Hej, hej.
Wczoraj nie dałam rady już zrobić wpisu, praca i trening mnie zmogły.
Kajam się i przyznaję bez bicia! Zjadłam 3 ciasteczka. Ale dowiedziałam się, że sesja vs. ja 2:2.. i tak jakoś wyszło.. Byłam zła na siebie, ale wybiegałam to wieczorem. Wiem, że to nie to samo. Ale cóż, jesteśmy tylko ludźmi.
Wrzucam trening ze środy, miskę z wczoraj i dzisiaj. Wczorajsza nie uwzględnia tych ciasteczek, a poza tym zapomniałam jedzenia z domu i musiałam się posilić tym, co dali w biurowcu obok. Dzisiaj jakoś też trudno dobić mi do tych 1750.. Nie wiem, chyba lato idzie :D
Wczorajszy trening biegowy zaliczam do udanych. Zrobiłam życiówkę na 5 km. Wytruchtałam i potem podbiegi 3x200 m, rozciąganie. Poszłam spać co najmniej bardzo zadowolona z siebie ;) A dzisiaj mam moc, żeby zawalczyć na siłce. Ostatnim razem nie robiłam prostowań i ściągania drążka, bo maszyny były zajęte. Ale w zamian zrobiłam
ćwiczenia na triceps ze sztangielkami i 3 serie po 15 pompek (8 szeroko, 7 wąsko). No i standardowo - 12 minut wyginania się na podłodze (brzuszki, deska, wykroki i przysiady z obciążeniem 6kg)