Dzisiaj robiłem w rękawiczkach i już czuje jak mi poduszki dają do wiwatu! A więc tak...
Chętnie napisałbym OMW (oh my workout) ale napisze standartowo OMG (oh my god). Ciekło ze mnie ciurkiem, podczas ostatniego obwodu, recę aż mi dygotały, starałem się robić wszystko maksymalnie technicznie, chyba przez to zajęło mi to tyle czasu!
kipping pull-ups - wiem o co chodzi technicznie, brakuję mi siły i to sporo ale będę brnął do przodu - wyszło mi nawet 3 razy pod rząd zanim ręce puściły, potem było już tylko gorzej, w ostatnim obwodzie to zabierałem się do 6 powtórzeń 3 albo 4 razy.
push-ups - maks techniki, olewałem już to, że w dwóch ostatnich obwodach robiłem pauze co 3-5 pompek, starałem się robić maksymalnie poprawnie
sit-ups - to mi wychodziło najlepiej [:)] ładne ręce do przodu co przysiad i do przodu! w ostatnim obwodzie brakowało mi nawet siły w rękach żeby wyrzucać je do przodu [;)]
squats - kurcze nigdy nie byłem pewny czy robię brzuszki dobrze... dzisiaj to samo, robie wdech opuszczam tors na ziemię, zatrzymuję w momencie gdy tors dotyka ziemi (już wtedy zaczynam wydech) i wracam do góry ( przy powrocie czuję, że pracuję trochę lędźwiom...)
Dzisiejsza Angie - czas 24:31
30 kipping pullups ( przeskalowałem ze 100 na 30 - 6 na obwód tj. 30%)
100 push-ups
100 sit-ups
100 - squats
Gdy skończyłem to oczywiście starałem się trochę poruszać aby wszystko się nie zastało, szczególny nacisk położyłem na ręce - gdyż czułem się jakbym miał najbardziej spompowane ręce na świecie - jak goryl po pierwszych kipping pullups w życiu.
Co o tym sądzicie?
Ja udaję się do "koryta" i odpocząć - MEGA POMPA. Super uczucie !
Ahh...! Jutro Cidny! :)
Pozdrawiam Was!