Mocny spalacz tłuszczu bez 1,3-dimetyloamylaminy(geranium)

Witam,
Poszukuje silnego spalacza do ostrej wycinki na 7-8% bf, który nie należy do grupy tzw. wyrywajacych z butów czachoj**ów. Generalnie chodzi mi raczej o sama podwyzszona termogeneze bez nadmierniego trzepania mózgu srodkami z geranium. Wczesniejsze doswiadczenie to Man Scorch, Dyma-Burn XTR 100caps i Viper 40caps. Nie dawały one porywajacych efektów, własciwie tylko lekkie pobudzenie, tluszcz leciał podobnie jak przy samej diecie tylko wiecej energii było. Obecnie stosuje Tested Burner i moze działa najlepiej na tłuszcz, ale skutki uboczne są nie przyjemne. Do tego róznie działa. Raz mocniej raz słabiej. Czasem jest tak ze najpierw kopie tak ze sie nie mozna na trenigu skupic, nosi strasznie, tetno o 30ud/min wyzsze, pozniej sie uspokaja i przez 3h po treningu jest taki zjazd ze z łozka nie wstaje a na drugi dzien zamuła i az do kolejnej porcji. Do tego po odstawieniu tego przez tydzien jest taka zwiecha, libido poziom 0, a treningi wychodza na max 50% i nawet guarana nie pomaga. Takie troche uzalezniajace g**** jak amfa. Generalnie jestem dosc oporny na stymulanty, ale na 1,3 mam jakies uczulenie. Dodatkowo trenuje kolarstwo i geranium jest zakazane w sprocie, a nie chce marnowac swojego zdrowia i przy tym "oszukiwac" innych.
Obecnie mam bf zmierzone na 14%, ale chce zejsc do 8% do konca sierpnia. Niestety mam sylwetke endo, apetyt ogromny i bardzo ciezko tłuszcz sie gubi. Jak sie nie pilnuje to zawsze idzie +2kg na tydzien, a zas przy katowaniu dieta redukcyjna/na rzezbe spada max 0,5-1kg.
Więc szukam jak najlepszego spalacza, który jest w miare bezpieczny dla zdrowia(chociaz wiem ze spalacz a zdrowie zazwyczaj to dwie rozne sprawy), nie ma ostrych zjazdów po, i nie zawiera dopingu jak suple z geranium. Chodzi mi o jak najlepsze spalanie, nie jakies turbo-pobudzenie Ma działac i tyle, bo reszta to sprawa diety i treningu do ktorego jest dodatkiem.
Myślałem o:
Animal Cuts,
FA Xtreme Thyroburn,
Gaspari Nutrion Phenorex,
BSN Thermonex,
PVL Ripped Freak,
Lipo 6X,
MAP Arson,
Alri Hyperdrive.
Najbardziej sie skłaniam do Animala, tylko nie wiem czy jego cena jest tego warta i jakie efekty są w porownaniu do innych. Generalnie nie mam ogromnego doswiadczenia w składach spalaczy i nie znam wszystkich, dlatego prosze o porade i Wasze propozycje ;)

może być ten Animal cuts

a jak będziesz już bliżej 10% to pomyśl o johimbinie + np kofa

Proponuję Vpx Meltdown.

ja równiez j/w, albo atro-phex lub mitotropin

OK. thx za rady. Spróbuje z animal cuts - chociaz nie wiem czy jest on wart swej ceny 140zl za 3 tyg :/ . Na razie pojdzie spalacz moze bez johy i innych wynalazkow wiec ciezko znalezc co innego. Mito i atro ciezko dostac i chyba wycofali je - wiec widocznie mieli powod, a zdrowiem zbytnio nie chce ryzykowac. Zastanawiam sie na jego nastepcy - phenorexie ale nie moge konkretnych opinii znalezc. Spadki na samej diecie 0,5kg/tydzien mnie nie zadowalaja, a tych lajtowych spalaczy nie czuje dzialania. Te z 1,3 zas zbytnio przeszkadzaja w treningach i do tego sa "zjazdy", chociaz nie powiem bo fat leci, ale kosztem samopoczucia. Szukam czegos konkretnego ale bez efektow ubocznych, ale tez wiem ze to by zbyt pieknie wygladało jakby tak mialo byc:D Ciezka praca i wyrzeczenia to podstawa. Jak zejde do <10%bf i nie bedzie juz szło to poszukam czegos innego. na poprzednich spalaczach typu Viper zchodziłem z 12,5% do 9,2% co przy mojej budowie było dla mnie ciezkie. Teraz mam 14,5% i waze prawie 10kg wiecej niz wtedy przed rokiem - wracam po kontuzji z lekka nadwaga. Trenuje kolarstwo i kulturystyka to tylko hobby wiec masa jest mi zbedna, zwlasza przy tym sporcie. Jednak niski poziom bf to podstawa. Cel to 8% do konca sierpnia.. A plan minimum to 10% bf, Zobaczymy co z tego wyniknie.