Kazam - choć na większość aspektów które chciałbym poruszyć zwrócił uwagę Łukasz, to pozwolę sobie wtrącić swoje przysłowiowe 3 grosze
Zgadzam się z Tobą - co z resztą wyraźnie podkreśliłem w swoich opracowaniach zamieszonych w tym dziale - że podstawowym czynnikiem wartościującym jest jakość żywności i stopień jej przetworzenia. Podobnie zgadzam się, ze tak jak nie było kiedyś tak i nie ma teraz jednej diety paleo i również na ten aspekt zwracam uwagę.
Trudno jest jednoznacznie określić jak wyglądało menu paleolitycznych łowców zbieraczy, można jednak założyć co w skład ich diety nie wchodziło. I tu jest punkt wyjścia do tworzenia współczesnych koncepcji.
Systematyzacja wiedzy z zakresu zarówno biologii ewolucyjnej i fizjologii żywienia, jak i - mówiąc trywialnie - znajomość współczesnych realiów dają szanse stworzenia pewnego kompromisu i przeniesienie punktu ciężkości w sposobie postrzegania żywności i jej wpływu na nasz organizm - używając do tego możliwości, jakich dostarcza nam rozwój technik badawczych dotyczących potrzeb organizmu.
Czy koncepcja Cordaina zgodnie z którą podstawą diety powinno być m.in.
chude mięso jest jedyną słuszną - z pewnością nie, wydaje się też zaskakująca w kontekście wiedzy na temat tego jakie elementy tkanek i narządów pochodzenia zwierzęcego stanowiły podstawę diety dawnych i współczesnych łowców-zbieraczy. Koncepcja ta jednak bierze pod uwagę realia współczesnego trybu życia, współczesnych "polowań", które odbywają się w supermarketach. Udział poszczególnych kwasów tłuszczowych w mięsie zwierząt z chowu przemysłowego różni się od składu kwasów tłuszczowych mięsa zwierząt dziko żyjących, czy choćby - z chowu pastwiskowego. Podobnie zawartość niektórych zanieczyszczeń w narządach zwierząt sprawia iż przykładowo - wątróbka - choć charakteryzuje się wysoką zawartością wielu cennych dla nas związków nie powinna stanowić podstawy wpsółczesnej paleo-diety. Stąd zapewne pojawiają się w zaleceniach Cordain'a pewne żywieniowe modyfikacje (chude mięso, uzupełnianie podaży tłuszczu oliwą etc), które biorąc pod uwagę to co wiemy na temat czasów zamierzchłych- wydają się nieuzasadnione. Dla Ciebie czyni to całą koncepcję "abstrakcyjną", dla innych czyni ją życiową.
Książka Cordain'a jest "produktem" i to nie ulega żadnej wątpliwości. Z dużą rezerwą podchodzić należy do niektórych zaleceń. Z drugiej strony cała koncepcja zwraca uwagę na pewne istotne jakościowe aspekty, a przedstawiona jest wyjątkowo przystępnie, a to biorąc pod uwagę współczesne realia jest sporym walorem. Nie chcę by wyszło, że bronię tutaj akurat tej książki, bo nie to jest moim celem, zwracam jednak uwagę na dość istotny dla holistycznego postrzegania kontekst.
A i jeszcze jedno, napisałeś:
po zaniku naszych zdolnosci reprodukcyjnych, z ewolucyjnego punktu widzenia, najlepiej jesli bysmy jak najszybciej umarli, aby nie pozbawiac przyszlych pokolen dostepu do np. pożywienia - jeżeli pogląd ten stanowi dla Ciebie spektrum do wyciągania wniosków, to myślę że warto zachować tutaj pewną wstrzemięźliwość. Za ciekawy punkt odniesienia może posłużyć zjawisko zwane menopauzą, które stanowi rodzaj pewnej ewolucyjnej zagadki. Jej najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem jest koncepcja zgodnie z którą, istnienie w społecznościach łowiecko-zbierackich "babć"
umożliwiała odchowanie większej liczny potomstwa i lepsze jego wykarmienie. Tak wiec przekonanie zgodnie z którym długowieczność rodziców czy "babć i dziadków" jest przeszkodą dla rozwoju wydaje się być trochę zawężone
Zmieniony przez - faftaq w dniu 2012-05-05 15:33:27