna lekcja kulturalnego zachowania

Zmieniony przez - wirda w dniu 2013-09-19 20:52:04

U nas by się takie plakaciki przydały

Znów trening