To się uda! Fajna doopa, zgrabne uda :)

dobrze wiedzieć... na przyszłość A tak poważnie, to w rybnym pewnie nie byłoby problemów, a w marketach wszelkich królują Chiny i okolice. śledzie w occie, szprotki w puszce, dorsza szukałam i nie znalazłam. mam więc mirunę z oceanu atlantyckiego i łososia z oceanu spokojnego. Bardzo chciałam znaleźć dzikie krewetki, ale niestety, wszystko hodowane u skośnookich

W każdym razie zaczynam dziś walkę pod wszystkowidzącym okiem Martuccy

Poważnie nie ma grenlandzikich krewetek? Są takie małe, bez łupinek zazwyczaj.

Wyobraź sobie taki obrazek: polskie wybrzeże latem, wszędzie pachnie świeżutką rybą... Idzie sobie grupka turystów (3 parki) i słyszysz taki dialog:
- No nad morzem jesteśmy, rybę jakąć trzeba zjeść
- No to idziemy.
- Ja biorę pangę, a ty?

Figa a ty zagraniczniak jesteś, ze tak ciężko z rybami?
Martucca to jeszcze nic - przyjeżdżają na urlop nad morze na dwa tygodnie i całe 2 tygodnie żywią się zapiekankami xxl i kebabami bo ryba im śmierdzi

Mieszkam nad morzem żeby było śmieszniej :) problem z rybami jest w niedzielę, bo rybne nieczynne, a ja chciałam już zacząć i coś mieć. Czasem jeżdżę kupić od rybaków, ale odkąd mąż mi wyjechał, to mam niedoczas totalny i ciągle jestem w biegu. Na ciąg dalszy tej przygody kupię rybkę prosto z kutra, ale na szybko w niedzielę, to musiałam coś wykombinować. Co do krewetek, to możliwe, że to kwestia niedzieli, lodówki były wymiecione, może dziś znalazłabym wszystko bez problemu. Mam nadzieję, bo ślina mi cieknie na samą myśl

A co do pangi - kiedyś babcia dziadkowi kupiła i usmażyła, a on na to: no, wreszcie kupiłaś kurczaka, który smakuje jak kurczak. bo odkąd nie hodujemy sami, to wszystkie mi śmierdzą

Zmieniony przez - figa79 w dniu 2012-10-08 09:01:48

Mój tata po przeprowadzce na Sląsk z Pomorza przez 7 lat ryb nie jadł, bo mu wszystko cuchnęło albo błotem (karpie), albo zgnlizną (to, co ze sklepu). Jedynie śledziki z beczki, wędzone makrele/szprotki i pstrągi w czasie pobytu w górach
Ja mam podobnie, wychowałam się nad morzem, teraz mieszkam też w pobliżu morza i jem ryby, które złowione były max. 2 dni wcześniej, więc się wydelikaciłam i przez gardło mi nie przechodzą te rybencje na południu Polski

Teraz spojrzałam do profilu z Kołobrzegu jesteś? Jak tak to sąsiadkami jesteśmy bo ja z Koszalina
Z tego co pamiętam to w Biedronie są dzikie krewety i łososie (mrożone jeżeli to nie przeszkadza) Z tego co pamiętam w Kauflandzie jest dziki łosoś wędzony
Ja na szczęście z rybami nie mam problemu bo tata łowi i na morzu i w jeziorach/rzekach więc dzikie rybki mam pod nosem i za darmo Nawet mi obiecał wątróbki z dorszy wyzbierać jak następnym razem wypłynie na morze

Właśnie w Biedronie dorwałam łososia, a krewetki pewnie wyszły. Może dziś coś rzucą. Wędzonego dzikiego też widziałam, ale oczyszczać się pewnie lepiej na świeżym, więc postanowiłam szukać dalej. Teraz będę już zorientowana, a tak na szybko musiałam coś wymyślić

Ej... Z Kołobrzegu? Toż to ja mieszkałam kiedyś ok. 25km od Ciebie, pod Trzebiatowem Mam tam znajomych bardzo dobrych, więc jak pojadę w odwiedziny, to może się spotakmy, co?

Chętnie Tylko musisz ze mnie najpierw zacnego babochłopa zrobić żebyś nie musiała z politowaniem patrzeć

No, śląsk to największa dziura zazdroszczę ryb