Zacznę od konkretów:
Wiek: 23 lata
Waga: 62 kg
Wzrost: 170 cm
Obwód talii w najwęższym miejscu: 63 cm
Obwód na wysokości pępka: 68 cm
Obwód bioder: 89/88 cm
Obwód uda w najszerszym miejscu: 50 cm
Obwód łydki: 35 cm
W którym miejscu najszybciej tyjesz: uda i brzuch
W którym miejscu najszybciej chudniesz: talia
Uprawiany sport lub inne formy aktywności: bieganie, swoje 'siłowe' fanaberie
Co lubisz jeść na śniadanie: owsianka z owocami
Co lubisz jeść na obiad: mięso, ziemniaki/kasza, oliwa, warzywa
Co jako przekąskę: pomidory
Co jako deser: nie jem słodkiego od 2 lat
Ograniczenia żywieniowe: brak
Stan zdrowia: raczej ok (pomijając okres)
czy regularnie miesiączkujesz: nie
czy bierzesz tabletki hormonalne: nie
czy przyjmujesz leki z przepisu lekarza: nie
czy rodziłaś: nie
Preferowane formy aktywności fizycznej: wszystkie
Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty: witamina B, chela mag b6, kelp
Stosowane wcześniej diety: kiedyś wszystkie możliwe z Dukanem na czele, od dwóch lat nie kombinuje z niczym tylko nie jem syfu, cukru rafinowanego itp.
Przykładowa miska:
Śniadanie codziennie jest raczej takie samo. Inne posiłki lekko są modyfikowane. Zamiast ziemniaków wpadnie kasza gryczana. Zamiast łopatki np. tuńczyk, jakaś makrela. Jestem raczej z osób, które lubią jeść i diety 1000 kcal nie są dla mnie. Lubię tłuste jedzenie (oczywiście nie mam na myśli fast foodów, tylko masło, jajka, smalec, boczek, kocham tłuste ryby).
Zdjęcia:
Niestety moja sylwetka prosi się o mięśnie i na tym mi zależy, bo może gruba nie jestem, ale mam strasznie dużo tłuszczu. Moje ciało to jedna galareta, której chcę się pozbyć.
Trening:
Nie wiem jak to się stało, ale nie ćwiczyłam z E.Ch., co czyni mnie wyjątkową. :D Jej słodko-pierdzący styl życia zupełnie do mnie nie przemawia, ale! I tak możecie mi śmiało pogratulować głupoty. Mishkaaa postawiła na bieganie, bo w końcu jest to 'najszybsza' metoda utraty tłuszczu. Biegałam jak d**** po 10 km 4/5 razy w tygodniu. Po 2 miesiącach regularnego biegania uzyskałam wspaniałe efekty:
- +0,5 kg,
- zero spania w nocy (podejrzewam, że to wina kortyzolu),
- wilczy apetyt,
- coraz bardziej galaretowate ciało.
Pisząc w międzyczasie na forum dla biegaczy dostałam świetne wskazówki w postaci zmniejszenia węglowodanów i zwiększenia kilometrów. Odpuściłam, bo byłam dosłownie wkur***na, że tracę w cholerę czasu na to, aby doprowadzać swoje ciało do riuny. Co dziwne, od tygodnia bawię się w jakiś pseudo-siłowy trening w domu (nie śmiejcie się: MC 14kg, wchodzenie na ławkę ze sztangielką, przysiady, plank, pompki), który nie zajmuje mi więcej niż 45-60 minut i moje ciało genialnie na niego reaguje (no chyba, że mam zwidy). Aeroby całkowicie odpuściłam i to chyba wyszło mi na dobre.
Oczekiwania:
- Bardzo chciałabym pozbyć się boczków, trzęsącej się galarety, zbudować trochę mięśni, aby ciało było bardziej zbite.
- Prosiłabym o kilka wskazówek odnośnie rozkładu BWT. Może sobie wmawiam, ale wydaję mi się, że lepiej czuję się jak jem więcej węgli a mniej białka. Jedno jest pewne - jak zjem węglowodany wieczorem to zdecydowanie lepiej mi się śpi, nie budzę się w nocy. Nie stosuję tego zbyt często, bo utarło mi się w głowie, żeby unikać węgli wieczorem, czy ma to jakieś racjonalne uzasadnienie?
- Jeśli uda się, to chciałabym wyregulować sen, bo albo nie mogę spać, albo buzę się tysiąc razy w ciągu nocy. Melisa, magnez i wit. B nie pomaga.
No dobra, na początek wystarczy. Z góry dziękuję za każdą odpowiedź. :)
Zmieniony przez - Mishkaaa w dniu 2013-07-15 16:31:12