Dziś dzień pod znakiem pleców ... a później padnięcie na twarz i długa regeneracja podczas snu w ciągu dnia.Fakt faktem wstałem dość wcześnie, ale trening musiał być niezwykle obciążający dla organizmu, bo spałem prawie 4 godziny z małą przerwą na posiłek.
Trening wszedł wyjątkowo dobrze, co w moim przypadku to rzadkość zarówno jeśli chodzi o klatkę, jak i plecy.
Standard ruchowy został utrzymany w zakresie 5 do 7 ruchów, ale tym razem odpadło na koniec FST 7.Do pleców dokładam jeszcze brzuch, który robię tylko i wyłącznie z tą partią.
Na plecy dziś wjechały:
- wiosłowanie na maszynie siedząc (pozioma) - 3 serie
- podciąganie na drążku w średnim uchwycie - 4 serie
-
wiosłowanie sztangą w opadzie tułowia 4 serie
- wiosłowanie na maszynie T - 3 serie
- wiosłowanie z uchwytami wyciągu dolnego - 3 serie
- martwy ciąg - 4 serie
- ławeczka rzymska - 3 serie
Do tego dorobiłem na brzuch:
- dotykanie stopami drążka z pełnego zwisu (ćwiczenie bardziej crossfitowe, które bardzo lubię)
- rozjazd na kółku - dla mnie zaj**ista zabawa
Dietetycznie dziś było średnio ... jedzenie bazowe było trzymane, ale do tego dojadłem sporo cheatów.Organizm jest nadal wygłodniały po starcie i nie mogę go jak na razie nasycić.Chociaż jest lepiej niż było ;)